-Monica? Jesteś tam?- zapytałem nie słysząc jej. Może to nawet lepiej.
-Tak. Przepraszam, pakowałam walizkę.- Powiedziała szczęśliwa, a ja miałem ochotę uderzyć sam siebie.
-Nie przyjeżdżaj. Rozumiesz?- starałem się, aby mój ton głosu brzmiał obojętnie.
-Ale... Coś się stało?- ona była zmartwiona... Ja byłem potworem.
-Nie chce żebyś przyjeżdżała.- powtórzyłem głośniej. Nie chciałem tego.
-Shawn?
-Nie kocham Cię.- powiedziałem oschle. Rzuciłem telefonem czując się podle. Wiem, że jestem cholernym dupkiem. Takim samym jak Sanders.
Monica POV
-Nie kocham Cię.- usłyszałam jego szorstki ton głosu. Rozłączył się.
~Że co?- oczy zaszły mi łzami, a ja nie mogłam ich powstrzymać.
~Czy ja naprawdę byłam taka głupia? TAK, byłam idiotką myśląc, że mnie potrzebuje. Że mnie KOCHA. Jestem zwykłą dziewczyną.
Jeszcze trzy godziny temu rozmawiał ze mną. NORMALNIE rozmawiał. Zapewniał o tym jak bardzo mnie kocha.
~Debil! Idiota! Cały mój świat.- załkałam rozglądając się po pokoju, w którym były jego rzeczy. Zamknęłam drzwi upewniając się, że nikt tu nie wejdzie. Nie lubiłam pokazywać swoich uczuć. Szczególnie tych złych.
~~~
Siedziałam kolejną godzinę przeglądając nasze zdjęcia. Kochałam go i wiedziałam, choć tak naprawdę miałam nadzieję, że nie mówił tego na poważnie. A może jednak? W końcu mógł mieć każdą, bo latały za nim gotowe zrobić dla niego wszystko. Ja byłam tylko Monicą Richardson.
-Cholera!-zasyczałam potykając się o spakowaną już walizkę.
Shawn POV
Podniosłem się z podłogi i zacząłem szukać telefonu. Miał rozbitą szybkę- nieważne. Wybrałem numer Sandersa.
-Za pół godziny w parku.- bardziej rozkazałem, niż poprosiłem. Założyłem bluzę, którą ostatnio nosiła Monica. Zapomniała jej wziąć. Znowu się popłakałem niczym małe dziecko. Nie chciałem jej skrzywdzić, ale wiedziałem, że to już koniec. Nic jej się nie stanie.
Założyłem trampki i zamknąłem drzwi. Udałem się we wcześniej zaplanowane miejsce, rozmyślając. Ona miała ze mną tu być. Spieprzyłem.
-Zrobiłem co kazałeś. Odwal się od niej!- przekręciłem w swoją stronę chłopaka, który teraz uśmiechał się kpiąco.
-Jest śliczna.- w jego oczach nie było nic widać. Były prawie całe czarne. Był wściekły. Jakim cudem nie zauważyłem wcześniej?
Nie wytrzymałem. Dałem mu w twarz, a ten się przewrócił.
-Tknij ją, a Cię zabije.- wycedziłem przez zęby, wiedząc co mówię.
-Jeszcze będziesz błagał!- podniósł się wycierając zakrwawioną twarz.
Monica POV
Obudziło mnie miauczenie Hadesa, który teraz jak gdyby nigdy nic leżał na mojej poduszce.
-Shh...- popatrzyłam na walizkę, która była w nieładzie.
Spakowałam ją jeszcze raz. Nie potrafiłam wysiedzieć na tyłku.
-Lecę tam.- powiedziałam do kota, który najpewniej miała mnie w swoim różowym nosku. Zniosłam swoje bagaże i zaparzyłam herbatę. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę dziesiątą. Jules się spóźniał. Nie chciałam psuć mu naprawdę dobrego humoru. Nic mu nie powiedziałam.
-Jestem.- krzyknął podekscytowany biorąc moją walizkę stojącą przy drzwiach.
-Okey.- odpowiedziałam w miarę pogodnie. Naprawdę się starłam. Weszłam do salonu gdzie siedział mój brat i ciotka Rose. Pożegnaliśmy się i wyruszyliśmy w kierunku lotniska. Uśmiechnęłam się sama do siebie widząc nasz samolot.
-Moni co jest?- zapytał Jules kładąc brodę na moim obojczyku.- Nie cieszysz się?
-Jasne, że się cieszę. Jestem po prostu zmęczona.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
CZYTASZ
If you really loved*SHAWN MENDES*
FanfictionCzy jeśli mówi,że kocha to zostawia tak poprostu bez słowa wyjaśnienia?