27.01.2019r.
Resztki śniegu pokrywały ziemię. Szedłem z uśmiechem w stronę dużego biurowca. Byłem taki radosny. Pierwszy raz od.. Od śmierci Sary. Tak, znalazłem pracę. Właściwie to Thomas mi ją zaproponował ale i tak byłem dumny, że udało mi się tę pracę utrzymać. Ostatnio spędzeliśmy ze sobą coraz więcej czasu. Raz zaprosiłem go nawet do swojego domu. Przy Thomasie czułem ciepeło w środku. Jakby za każdym razem gdy się widzimy zapalał we mnie lampion wskazujący drogę. Uwielbiałem to uczucie. Chciałem by trwało wieki. Aby ten mrok nie powracał.
Wszedłem do recepcji. Przywitałem się z Ethel. Bardzo miłą kobietą, prawdopodobnie po menopauzie. Ethel była dość szczupła. Ciemne włosy zawsze miała ułożone w nienaganny koczek, a jasne oczy z radością witały ludzi. Nie raz pokazywała mi zdjęcia swoich pociech.
Wszedłem do windy. Żałowałem tylko, że podczas pracy rzadko widziałem pana Rosewooda, dyrektora całej firmy. Pracowałem trzy piętra pod nim i rzadko miałem zaszczyt zawitać w jego biurze. Zazwyczaj wszystkie dokumenty zbierał i zanosił mu Mack, jego asystent. Choć wszyscy szanowaliśmy naszego przełożonego to chodziły plotki o jego romansie z Manchesterem. Osobiście nie wierzyłem, że Thomas mógłby lubić innych mężczyzn. Był.. normalny, zwykły, cudowny, trochę szarmancki, uprzejmy.. Był po prostu Tomem który polepszał mi humor..
Z anielskim uśmiechem usiadłem przy stanowisku gdzie stało zdjęcie mojej ukochanej.
30.01.2019r.Patrzyłem się przez szybę mikrofalówki na paczuszke z kukurydzą jak w transie. Nie mrugałem. Słyszałem tylko następne strzały ziarenek. Przymknąłem oczy opierając się o blat. Kochałem ten dźwięk. Kojarzył mi się z tymi wieczorami gdy razem z Sarą siadaliśmy w oknie i patrzyliśmy na ludzi, jedząc prażone ziarna kukurydzy.
Westchnąłem cicho i wzdrygnąłem się słysząc, że popcorn jest gotowy. Przesypałem go do dużej, fioletowej miski. Mruknąłem cicho i poprawiłem okulary, które nosiłem tylko w domu. Poszedłem do salonu. Na dworze się rozpadało. Usiadłem na oknie.
Duże, ciemne chmury przysłaniały niebo, a wiatr szalał jak pies spuszczony z łańcucha. Nie widać było żywej duszy. Taka cisza. Taki spokój podczas burzy. Jakby sam Hades wyjechał z piekieł na swym rydwanie.
Oparłem głowę o szybę, wsłuchując się w jeszcze głośniej odbijające się kropelki. Westchnąłem cicho i przymknąłem oczy.
- Lubisz to, prawda? - Usiadł naprzeciw mnie. Uchyliłem jedno oko, patrząc na Thomasa. Mężczyzna patrzył za okno. Próbował dostrzec w burzy coś co ja widzę.
- Kocham to. - Uśmiechnąłem się lekko i z powrotem zamknąłem oko aby po chwili otworzyć oba. - Mogłoby nie przestawać padać..
Thomas spojrzał się na mnie. Nie rozumiał ale to nic. Nie każdy rozumie. Oparł się o szybę tak jak ja. Nie umiałem powstrzymać uśmiechy gdy na mnie patrzył. Wreszcie czułem, że jestem komuś potrzebny.
Tego dnia do późna siedzieliśmy na oknie. Jedząc prażoną kukurydzę, słychając deszczu, szumu wiatru i rozmawiając.
13.02.2019r.Oparłem się o jego ramię. Mroźny wietrzyk spokojnie owiewał nasze sylwetki i różowił mi nos razem z policzkami. Zakryłem twarz bardziej szalikiem. Śnieg topniał. Na dworze i w moim sercu. Wraz z Thomasem siedzieliśmy na ławce. Przy grobach naszych bliskich. Obaj lubiliśmy tu przychodzić.
- Kim była? - Spytał cicho. Uniosłem na niego oczy.
- Najważniejszą i jedyna osobą jaka mi została... - Zwróciłem wzrok na zdjęcie znajdujące się na płycie. - A teraz nie żyje przeze mnie. Zawiodłem wszystkich. Miałem się nią opiekować.
Znów te wyrzuty, które tak długo nie dawały mi spokoju. Łzy błyszczały w moich oczach jak małe diamenty. Wstydziłem się tego. Nie patrzyłem na niego myśląc, ze uzna mnie za słabego. Chciałem uciec do domu. Znów zamknąć się w sobie. Ale Tom na to nie pozwolił. Przytulił mnie lekko. Nawet nie myślałem o odsunięciu się. Dawno nikt mnie nie przytulał. Przymknąłem tylko oczy, wsłuchując się jak wiatr pomyka po gałęziach, tworząc następne wersy pieśni jakiej nikt nie mógł przewidzieć.
¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥
Dawno mnie tu nie było. Przepraszam, że nie wstawiam nic zbyt częstoZarwałem tę nockę i napisałam rozdział
Niestety nie oznacza to, że rozdziały będą wychodzić systematycznie, bo po prostu nie jestem wstanie tego zrobić
Miłego weekendu aniołki
~Cytrynia
CZYTASZ
Yᴏᴜ'ʀe Nᴏᴛ Aʟᴏɴᴇ //TᴏᴍTᴏʀᴅ// ᴢᴀᴋᴏɴ́ᴄᴢᴏɴᴇ
FanfictionLarsson stracił najważniejszą osobę w swoim życiu, Ridgwell całą rodzinę. Od śmierci Sary minęły dwa lata, mimo to rana Torda nadal się nie zabliźniła. Toma jest świeża. Obaj cierpią. Obaj potrzebują wsparcia, bliskiej osoby. Czy spotkania w nietypo...