ROZDZIAŁ 18

31 0 0
                                    

ROZWALAM DRZWI GILDII I NAPIERDALAM MISTRZA, SMOK ROZSĄDKU, POGODZENIE

* rozdział zawiera sporo wulgaryzmów.

Wściekłość oraz niesamowity pokład nienawiści do Mistrza, za wtrącanie się w nie swoje sprawy była tak ogromna, że kiedy wstałam z łóżka od razu się ubrałam w milczeniu nie zamieniając nawet słowa z Foxi i ruszyłam prosto do gildii dynamicznym i szybkim krokiem. Minę musiałam mieć chyba tak straszną, że ludzie patrzyli na mnie z przerażeniem i spierdalali mi z drogi bez słowa. Mądry ruch, ludzie. Gdyby mnie zaczepili pewnie odesłałabym ich kopniakiem w kosmos. Nie miałam dzisiaj zamiaru się kontrolować. Macarov posyłając nas na misję, której w ogóle nie było po prostu przegiął pałę. Cholera jasna od samego początku mówiłam, że coś tu kurwa jest nie tak! Gdybym tylko w tedy wiedziała co naprawdę do kurwy jest grane nigdy nie pojechałabym na tą cholerną pojebaną misję! Pieprzony manipulator!

Kiedy dotarłam do drzwi jednym kopniakiem rozwaliłam je i wbiegłam do środka. Wszyscy zdawali się być przerażeni tym jakże pięknym wejściem i powitaniem.

- Gdzie. Jest. MACAROV?! - Wrzasnęłam na cały regulator nie przejmując się grzecznością.

Wszyscy dygotali i milczeli bojąc się zapewne odezwać. Dopiero Mira wskazała mi drżącą ręką kierunek gdzie znajdował się pokój mistrza. Ruszyłam więc w tamtym kierunku ciągle czując ten gniew, który obudził się we mnie wczoraj.  Kopniakiem tak mocnym, że drzwi pokoju mistrza trzasnąły o ścianę otwarłam drzwi i wbiegłam do środka. Wystraszony mistrz gwałtownie podskoczył, a widząc moją twarz wzdrygnął się mocno.
- Dzień dobry mistrzu Macarov. Nasza wczorajsza misja była cudowna! Tak cudowna, bo okazała się zwyczajną podpuchą! Ma może Mistrz na ten temat do powiedzenia?!- Spytałam zbliżając się do niego z każdym kolejnym krokiem.
- Lucy... Wiem, że masz prawo być zła, ale...- Zaczął mistrz lecz przerwałam jego słowa śmiechem. Śmiechem czystej złośliwości.
- Zła? - spytałam nie przyjemnym i pełnym jadu głosem - Mistrzu ja nie jestem zła.... Ja jestem WŚCIEKŁA! Jakim prawem ty stary dziadygo wtrącasz się w nasze sprawy uczuciowe?! Jakim zasranym prawem wymyślasz nam lipne misje?! Za kogo ty stary pierdolony zgredzie uważasz?! Nie miałeś prawa! Żadnego! Sprawy uczuciowe które łączą mnie i Natsu to nasza prywatna sprawa pierdolony MANIPULATORZE - Wrzasnęłam tak, że zapewne słychać mnie było nie tylko w gildii ale również i mieście - To cię nauczy spierdziały Pruchnicki nie wtykać nosa sprawy, które cię nie dotyczą!- Zakończyłam swój pełen wściekłości monolog i rzuciłam się z pięściami na niego. Zaczęłam go okładać raz za razem. Okładałam go tak długo że stracił przytomność i zemdlał ale mi to nie wystarczyło. Wściekłość którą czułam od wczoraj musiała znaleźć ujście. Zmieniłam się w kitsune i ogonem dobijałam mistrza raz za razem. Nagle poczułam jak coś mnie obłapia. To był  Natsu.

- Lucy, opanuj się do licha ! - Krzyknął różowłosy i odsunął mnie od nieprzytomnego mistrza a potem stanął przed jego ciałem patrząc mi głęboko w oczy. - Posłuchaj mnie teraz. Wiem, że jesteś zła. Właściwie też jestem ale mimo wszystko Staruszek chciał dobrze. To prawda wysłał nas na lipną misję ale w dobrej mierze. Chciał żebyśmy się dogadali. Trzeba przyznać, że ten plan prawie doszedł do skutku. Nie powiesz, że nie? - Spytał z ogniem w oczach. - Tak nie powinien mieszać w sprawy uczuciowe swoich podopiecznych ale atakowanie go za to, że chciał naszego szczęścia nie jest najlepszym posunięciem, Lucy! On kocha każdego z naszej gildii i pragnie by każdy z nas był szczęśliwy w tej gildii. Chcesz zabić Mistrza z powodu jego chęci połączenia nas? To nie jest w porządku. Proszę wróć do swojej ludzkiej postaci i ochłoń bo ja nie pozwolę ci dłużej atakować Staruszka!

Słowa Natsu gdy patrzył mi głęboko w oczy z typowym upartym spojrzeniem zaczęły pomału docierać do mojej wściekłej istoty. Pomału zaczęłam się uspokajać a potem spojrzałam na nieprzytomnego i poranionego Mistrza. Dotarło do mnie jak bardzo dałam się ponieść złym emocją. Powoli zaczęłam wracać do ludzkiej postaci a złość na Makarova pomału zaczęła ze mnie się ulatniać. Poczułam w oczach łzy gdy upadłam na kolana. Zaczęłam czołgać się do ofiary mojego okrucieństwa.
- Mistrzu... Przepraszam. - Wymamrotałam klęcząc obok jego głowy. - Poniosło mnie.
- Nie musisz przepraszać dziecko. Miałaś rację nie powinienem posuwać się do kłamstwa żeby was ponownie związać. - Wyszeptał Makarov z trudem. - Nawiasem mówiąc jestem dumny, że stałaś się tak silna, Lucy Heartfilia. - Uśmiechnął się słabo.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Stary nieco głupi w swoich działaniach powinien mnie poważnie zrugać a on chwali jedynie moje osiągnięcia. To tylko może zrobić Mistrz Fairy Tail. Gdy zawolalismy Wendy by uleczyła Dziadka wyszłam z Natsu przed gildię w której panowała cisza.
- Natsu... Dziękuję że pomogłeś mi odzyskać rozsądek. - Powiedziałam obdarowując różowowłosego maga uściskiem i wdychałam jego zapach, który jeszcze bardziej wprawił mnie w spokój.
- Smok rozsądku do usług. - Zażartował mi w ucho Natsu i ucałował czubek głowy.
Zaśmiałam się cicho.
- Od kiedy Natsu Dragneel, Salamander posiada zdrowy rozsądek? - Spytałam żartobliwie.
- Od wtedy gdy jego ukochana zamieniła się w przerażającą i pełną mrocznej aury lisicę, która postanowiła zniszczyć dotkliwie Mistrza. Mam jednak prośbę. Obiecaj mi, że nawet jeśli serio cię kiedyś zdenerwuję nie zrobisz czegoś podobnego. Bez urazy ale naprawdę nie przeraziłaś. Nigdy nie myślałem, że lis może być bardziej przerażający od smoka.
Uśmiechnęłam się lekko. Natsu może być największym idiotą na świecie ale potrafi czasem używać mózgu. Należał do mnie.  Nie myśląc długo oderwałam głowę z zagięcia jego szyi i wciąż trzymając go w uścisku pocałowałam go namiętnie. Zdawał się być przez chwilę zdumiony moim czynem ale po chwili odwzajemnił mój pocałunek z tą samą siłą miłości i namiętności. Całowaliśmy się do chwili aż nie straciliśmy oddechu. Patrzyliśmy w swoje oczy i zdecydowanie oboje czuliśmy ten sam żar. Gorący i niepokorny.
- Czy to znaczy że mi wybaczasz? - Spytał głupio.
- Idiota. - Odparłam ze śmiechem. - Oczywiście, że tak. Jednak uprzedzam cię, że jeśli znowu wpadniesz na tak idiotyczny pomysł skopię ci tę seksowną dupę. - Powiedziałam z błyskiem w oku i chwyciłam go za pośladki, powodując u niego zdumiony pomruk.
- Nareszcie!!! - Usłyszeliśmy jednogłośny tym z gildii a w oknach budynku patrzyły na nas oczy prawie całej naszej wspólnoty. Ta sytuacja sprawiła że nagle zdałam sobie sprawę gdzie trzymałam ręce i że nie jesteśmy sami. Zarumieniłam się wściekle i odsunęłam się speszona od Natsu, który tylko się zaśmiał a następnie podszedł do mnie i złapał mnie za kolana i szyję i pobiegł ze mną wtuloną ku mojego domu. Krzyczałam by mnie puścił bo ludzie gapili się na nas z żywym rozbawieniem. On jednak na to nie zważał i kopniakiem otworzył okno mojego salonu. Dopiero w tedy mnie puścił i umieścił na kanapie. Pokręciłam głową. Mimo wszystko Natsu pozostanie Natsu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 30, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

MIŁOŚĆ PISANA W PŁOMIENIACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz