ϲιѕzα ρяzє∂ ϐυяzα̨

211 31 10
                                    

14.05.2019r.

Za oknami był istny armagedon. Burza dopiero zaczynała pokazywać na co ją stać. Piękne błyskawice co jakiś czas przecinały niebo, a grzmoty odbijały się echem w mojej głowie gdy nuciłem "Someone loves your honey" jadąc samochodem z pracy. Mój umysł był czysty, a serce spokojne. Nigdy nie bałem się burzy. Wręcz ją kochałem. Odebrałem następny telefon od Thomasa, który był wyraźnie zaniepokojony brakiem mnie w domu. Uśmiechnąłem się do lusterka gdy zaczął mi udzielać porad odnośnie jazdy. Bawiło mnie to. Umiałem bardzo dobrze jeździć i Thomas o tym wiedział. To było słodkie, że się aż tak martwił ale nie byłem dzieckiem. Nie zamierzałem nigdzie przeczekiwać burzy skoro mogłem wrócić do naszego domu.

Tak, obaj ustaliliśmy, że przeprowadzę się do Thomasa. Oczywiście nie sprzedałem swojego domku. Lepiej mieć gdzie wrócić w razie potrzeby. Tom nie wie, że to zrobiłem. Uważał, że to było bezsensowne wydawanie pieniędzy. Ale ja wiedziałem swoje. I kochany Pan Rosewood nie wybił mi tego z głowy.

Aż podskoczyłem gdy usłyszałem huk całkiem blisko mnie. Na szczęście nie upuściłem telefonu. Kontynuowaliśmy naszą niedługą rozmowę, którą Tom zakończył standardowym "Kocham Cię, do zobaczenia". Oczy same mi się kleiły ale zasnąć nie pozwalały mi grzmoty. Jedne bliższe, drugie dalsze.

Z tego dnia nic więcej nie pamiętałem. A pamięć miałem dobrą. Potem była tylko ciemność. Długotrwała, niekończąca się ciemność. Chciałem otworzyć oczy ale nie wiedziałem jak. Czułem coś w mojej ręce i na głowie. Praktycznie nie czułem prawej nogi, a gdy uchyliłem oczy okazało się że był już 27 maja. Przymrużonymi oczami patrzyłem nieprzotomnie na biały sufit. Ciche jęknięcie opuściło moje usta. Rytmiczny dźwięk wydobywający się z monitora EKG przyprawiał mnie o ból głowy. Patrzyłem na swoją rękę w której tkwiło wkucie. Noga za to znajdowała się w gipsie. Westchnąłem cicho i odwróciłem wzrok. Nie rozumiałem jednego.. Co dokładnie się stało tamtego dnia?

30.05.2019r.

Odkryłem, że chodzenie o kulach jest strasznie trudne. Mianowicie doszedłem do tego gdy musiałem opuścić szpital w asyście Thomasa. Gips był okropnie ciężki, a ja się męczyłem z odbijaniem się na kulach. Stanąłem chwilę pod samochodem, dysząc cicho. Ręce mi lekko drżały przez ten wysiłek. Moje auto ponoć nadawało się na złom i tam właśnie trafiło. Widziałem jak Tom patrzy na mnie smutno. Nie chciałem by był smutny i się martwił. Przecież było dobrze, zaraz mieliśmy być w domu. Pomógł mi wsiąść do środka i ułożył wygodnie nogę. Już wiedziałem, że nienawidzę tego gipsu.

- Nie mogłeś zostać w biurze, prawda? - Nie dało się nie dostrzec pretensji w jego głosie. Zmarszczyłem brwi na jego słowa.

- Myślisz, że specjalnie rozwaliłem ten samochód i wylądowałem na dziewięć, za przeproszeniem, pieprzonych dni w szpitalu? - Patrzyłem w tylne lusterko aby widzieć jego czarne oczy które w tamtej chwili wydawały się być pozbawione duszy.

- Nie odwracaj kota ogonem. Czemu nie mogłeś mnie posłuchać ten jeden jedyny raz? - Zakończył twardo co nie pasowało do jego akcentu który z natury był miękki. Widziałem jak zaciska dłoń na drążku zmiany biegu.

- No przepraszam bardzo ale kto mógł przewidzieć takie coś? Na pewno nie ty. - Odwróciłem wzrok, opierając głowę o szybę. - Biorę zwolnienie lekarskie szefie. - Mruknąłem pod nosem. Co z tego, że widział, że nie przyjdę do pracy i sam by mnie nie wypuścił z domu.

Nic już więcej nie powiedział do końca drogi. Ja też byłem cicho. No oprócz tych paru minut gdy w radiu rozbrzmiało "Stand by me". Moje myśli zajmowała jedna rzecz.. Konkretniej pytanie. Czy my się pokłóciliśmy? Mruknąłem pod nosem gdy trzeba było wysiąść. Tom mi pomógł ale to normalne. Wróciliśmy do domu, a pierwsze co zrobiłem po przekroczeniu progu to poszedłem na kanapę i się położyłem.

- Tęskniłem kochana. - Wymruczałem do mebla, gładząc go po podłokietniku. Przymknąłem oczy unikając spojrzeń Toma. Niech się wypcha. Chciałem odpocząć od szpitala i to właśnie zrobiłem. Jedyne czego żałowałem to tego, że przez kilka najbliższych godzin Tom się do mnie nie odezwał ale nie mogłem być tym który pierwszy przełamie ciszę. To Tom zaczął kłótnie i on powinien się pierwszy ugiąć.

«°»°«°»°«°»°«°»°«°»°«°»°«°»°«°»°«°»°«°»°«°»°«°»°

Yᴏᴜ'ʀe Nᴏᴛ Aʟᴏɴᴇ //TᴏᴍTᴏʀᴅ// ᴢᴀᴋᴏɴ́ᴄᴢᴏɴᴇOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz