|2|

116 10 1
                                    

-To już dzisiaj!!-zaczął krzyczeć Jules rzucając się na łóżko.

-Mhm..zrobiłeś jeść?-zapytałam z głową w stronę poduszki.

-Co mówisz? Wyglądasz jak dżdżownica owinięta w naleśnik.-zaśmiał się obracając mnie na plecy po czym wyszedł robić tosty z Lou.

Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to już dzisiaj. Dzisiaj wydarzy się to na co tyle czekałam.

Ubrałam się w ostatni czysty kombinezon i w miarę czyste trampki. Wychodząc z pokoju zahaczyłam małym palcem u stopy w zdradziecką komodę i zawyłam z bólu.

-Ohh... daj pocałuje-powiedział Lou swoim dziecięcym głosikiem.

-Ojej, nie trzeba. Chodź na te spalone grzanki.-zaśmiałam się i wzięłam na ręce swojego brata.

-Ej, one są po prostu dobrze dopieczone!!-wydarł się Jules z kuchni

                                                                                              ...

[wieczór]

Scena świeciła tysiącami malutkich białych światełek a na środku był wielki hologram róży. Sprawdzili nasze bilety i dostaliśmy plakietki z naszymi imionami. Zajęliśmy miejsca obok trzech dziewczyn które miały może z trzynaście  lat. Wyglądały jakby miały zaraz wybuchnąć ze szczęścia. Oczywiście chyba jak każdy cieszyłam się na koncert i na spotkanie ze Shawnem, ale nie śliniłam się na jego widok jak buldog. Jeszcze przez moment im się przypatrywałam, aby chwile później moją uwagę skradły entuzjastyczne krzyki i brawa. W środku nich pojawił się Shawn Mendes. Buldogi się zaczęły drzeć,płakać i skakać jakby im ktoś stanął na mały palec u stopy. Światła zaczęły gasnąć i usłyszałam pierwsze słowa ,,Lost in Japan''. Po ostatniej piosence wraz z Julesem udaliśmy się na spotkanie ze Shawnem. Miałam wejść jako ostatnia osoba. Gdy Jules wszedł do środka zaczęło przelewać mi się w żołądku i kręcić w głowie. Nigdy nie pomyślałabym, że będę tak reagować na spotkanie z jakimś człowiekiem. Wiedziałam, że mam pięć minut na wymyślenie tego co chcę powiedzieć i o co zapytać samego Shawna Mendesa. Usłyszałam swoje imię. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i po chwili zobaczyłam bruneta w odległości metra ode mnie. Liczyłam na to, że moje usta wydobędą chociaż ciche ''hej'' jednak one postanowiły mnie nie słuchać. Jednak tak jak stałam poryczałam się. Byłam tak szczęśliwa, że mogłam go spotkać, ale było też mi wstyd, że tak po prostu się poryczałam. Chciałam się opanować i wyglądać jak człowiek, ale nie potrafiłam. 

Jednak Shawn wyciągnął rękę w moim kierunku i z uśmiechem na ustach powiedział:

-Nie płacz już. Jak masz na imię?

-M...Monica.-wybełkotałam w końcu.

-Brawo Monica, w twojej  głowie wyglądało to innaczej.-pomyślałam.Miałam tyle pytań a jedyne co potrafiłam to wydukać imię.

-Hej,już wszystko dobrze?-zapytał brunet lekko przestraszony.

-Tak.Mogę zdjęcie?-rzuciłam szybko.

-A, tak jasne-powiedział wyciągając telefon z kieszeni.

Byłam ostatnia osobą więc mogliśmy trochę dłużej pogadać. Złożyło się akurat tak, że ja i Jules wychodziliśmy razem z Mendesem i jego ekipą. Pożegnaliśmy się i ja poszłam do samochodu. Jules poszedł jeszcze po coś do picia. Minęliśmy pierwsze budynki a mi zaczęły kleić się powieki.

If you really loved*SHAWN MENDES*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz