|25|

57 4 0
                                    

**
-Myślałaś, że w tej bajce to ja jestem tym "złym"? - zrobił cudzysłów palcami, a ja zrobiłam jeszcze parę kroków w tył, napotykając szafki.

-W tej bajce jesteś tym dupkiem. - starałam się odwrócić jego uwagę.  Przejechałam spoconą ręką po blacie, szukając czegoś, czym mogłabym się bronić.
**
-Co? - uśmiechnął się. Nie był to uśmiech taki jak wcześniej. Widać, że sobie kpi ze mnie.

-Jesteś dupkiem. - powtórzyłam aby zyskać czas. Miałam nadzieję, że zaraz ktokolwiek zjawi się tutaj i mi pomoże. 

-Nic ci to nie da. - złapał mnie za nadgarstek, wyrywając mi nóż.

-Puść mnie, błagam. - jęknęłam z trudem tłumiąc histerię.

Chłopak złapał mnie za włosy, a ja wbiłam mu palce w dłoń. Zasyczał i popchnął mnie. Odgarnął opadającą mu na oczy grzywkę i zacisnął pięść.

- Przegięłaś szmato. - nie zdążyłam się odsunąć, gdy chłopak złapał mnie w talii i pocałował.

- Zostaw. -  lekko odepchnęłam chłopaka.

-Co znowu? - zaśmiał się oblizując usta.
Na jego widok zrobiło mi się niedobrze. Przekręciłam głowę i naplułam mu prosto w twarz.
Sean pociągnął mnie za ramię i kopniakiem otworzył drzwi do łazienki.
Zapierałam się nogami, ale blondyn był zbyt silny.

-Zostaw, proszę. - zasyczałam próbując złapać oddech. Płuca na chwilę wypełniły się powietrzem, po czym znowu je opuszało.
Znowu dzwonił telefon. Tym razem chłopak niechętnie, ale go odebrał.

-Nie zdążysz. - zaśmiał się do słuchawki.

Jego słowa zostawiły jakiś ślad. Nagle wszystko zaczęło mnie boleć i nie miałam siły się ruszyć. W tej chwili miałam stracić wszystko co kocham - Julesa, Lou a nawet Shawna, do którego czułam teraz żal. Wiedziałam bardzo dobrze o jakim zakładzie mówił Sean. W tym momencie nie wiedziałam czy potrafię wybaczyć to chłopakowi.

Drzwi znowu się zamknęły i teraz słyszałam już tylko strzępki rozmowy.

-Proszę. - próbowałam otworzyć drzwi, jednak te ani drgnęły. - Shawn! - pisnęłam ochrypłym głosem.

Połączenie albo się urwało, albo blondyn wyszedł. Usłyszałam trzask drzwi i głuchą ciszę, którą przerywał mój szloch.

Spieprzyłam. Uderzyłam pięścią w ścianę obok mnie, przez co poczułam, że ból przeszył moją prawą dłoń. Wzięłam sześć wdechów myśląc, że pomogą. Nie dość, że nic nie dały, to na dodatek wpadłam w jeszcze większą histerię.

Zaczęłam cicho nucić Love me or leave me starając się przypomnieć sobie wszystkie dobre wspomnienia z ostatnich dwóch miesięcy. Moje serce coraz ciszej biło i coraz rzadziej ścierałam z policzków łzy. Czekałam aż wróci Sean. Z każdą minutą coraz mniej się bałam.

Jedno delikatne szarpnięcie drzwiami, potem drugie. Przekręciłam się starając jak najbardziej odsunąć w głąb łazienki.

-Co tu się do cholery stało?! Sean gdzie cię poniosło? - usłyszałam znajomy krzyk.

-Jesper? - chciałam żeby zabrzmiało to odważnie, jednak udało mi się wydukać tylko parę słów. Wreszcie coraz lepiej słyszałam głos blondyna.

-Monica? Co ci jest?! - klęknął obok mnie przypatrując się moim dłoniom.

-Ja... proszę - zajęczałam łapiąc go za rękę.

-C-co?

-Nie zostawiaj mnie. To... Sean. - popłakałam się.

-Przegiął i to ostro. Już spokojnie mała. - zaczął kląć pod nosem lekko mnie obejmując. - Już nic ci nie zrobi.

-Nie? - zaśmiałam się ironicznie. - Błagam pomóż mi.

- Obiecuję, że już cię nie tknie. - zaczął przyglądać się mojej twarzy przecierając ją koszulką.

-Dziękuję. - objęłam go za szyję leciutko uśmiechając się na jego słowa.






If you really loved*SHAWN MENDES*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz