20.03.2019r.
- Wiesz, że nadal za nią tęsknię..? - Szepnąłem opierając się o ramię szatyna. Uśmiechnąłem się lekko, patrząc na nagrobną płytę. Delikatne promienie słońca oświetlały nasze sylwetki. Było już naprawdę ciepło. Czuć było wszędzie wiosnę. Gładziłem delikatnie palcami jego przyjemną w dotyku dłoń.
- Nie dziwię się. Musiała być wyjątkowa skoro zasłużyła na twoje serce.
Thomas uśmiechnął się nieco smutno. Wiedziałem, że czuł się nieco gorszy ale Sara.. Ona odeszła z tego świata i nie powróci. To bolało ale tak brzmiała prawda, którą powinienem zaakceptować. Teraz liczyło się co tu i teraz. A teraz był Tom. To on był od niedawna moim nowym centrum. Wszystko co robiłem, robiłem abyśmy byli szczęśliwi. Chciałem aby kierował mną jak kapitan swoją łodzią. Jak Ares swoim rydwanem pędzącym na następną bitwę. Tyle, że nie chciałem mieć przy sobie bohatera. Chciałem Toma.. I właśnie jego miałem. Na swoją całkowitą wyłączność. Od tamtego pocałunku dużo się zmieniło.. Tom mnie bardzo pilnował, obsypywał niepotrzebnymi prezentami i zabierał w zdecydowanie za drogie miejsca. Ale rozumiał gdy chciałem iść po prostu do parku na spacer. Nie lubiłem tych wyszukanych miejsc.
Przy nim czułem się szczęśliwy jak nigdy. Wiedziałem, że nie mogę zmarnować tego daru od losu. Pomimo naszego dość krótkiego związku Thomas był dla mnie wszystkim. Był tym dla kogo chciałem żyć i tym dla kogo oddałbym życie.
- Wszystko dobrze Torddie? - Spytał zmartwiony, próbując wyłapać moje spojrzenie. Dopiero wtedy zrozumiałem, że się zamyśliłem, a Tom trzymał mnie delikatnie za podbródek.
- Tak, jest ekstra. - Uśmiechnąłem się do niego lekko. Widziałem, że mu lekko ulżyło. Pocałował mnie czule w czoło, a następnie musnął moje usta swoimi. Przymknąłem oczy i zamruczałem cicho z uśmiechem. - Kocham Cię Tom. - Szepnąłem uchylając jedną powiekę.
- Ja ciebie też.. - Znów czułem to ciepło w sercu. Uwielbiałem gdy tak mówił. Nie wyobrażałem sobie aby było inaczej. Spędziliśmy na cmentarzu dobrą godzinę, Tom przytulał mnie czule przez ten cały czas do swojego boku.
31.03.2019r.
Wtuliłem się cały w ciepłe ciało przy mnie. Uchyliłem powieki, gładząc czule policzek Thomasa. Był taki piękny gdy spał.. Tej nocy zrobiliśmy to. Kochaliśmy się. Nadal czułem tą rozkosz. Pierwszy raz robiłem to w taki sposób. Tom był cudowny, uważał aby nie zrobić mi krzywdy, szeptał czule abym się nie bał, że to nie będzie boleć i, że mnie strasznie kocha. Mój kłamczuch. Krzyż mnie nadal bolał. Westchnąłem cicho i musnąłem jego usta swoimi. Było mi tak ciepło. Czułem się po prostu szczęśliwy. Jakbym nie miał zmartwień. Bo nie miałem. Zostały daleko w tyle gdy Tom mnie przytulał. Nawet ból pleców odchodził w zapomnienie gdy zapatrzyłem się na jego twarz, którą delikatnie muskały promienie słońca, przeciskające się przez zasłony.
Wstałem ostrożnie, starając się go nie obudzić. Nogi drżały mi lekko. Chciałem znaleźć swoje bokserki ale nigdzie ich nie było. Założyłem tylko jego koszulę która na szczęście zasłaniała co trzeba. Ostatni raz pogłaskałem Thomasa po głowie i otworzyłem okno aby świeże powietrze wypełniło nawet duży pokój. Cichutko poszedłem do toalety, a następnie kuchni.
- Hej mała. - Uśmiechnąłem się i kucnąłem przy psie. Podrapałem ją za uchem. Lady była psem Toma. Śliczny bernardyn. Była bardzo mądra i najprawdopodobniej poddana tresurze.
Nalałem wody do miski psa i umyłem dłonie. Może nie byłem najlepszy w kuchni ale nie byłem też najgorszy. Ugotowałem parę jajek na twardo i usmażyłem boczek. Poparzyłem się trochę przez pryskający tłuszcz. Byłem tak pochłonięty tym co robię, że nie zauważyłem jak Tom przytulił mnie od tyłu do siebie. Miał na sobie tylko spodnie dresowe. Czułem to. Położył głowę na moim ramieniu i zamruczał.
- Dlaczego tak szybko uciekłeś z łóżka? - Wymruczał muskając moją szyję ustami.
- Myślałem, że zdążę zanim wstaniesz. - Uśmiechnąłem się i odwróciłem do niego głowę. Pocałowałem go w czoło.
- To ja powinienem ci robić śniadanie, a nie ty mi.
Słyszałem w jego głosie małe pretensje więc wsadziłem mu do buzi plasterek bekonu aby się nie kłócił w tak ładny dzień. Wyłączyłem gaz i wstawiłem tosty. Tom grzecznie jadł gdy obierałem jajka ze skorupek. Szatyn puścił mnie i umył ręce aby mi pomóc, dzięki czemu faktycznie szło szybciej. On obierał i kroił jajka gdy ja robiłem z nich na bieżąco tosty i kanapki.
- Pójdziemy potem na spacer z Lady. Chyba, że wolisz zostać. - Gdy skończył z jajkami to znów przyległ do mnie od tyłu. Oparłem głowę o jego ramię, a on gładził mnie po udach.
- Przejdę się z tobą. - Uśmiechnąłem się lekko i zadrżałem gdy Tom pieścił delikatnie wewnętrzną stronę moich ud. Mruknąłem cicho i złapałem go za przedramie. Jego dłonie sunęły wyżej. Widziałem ten jego zwycięski uśmiech gdy rozpływałem się w jego ramionach. Miałem bardzo czułe nogi i on o tym wiedział. - Tommy - Szepnąłem z uśmiechem i wtuliłem w niego. Wiedziałem czego chciał, a ja mu to dałem. Na kanapie, w salonie. Wariat chciał to robić w kuchni nie myśląc o jedzeniu. Wariat, ale mój. Tylko i wyłącznie mój..
¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥«¥»¥
Heeej
Wreszcie dokończyłam rozdział
Yeee
Kto się cieszy? XD
Nikt?
OoookejPapa aniołki! ^^
~Cytrynia
CZYTASZ
Yᴏᴜ'ʀe Nᴏᴛ Aʟᴏɴᴇ //TᴏᴍTᴏʀᴅ// ᴢᴀᴋᴏɴ́ᴄᴢᴏɴᴇ
Hayran KurguLarsson stracił najważniejszą osobę w swoim życiu, Ridgwell całą rodzinę. Od śmierci Sary minęły dwa lata, mimo to rana Torda nadal się nie zabliźniła. Toma jest świeża. Obaj cierpią. Obaj potrzebują wsparcia, bliskiej osoby. Czy spotkania w nietypo...