Gregor & Thomas

59 13 0
                                    

Słońce było wysoko na niebie, a w większości domów trwała poobiednia siesta, kiedy zestresowany Gregor patrzył na wyświetlacz telefonu ze strachem. Czuł, jak z tych wszystkich emocji pot oblewa mu nie tylko czoło, ale zbiera się także na dłoniach i udach, które powoli zaczynały przyklejać się do plastikowego krzesła na tarasie. Zgodnie z zaleceniami terapeutki próbował skoncentrować się na kojącym krajobrazie austriackich Alp w środku lata, jednak jego umysł przemierzało naraz chyba z tysiąc myśli i nie było to łatwe. Z nich wszystkich jedna przebijała się ponad inne, powtarzając się tak często, że trudno byłoby ją zignorować nawet wytrenowanemu psychologowi. "Czy na pewno dobrze zrobiłem?"

Po tylu latach powinien się przyzwyczaić do tego uczucia, ale mimo wszystko za każdym razem odczuwał to nieprzyjemne skręcanie w żołądku. Niby to nie było nic nadzwyczajnego, to nie tak, że poinformował cały świat o tym, kim jest jego tajemniczy kochanek, o nie. Coś takiego robił naprawdę często, nawet kilka razy w tygodniu, ale to było jak z egzaminami, nie dało się po prostu wyłączyć związanego z tym stresu. "Może powinienem był wybrać ten cieplejszy filtr?"

Może i był tylko fotografem amatorem i zapewne nikt nie wypominałby mu, że przesunięcie puszki trzy milimetry w lewo dałoby lepszy efekt, ale należał do perfekcjonistów i wprost nienawidził nawet drobnych niedociągnięć. Od zawsze był perfekcjonistą, co Thomas wypominał mu przy każdej nadarzającej się okazji. Obiektywnie patrząc na całą sytuację wiedział, że przesadza, ale w takich sytuacjach mało kto umie zachować całkowitą neutralność. "A co jeśli Hendrickson wymyśliła to wcześniej, a ja po prostu nie zauważyłem jej postu?"

Nigdy nie potrafił wyzbyć się obawy, że niechcący kogoś splagiatował. Doskonale pamiętał, jak poczuł się w podstawówce kiedy jedna z koleżanek zainspirowała się jego prezentacją na zajęcia przyrody i przygotowała tak podobną, że nawet nauczycielka zwróciła jej uwagę, więc sam nigdy nie chciał u nikogo wywołać takich nieprzyjemnych emocji.  Prawdopodobnie większość obserwujących albo by tego nie zauważyła, albo po prostu puściła w niepamięć, to samo dotyczyłoby zapewne oryginalnego autora, ale był jaki był i mimo dużej ilości włożonej w to pracy nie potrafił się zmienić. "Czemu ja po prostu nie wyciszę tych wszystkich powiadomień?"

To z pewnością byłoby jakieś rozwiązanie jego problemu. Tymczasowe, ale zawsze jakiś początek. Mógł też uniemożliwić zostawianie komentarzy pod postami, ale czy to by coś dało? Prędzej czy później w sieci i tak by zawrzało, a on zostałby wystawiony na pośmiewisko. Na dodatek wszyscy doszukiwaliby się jakiegoś drugiego dna w tym zabiegu, a wiec była to zdecydowanie zbyt ryzykowna opcja. Gdyby tylko mógł usunąć publiczny profil... "Co za głupia umowa ze sponsorem!". Znowu znalazł się na skraju płaczu, więc szybko zgasił ekran i oparł się o miękką poduszkę położoną na huśtawce, gdzie przesiadł się uciekając chwilę wcześniej przed prażącym słońcem.

~I ja siebie nazywam facetem. Przecież ze mną to gorzej jak z babą. Wahania nastrojów i płacz niemal na zawołania... Może naprawdę powinienem rozważyć zmianę płci?~pytał sam siebie przypominając sobie komentarze pod ostatnim wpisem na Instagramie, które trzy tygodnie temu doprowadziły go do łez i sprawiły, że dopiero po całej nocy spędzonej w bezpiecznych ramionach Thomasa był w stanie jako tako funkcjonować.

Tak, miał już trzydzieści trzy lat i dalej nie potrafił poradzić sobie z uszczypliwymi komentarzami w sieci. Ba, było gorzej niż kilka lat temu, kiedy był małym gówniarzem i dopiero raczkował w kwestii mediów społecznościowych. Głośno jęknął kiedy poczuł wibrację świadczącą o kolejnym powiadomieniu z Instagrama i już miał odblokować urządzenie kiedy na taras wyszedł Thomas, trzymając w rękach pucharki z lodami.

—Znowu się przejmujesz wrzuconym zdjęciem? Daj spokój, dostaniesz nerwicy jak tak dalej pójdzie.—Morgenstern zamienił jeden z niesionych przed chwilą deserów na komórkę Schlirenzauera, a następnie wyłączył ją i odłożył na stół—Chociaż w niedzielę się tym nie przejmuj i pozwól sobie odpocząć. Nie jesteś już aktywnym sportowcem, nie masz takich samych obowiązków jak kiedyś.—oznajmił z poważną miną starszy Austriak zabierając się za zjedzenie wielkiej porcji lodów

Gregor tylko westchnął cicho. Thomas powtarzał mu to za każdym razem, a on mimo to nie umiał tak po prostu się odciąć. Może to przez to, że ostatnio tak tęsknił za skokami? Realizowanie zaniedbywanych niegdyś pasji sprawiało mu zawsze dużo przyjemności, ale jednak brakowało mu tej części życia. W końcu większość życia poświęcił tej dyscyplinie. Ciepły sierpniowy wietrzyk leniwie przeganiał po niebie puchate chmurki, z których każda opowiadała jakąś historię zmieniając swój kształt niczym najlepsza plastelina.

—Szkoda, że ja nie umiem dostosowywać się do sytuacji tak jak chmury. Wtedy nie przejmowałbym się żadnymi komentarzami tylko po prostu robił swoje...—niezwykle głębokie przemyślenia Schlirenzauera przerwały panującą ciszę

—To jakieś nawiązanie do tej twojej terapii "Jak radzić sobie ze stresem"? Myślałem, że masz być pierzastą chmurką, któa zawsze zachowuje optymizm, a nie chmurką zmieniennokształtną.—Morgenstern ziewną, otwierając usta jakby chciał połknąć co najmniej konia z kopytami

—Zawsze się ze mnie śmiejesz.—stwierdził naburmuszony Gregor patrząc z wyrzutem na siedzącego obok mężczyznę, jednocześnie wykładając kostki na udach ukochanego

—Słyszałem gdzieś, że najlepszym sposobem na wyciągnięcie człowieka z doła jest zmiana tematu rozmowy i obrócenie nieprzyjemnych wątpliwości w żart.—filozoficznie skomentował Thomas—No ale skoro nie chcesz dać sobie pomóc z tą swoją perseweratywnością nie będę nalegał. Daj znać kiedy przestaniesz być uparty i będzie można zacząć wbijać ci do głowy jak wartościowy jesteś.

Słysząc te słowa można było bez trudu dostrzec, że Thomas naprawdę uważa Gregora za najbardziej wartościową osobę na świecie i że gotowy jest dla niego na niemal wszystko. I gdyby ludzie to wiedzieli to nikogo nie zdziwiłyby znikające hejtowe komentarze spod postów Schlirenzauera. W końcu miał kogoś, kto chciał się o niego zatroszczyć.

_____________________

Misiaczki, wybaczcie, jak widzicie pojawiam się tu teraz od wielkiego dzwonu. Bardzo mi z tego powodu przykro, ale niewiele mogę z tym zrobić. Wiecie, studia, medycyna, te sprawy. Ale zawsze bardzo mi miło kiedy sprawdzam powiadomienia i widzę, że komuś jeszcze spodobały się tworzone przeze mnie historię. Nie kończę kariery, jednak obawiam się, że jeśli coś się pojawi przed wakacjami to będzie to dopiero za miesiąc, kiedy zacznę ferie. Tymczasem trzymajcie się i dajcie znać co tam u was się zmieniło i jakie macie odczucia odnośnie tego sezonu, mi się na razie podoba

Historie na razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz