|22|

53 6 0
                                    

Monica POV

-Wstawaj księżniczko.- głos dobiegał zza szyby przed którą stał chłopak parę lat starszy ode mnie.

-Kto to jest?- zapytałam Jespera, który tylko na mnie zerknął.

-Wysiadaj.- odpowiedział spokojnym, ale szorstkim tonem otwierając mi drzwi. Wysiadłam poprawiając koszulkę. Spojrzałam w stronę samochodu oczekując aż i on wyjdzie, jednak Jesper odpalił silnik. Trzasnęłam drzwiami pokazując mu środkowy palec.

Nie chciałam żeby mnie tutaj zostawiał. Ciężko mi to przyznać, ale przyzwyczaiłam się do jego obecności. Tak, bałam się go jednak wydawał się normalniejszy niż ten, który przyglądał mi się starając powstrzymać śmiech albo co gorsza uśmiech. Chcąc czy nie podniosłam wzrok, jednak chwilę później zmrużyłam oczy pod wpływem słońca, na co nieznajomy mi chłopak pokręcił głową.

Nie wiem czy powinnam to traktować jako porwanie. To prawda, że było to dla mnie przerażające i dziwne, ale jakoś tak tego nie czułam.

-Co się tak patrzysz?!- zabrałam chłopakowi sweter i odwróciłam się w kierunku podjazdu.

-Przebierz się. W pierwszym pokoju masz ubrania.

-A co jak nie?- zapytałam co raz bardziej zdenerwowana. Nie lubiłam jak ktoś mi rozkazywał, a szczególnie ktoś taki jak ten typ.

-To będziesz bez ubrań.- wzruszył ramionami. Posłał mi spojrzenie wskazujące, że mam iść za nim. Chwilę poźniej stałam przed niedużym, drewnianym domkiem próbując sobie przypomnieć za którymi drzwiami jest pokój. Chłopak wyminął mnie otwierając mi drzwi. Pokój był na prawdę spory. Na ścianie były deski, a na podłodze milutki, puchowy dywan. Podeszłam do szafy próbując ją otworzyć.

-Ciuchy poprzedniczek? Je też zabiłeś?!- zapytałam, gdy ten stał w otwartych drzwiach nie pozwalając mi ich zamknąć.

-Tak.- Dalej stał z miną na której malował się drażniący uśmieszek.

-Mógłbyś wyjść?!

Chłopak wykrzywił twarz w grymasie przymykając drzwi. Sprawdziłam czy na pewno dobrze zasunęłam zasuwkę i wyjęłam w miarę normalną koszulkę i dresy. Kwadrans później kierowałam się do kuchni mając nadzieję, że wyminę się z nim, jednak jak się okazało nie było to możliwe. Pchnęłam drzwi i zrobiłam parę kroków. Stał przy lodówce wyciągając butelkę zimnej wody. Rzucił ją w moim kierunku starając się uniknąć kontaktu wzrokowego

-Masz imię?- chłopak przystanął na chwilę myśląc nad odpowiedzią.

-Skoro chcesz mnie tu zamknąć powiedz mi jak masz na imię.- krzyknęłam chcąc aby zwrócił na mnie uwagę.

-Ok... jestem Sean.- zaśmiał się szyderczo podając mi rękę i upijając łyka mojej wody. Zostawił mnie samą. Usłyszałam dźwięk komórki, a chwile później przekleństwa rzucane w jej kierunku. Poszłam do "swojego" pokoju. Byłam na siebie zła. Mogłam rozegrać to innaczej.

Shawn POV

Wziąłem głęboki wdech i wyciągnąłem komórkę.

-Gdzie jest Monica?- nie mogłem opanować złości, wiedząc że jest z nim.

-Trzeba było pomyśleć wcześniej.- miałem wrażenie, że puścił mi w tym momencie oczko. Jego głos był zdenerowany, a ja wiedziałem że w tym momencie jest zdolny do wszystkiego. Bałem się, że jeśli Monica jest z nim to skrzywdzi ją. Znałem go.

Wyjechałem z parkingu i wybrałem numer Andrewa. Wiedziałem, że jako głowa naszego zespołu ma jego adres.

-Czemu ja o tym nie pomyślałem wcześniej?

Nacisnąłem przycisk i wyłączyłem telefon. Pytania Julesa i Aaliyah nic by mi nie pomogły teraz. Sam nie wiem co miałem robić.

Monica POV

Zgarnęłam czystą koszulkę i poszłam szukać łazienki. Odkręciłam wodę, która nie okazała się taka ciepła jakbym chciała. Starałam się odprężyć, ale moje myśli związane z tym, że tutaj jestem nie dawały mi spokoju. Sięgnęłam po ręcznik i przebrałam się. Rozejrzałam się po łazience korzystając z okazji, że nie ma w domu Seana. Znalazłam jakiś śrubokręt, który nadawałby się do otwierania zaciętych drzwi, jednak takich tutaj nie było, więc nie miałam pretekstu aby go przy sobie nosić. Chłopak mógłby nie być zadowolony z faktu, iż próbuje go zabić albo coś podobnego.

Zaśmiałam się wychodząc na korytarz. Rozejrzałam się, czy aby na pewno jeszcze nie wrócił. Zbiegłam po schodach poszukując jakiegoś telefonu, czegokolwiek dzięki czemu mogłabym się stąd wydostać. Otworzyłam każdą szafkę, starając się niczego nie zepsuć. Zrezygnowana opadłam na fotel. Naprawdę nie chciałam tutaj być. Chciałam znowu poczuć obecność Shawna. Jego dłonie, wargi, wszystko. Dopiero teraz zorientowałam się, że zostałam uprowadzona. To jednak nie był żaden sen-koszmar. Zaczęłam się na poważnie bać o swoje życie.

Postawiłam sobie za cel wydostać się stąd. Nie wiedziałam jeszcze jak to zrobię, ale wiedziałam, że muszę. Podniosłam się i od nowa zaczęłam przeglądać wszystkie szafki. Na dnie głębokiej szuflady, pod płytami znalazłam telefon. Wystarczyło ją odpalić i wybrać 111. Byłam już bliska celu gdy usłyszałam zgrzyt zamka. (Może jednak przydałby się teraz ten śrubokręt.) No tak głupia ja myślałam, że na pewno zostawi mi otwarte drzwi i okna. Może jeszcze przyniesie jednorożca w czapeczce z otworem na róg?

Miałam wrażenie, że w tym momencie moje serce przestało bić. Szybko domknęłam szufladę przypadkowo strącając łokciem kwitek stojący na szafce obok. Kto wymyślił kwiaty?!

-Monica?!- usłyszałam krzyk dwudziestolatka.

Szybko wpadłam za schody trzęsącymi rękami wybierając numer. Poczułam, że szczypią mnie oczy, a oddech staje się płytszy. Usłyszałam rytmiczne uderzenia czarnych glanów. Były coraz bliżej, a na moim policzku pojawiła się słona łza. Musiałam czekać na połączenie.

-Ktoś tutaj jest.- załkałam do słuchawki mocniej podkulając stopy.

If you really loved*SHAWN MENDES*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz