17.09.2019r.
- No chodź malutka.. Wyjdź. - Zachęcałem zwierzątko. W dłoni trzymałem zabawkę dla kotów. Czerwony kijek ze sznurkiem na którego końcu były kolorowe piórka i dzwoneczek. Uśmiechałem się przyjaźnie do kotki, która nie wiedziała co się działo. Jeszcze niedawno była przy swojej mamie, bawiła się z rodzeństwem, a teraz jest tu. W obcym dla niej miejscu.
Westchnąłem cicho i wstałem z kolan. Dałem jej więcej czasu na nabranie odwagi i już po 15 minutach kotka wychyliła łysy pyszczek z transporterka. Była malutka.. Przypominała małe dziecko. Nie mogłem się doczekać aż z nami zamieszka. Gdy tylko zobaczyłem tego malucha obiecałem sobie, że będę najlepszym właścicielem kota jakiego widział Londyn. Sączyłem powoli gorzką kawę, opierając się o blat i patrząc na niezbyt udane próby wyjścia kotki z transporterka. Uśmiechnąłem się i podszedłem nieco. To było ekscytujące, patrzeć jak stawia pierwsze kroczki w nowym domu. Odłożyłem kubeczek z polarnym niedźwiadkiem na dębowy stolik i usiadłem na podłodze. Patrzyłem jak zwierzątko pomału wychodzi z ukrycia. Była różowiutka w szare plamy. Śliczna. Taka delikatna. Wyciągnąłem ostrożnie dłoń i pomiziałem ją za uszkiem. Gdy zaczęła cicho mruczeć moje serce topiło się szybciej niż lody. Kotka łasiła się z gracją do mojej ręki. Miałem nadzieję, że polubi się z Lady. W końcu teraz będą razem mieszkały.
Gdy zwierzątko już obwąchało moją rękę to znów złapałem zabawkę z nadzieją, że zechce się pobawić. Chciałem ją przekonać do siebie i naszego domu. Tym razem przyjęła zaproszenie do zabawy i po chwili próbowała złapać piórka. Zachichotałem cicho gdy wylądowała na brzuszku. To było po prostu rozkoszne.
- Niczego nie zdemolowaliście? - Spytał Thomas gdy odkładał teczkę. Ucałował moją głowę gdy siadał przy mnie na podłodze. Popatrzył na kotkę. Wiedziałem, że wolałby kota z porządną sierścią. Ja wolałem ją. - Masz już imię?
- Może. Nie jestem jeszcze pewny. Tatuś musi jej jakieś wybrać. Mamusia też może coś zasugerować. - Napiłem się kawy i popatrzyłem na niego znacząco. To on był mamusią kotki. Gdy to do niego doszło to otworzył lekko usta, marszcząc przy tym brwi. Pokazałem mu język i zachichotałem. Ale Tom miał rację. Musiałem wymyślić jej imię. Co prawda nigdy nie byłem w tym za dobry ale nasza kotka będzie miała piękne imię. Oparłem się o jego ramię. Nie spuszczałem wzroku ze zwierzątka.
- No chyba ci się miejsca pomyliły. Ja jestem tatusiem. Nie ty. - Boczył się jakby to miało jakieś znaczenie. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Tak, wmawiaj sobie to skarbie. - Dopiłem kawę i wziąłem kociaka na ręce. Położyłem ją na swoich kolanach. Miała taką gładką skórę. Głaskałem ją i lekko drapałem za uszkiem. Ucieszyłem się, że kotka nie zeszła. Leżała grzecznie na moich kolanach, a nawet łasiła się główką do mojej dłoni. Tom też ją głaskał. Pocałował mnie w głowę, a ja na niego popatrzyłem z uśmiechem. - Głodny?
- Jak wilk. Oglądamy coś?
- To idź sobie nałóż. Jak chcesz to możemy coś obejrzeć. Tylko błagam, nie Titanica. - Nie zniósłbym następnego seansu.
Mężczyzna zaśmiał się i poszedł do kuchni, a ja w tym czasie przeniosłem się na kanapę. Oczywiście wziąłem ze sobą kociaka. Szukałem najpierw czegoś ciekawego w telewizji ale nic nie przykuło mojej uwagi. W końcu włączyłem netflixa i usiadłem wygodnie. Tom wrócił już z kolacją i usiadł przy mnie. Byłem lekko śpiący już w tamtym momencie ale podczas filmu było gorzej. W pewnym momencie położyłem się z głową na jego kolanach i kotką przy piersi.
-Silver. - Szepnąłem gdy skończyłem ziewać. Niemal widziałem zdziwioną minę Toma który nie wiedział o co chodzi. - Będzie miała na imię Silver.. - Powiedziałem wbrew pierwotnym założeniom co do jej imienia.
CZYTASZ
Yᴏᴜ'ʀe Nᴏᴛ Aʟᴏɴᴇ //TᴏᴍTᴏʀᴅ// ᴢᴀᴋᴏɴ́ᴄᴢᴏɴᴇ
FanfictionLarsson stracił najważniejszą osobę w swoim życiu, Ridgwell całą rodzinę. Od śmierci Sary minęły dwa lata, mimo to rana Torda nadal się nie zabliźniła. Toma jest świeża. Obaj cierpią. Obaj potrzebują wsparcia, bliskiej osoby. Czy spotkania w nietypo...