|15|

46 9 0
                                    

Jasne, za jasne słońce świeciło mi prosto w twarz. Obróciłam się na drugi bok spotykając się ze wzrokiem Shawna.
-Obudziłaś się, wow- siedział obok mnie bawiąc się moją ręką.

-Długo nie śpisz?- zapytałam jeszcze zaspana.

-Mmm... całe dwie godziny.- spojrzał na zegarek.

-Nie czesz włosów. Pięknie tak wyglądasz.- uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.

-No jasne, a potem szopa- usiadłam do pozycji siedzącej czekając na kolejne pocałunki.

-Jak Jules?

-Szepty, chichy takie rzeczy wiesz.- zaśmiał się.

-No tak, cały Jules.- wstałam w poszukiwaniu swojej sukienki, którą na pewno wczoraj zostawiłam na komodzie.

W stronę chłopaka skierowałam pytające spojrzenie
-Gdzie?

-Piorą się.- wskazał na łazienkę z miną niewinnego szczeniaczka.

-Mhm, czyli ja mam paradować cały dzień w twojej koszulce?!- udałam oburzenie, chociaż wizja tak spędzonego dnia była ciekawa.

-Taki był plan.- uśmiechnął się zadziornie.

W odpowiedzi trzepnęłam go poduszką. Znowu wygrał tym, że niespodziewanie przekręcił mnie na plecy. Siedział nade mną śmiejąc się ze mnie.

-I co? Co mi teraz zrobisz?!- wiłam się pod wpływem łaskotek.

-Hmm... pocałuje, zaciągnę pod ołtarz albo zabije. Jeszcze nie wiem.- powiedział to z takim spokojem, że można by się go przestraszyć.

-Brzmi ciekawie.- pocałowałam go.

-Dobra opcja, ale znam lepszą.- posłał mi głębokie spojrzenie. Dalej pochylał się nade mną delikatne łapiąc moje nadgarstki.

-Jaką?- zachichotałam

-Więcej pocałunków. I co ja nie jestem uroczy?- jego uśmiech był szeroki a w oczach były iskierki.

-Może trochę.- skupiałam się na tym żeby się uwolnić, ale brunet miał więcej siły.

-Tak na serio to idź do Aaliyah. Ona ma masę ciuchów i na pewno Ci pożyczy.

-Mhm...- pokiwałam głową wstając. Skierowałam się do pokoju z którego było słychać śmiech szatynki.

-Hej Aaliyah.- nie za bardzo wiedziałam jak zacząć, a również nie przepadałam za rozmowami.

-Hej. Jak się spało? Co tam?- zasypała mnie pytaniami dusząc się ze śmiechu.

-Ta łajza- wskazałam na sypialnię Shawna.- uprała mi ciuchy. I stąd pytanie: Pożyczysz jakieś?- powiedziałam już swobodniej.

-Taki był plan.-zmrużyła oczy.- Ale jasne, chwilka.- puściła mi oczko i wyszła z pokoju.

-Jaki znowu plan?!- zapytałam sama siebie.

-Julesss- zaśmiałam się zauważając jego rumieńce.

-Monica. Stul pysk!-  zgromił mnie wzrokiem jednak po chwili zobaczyłam uśmiech oducha do ucha.

Do pokoju weszła szatynka podając mi spodenki i luźną koszulkę.

-Dzięki.- objęłam ją ramieniem.

Weszłam do sypialni w której nie było już bruneta. Ubrałam się, jednak szło mi to dość opornie. Byłam trochę wyższa od Aaliyah przez co miałam trochę za krótkie spodenki. Otworzyłam szafę i wybrałam różowy T-shirt do połowy ud. Przynajmniej był dłuższy od spodenek i zakrywał tyłek. Zeszłam na dół zgarniając po drodze gołąbeczki. Przy stole siedział Shawn rozmawiając z rodzicami. Chciałabym poczuć to co on teraz.

If you really loved*SHAWN MENDES*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz