08.06.2019r.
Westchnąłem cicho i patrzyłem w górę. Przymknąłem lekko oczy aby nie raziło je słońce. Był jeden z cieplejszych dni czerwca. Więc czemu przyszedłem akurat tu? Jeszcze z gipsem na nodze. Miałem zostawić tylko prezent i pójść. Więc czemu siedziałem tam już drugą godzinę? Po prostu tego potrzebowałem. Dawno tu nie byłem, a dziś jest idealna okazja aby porozmawiać z Sarą. Tom był w pracy, a ja nie chciałem spędzić całego dnia w domu choć wydawało się to absurdalnym pomysłem. Uchyliłem powieki i znów popatrzyłem na grób.
- Szkoda, że nie znasz Thomasa. Polubiłabyś go. - Uśmiechnąłem się smutno. - Naprawdę. Lubi popcorn z karmelem jak Ty. - Ja nigdy tego nie lubiłem. Zawsze uważałem, że popcorn powinien tylko solony lub z masełkiem. - Ale ma psa.. Nie mogłabyś do niego przyjść.. A-ale Lady jest cudowna. Kochana z niej psinka. Zawsze chciałaś mieć zwierzątko, pamiętasz? Planowaliśmy kupić sobie sfinksa.. - Łzy błysnęły w moich oczach. Nie spełnimy już naszych marzeń. Ale.. ja dalej mogę to zrobić za nas. - Niedługo go będziemy mieć. Nazwiemy go Taffy jak chciałaś. Ja.. - Westchnąłem cicho. Musiałem z tym skończyć. Nie powinienem mówić do grobu. - Wszystkiego najlepszego kochana. - Położyłem małe pudełeczko za wazonem z kwiatami.
Podniosłem się z pomocą kul. Nie wygodnie było mi przeciskać się między miejscami pochówku ale dałem radę. Miałem jeszcze drogę powrotną. Myślałem nad obiadem. Muszę przecież ugotować coś dobrego. Tommy pewnie wróci trochę głodny z pracy. Wyszedłem przez bramę. Prawie się przewróciłem przy przejściu przez jezdnie. Uśmiechnąłem się lekko. Mimo wszystko myślałem, że to będzie dobry dzień. I taki się potem okazał.
***
Kończyłem robić sos do makaronu gdy poczułem jak Tom przytula mnie od tyłu i składa pocałunek na moim karku. Uśmiechnąłem się lekko, mieszając sos. Siedziałem na krześle przy kuchence. Nie ustał bym.
- Co pichcisz Torddie? - Spytał zaglądając mi przez ramię. Pokazał na swoje usta więc go krótko w nie cmoknąłem.
- Makaron z sosem krewetkowym. - Uśmiechnąłem się. Tom uwielbiał wszelkiego rodzaju makarony z dodatkami. Zamruczałem cicho gdy zaczął mnie głaskać po żebrach. - Zaraz będzie gotowy.
- Mm, kocham Cię za to. - Położył usta na mojej skroni. - Ale ja dokończę. Doktor kazał odpoczywać. - Przypomniał jak dziecku.
- Niedługo pozbywam się gipsu. Jeszcze tylko parę dni. - Dałem mu spróbować sosu na łyżce z czego skorzystał od razu. - Czegoś brakuje? Sól? Pieprz? Papryka? Może trochę czosnku? - Popatrzyłem na niego. Wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
- Nie, wszystkiego jest wystarczająco. - Uśmiechnął się, wyłączając gaz pod patelnią. Przelał sos do garnka i go wymieszał z kluskami. Potem zabrał mnie z krzesła na ręce. Od razu złapałem się jego szyi, bo jednak gips trochę waży. Zaśmiał się gdy widział mój mały strach przed upuszczeniem. Nic takiego się nie stało. Zaniósł mnie do salonu i posadził na kanapie. - Dopóki razem mieszkamy masz się nie przemęczać. - Uniosłem brew do góry na jego słowa.
- Chyba w snach z resztą robienie kolacji jakoś bardzo mnie nie męczy. Tak samo jak sprzątanie, pranie, robienie zakupów i praca w biurze. - Co z tego że na chwilę obecną nie chodziłem do pracy? Zmarszczył brwi.
- Ja miałem robić zakupy. Czemu nie wysyłasz mi listy. Kupiłbym co trzeba do domu. I nikt Ci nie każe robić tych wszystkich rzeczy. Obaj tu mieszkamy, Tord.
- Ale wtedy kolacja byłaby późno. Poza tym siedzę całymi dniami w domu. To nudne, a Ty za bardzo się martwisz. Nie jestem dzieckiem, a teraz idź ładnie zjedz kolację.
- Też chcesz? - Pokiwałem głową. Akurat talerzy nie miałbym jak przynieść. W tym mi się Tom przydaje. Włączyłem telewizor. Szukałem ciekawych filmów do obejrzenia. Akurat na jednym z programów leciał Forrest Gump więc postanowiłem zostawić.
Po kilku minutach wrócił Tom i usiadł przy mnie na kanapie. Przysunąłem się do jego boku, a wtedy automatycznie mnie objął, kładąc rękę wzdłuż moich ramion. Wtulił się lekko, zaciągając się zapachem mężczyzny, którego kochałem. Podał mu miseczkę z makaronem, którą od razu przejąłem. Podziękowałem krótko. Cały wieczór spędziliśmy w miłej atmosferze. Oglądając filmy, pijąc wino i jedząc chrupki o smaku sera. Zasnęliśmy na kanapie pod kocem. Po co komu łóżko gdy na Tomie się śpi najlepiej?
¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥
CZYTASZ
Yᴏᴜ'ʀe Nᴏᴛ Aʟᴏɴᴇ //TᴏᴍTᴏʀᴅ// ᴢᴀᴋᴏɴ́ᴄᴢᴏɴᴇ
FanficLarsson stracił najważniejszą osobę w swoim życiu, Ridgwell całą rodzinę. Od śmierci Sary minęły dwa lata, mimo to rana Torda nadal się nie zabliźniła. Toma jest świeża. Obaj cierpią. Obaj potrzebują wsparcia, bliskiej osoby. Czy spotkania w nietypo...