POV SZYMEQ:
-Też cię kocham, Damianie.
Lekko odsunąłem się od Filipa, nadal patrząc prosto w jego brązowe oczy. Serce mi stanęło. Nikt nigdy nie powiedział mi tych dwóch słów, oprócz mojej mamy. Nie wiedziałem, jak zareagować. Stałem jak wryty, gdy ktoś zapukał do mojego pokoju. Szybko spojrzałem w stronę drzwi, gdzie ujrzałem Kamila zaglądającego przez nie.
-Eee... hej- zaczął.- Zamówiliśmy z Pawłem sushi, chcecie trochę?
Popatrzyłem na Yoshiego, pokiwał głową, więc zeszliśmy razem do salonu. Nadal byłem przepełniony emocjami. Bałem odezwać się do chłopaka, dlatego szliśmy w krępującej ciszy. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Cały czas miałem spuszczoną głowę. Filip też za dużo się nie odzywał.
-Wszystko u was git?- zapytał lekko zmartwiony Paweł.
Pokiwałem głową i wymusiłem uśmiech. Brązowowłosy odpowiedział krótkim "tak". Nie zjadłem prawie nic, nie czułem głodu. Szybko przeprosiłem chłopaków i wróciłem na górę, do swoich czterech ścian.
Położyłem się na łóżku, zatopiłem swoje kruche ciało w poduszkach. Byłem zakłopotany, a zarazem szczęśliwy. Nie miałem, pojęcia, że Yoshi czuje do mnie to samo. Marzyłem o tej chwili, a teraz gdy mam ją na wyciągnięcie reki, boję się. Boję się ją wyciągnąć. Nie chciałem bezczynnie leżeć, dlatego zacząłem przeglądać Instagrama. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi.
-Mogę wejść?- usłyszałem cichy głos chłopaka, który przed chwilą wyznał, że mnie kocha.
-T-tak- odpowiedziałem drżącym głosem.
Gdy otworzył drzwi, nie spojrzałem w jego stronę. Patrzyłem w sufit. Nie wiem czemu, bardzo bałem się kontaktu wzrokowego z nim. Poczułem, jak materac ugina się obok mnie. Poznałem zapach Filipa.
-Wszystko... ok?- zaczął.
Pokiwałem głową.
-Jeśli zrobiłem coś nie tak, to...- powiedział Yoshi.
-Nie- rzuciłem.- To ja przepraszam. Trochę się boję.
Czułem, jak łzy napływają mi do oczu. Nie chciałem przy nim płakać. Uroniłem jedną łzę, co chłopak ewidentnie zauważył, bo powiedział:
-Ej, spokojnie. Nie bój się- powiedział kojącym głosem. Usiadł na łóżku i spojrzał na mnie. Teraz musiałem spojrzeć mu w oczy.- Ze mną nic ci nie będzie.
Zamknąłem oczy.
-Dlaczego to robisz?- spytałem bez namysłu.
-Co?
-Nie kochasz mnie. Robisz to z litości.
Totalnie tak nie uważałem. Nie wiem, dlaczego to powiedziałem. Chyba działałem pod wpływem emocji, nie słuchając się serca i rozumu. Otworzyłem powieki, siadając. Znów spojrzałem w jego brązowe, głębokie oczy. Mówią, że oczy są odzwierciedleniem duszy. Teraz widziałem, że dusza Filipa była zraniona i smutna. Przeze mnie. Po policzku spłynęła mu łza. Byłem na siebie zły. Nie chciałem tego powiedzieć. Więc dlaczego to powiedziałem? Jestem walonym idiotą- wykrzyczałem w myślach.
-Ja przepra...- nie zdążyłem dokończyć, bo chłopak wstał z łóżka i ruszył w stronę drzwi. Bez słowa wyszedł.
Jestem debilem. Zacząłem płakać jak dziecko. Byłem wściekły, że to wszystko schrzaniłem. Zacząłem walić pięścią w poduszkę. Jak mały bobas, gdy mama nie chce kupić mu nowej zabawki. Zaprzepaściłem swoją szansę. Nienawidzę siebie. Dlaczego to zrobiłem?! Miałem dość. Chciałem zakończyć swoje cierpienia. Przynajmniej na chwilę. Jedyne, czego teraz pragnąłem, to zapaść się pod ziemię. Moje ubrania były całe przesiąknięte słonymi łzami. Pobiegłem do łazienki. Wyjąłem, z szafki pod zlewem, żyletkę. Tak jak wtedy. Wtedy gdy mój ojciec pokłócił się z moją matką, uderzył ją, po czym wyszedł z domu. Potem już nigdy nie widziałem go na oczy. I dobrze. Nie chcę nawet myśleć, co bym mu zrobił, gdybym go spotkał. Od tamtego wydarzenia minęło jakieś 8 lat. Do dziś mam blizny na udach, o których nikt nie wie. Okaleczałem się w tamtym miejscu, bo było najpewniejsze. Wiedziałem, że żadna osoba ich tam nie zobaczy. Teraz było mi to obojętne. Nie myślałem racjonalnie. Ściągnąłem bluzę i wszedłem do wanny. Trzęsła mi się dłoń. Zrobiłem nacięcie na swojej lewej ręce. Pierwsze, drugie, trzecie... Pozwalałem krwi płynąć, a ja zamknąłem oczy. Na chwilę zapomniałem o bólu psychicznym, skupiając się na fizycznym. Nie wiem, ile czasu już leżałem. Totalnie odpłynąłem. To pewnie przez utratę krwi. Wyszedłem z wanny. Zmyłem z siebie zaschniętą krew. Już nie czułem ulgi. Nadal byłem na siebie wściekły. Wrzuciłem, przemoczoną łzami, bluzę do prania i wyszedłem z łazienki. Ubrałem nową bluzę. Była godzina 12, a ja nie miałem na nic energii. W sumie nic dziwnego, bo nie spałem całą noc. Migiem podszedłem do kuchni. Otworzyłem lodówkę i wyjąłem z niej 2 butelki piwa. Wróciłem do pokoju. Na całe szczęście, nikogo po drodze nie spotkałem. Staram się nie pić alkoholu, ale teraz nie miało to dla mnie znaczenia. Wyzerowałem pierwszą butelkę. Nawet nie zauważyłem, kiedy łzy zaczęły ponownie płynąć z moich oczu. Postawiłem drugą flaszkę na szafce nocnej, po czym od razu rzuciłem się na łóżko. W mojej głowie cały czas powtarzałem sobie jakim to jestem idiotą oraz, że nienawidzę siebie z całego serca. Pogrążony w depresji, zasnąłem.
Hejka. Mam nadzieję, że ten rozdział nie wyszedł mega cringe'owo, czy coś xD. Dajcie znać, co sądzicie <3 Pozdrowionka.
PS. Zapraszam na one shota (na moim profilu) związanego z SxYPS 2. Bardzooooo dziękuje za 1k wyświetleń, jesteście super.
CZYTASZ
SzymeQ x Yoshi
FanfictionO przyjaciołach, mieszkających ze sobą. Czy mimo różnicy charakterów, poczują do siebie coś więcej niż tylko przyjaźń?