Rozdział 1

810 20 4
                                    

Siedziałam w swoim pokoju i czekałam na matkę. Wiedziałam że będzie mi gadać o tym jaka mam być w Hogwarcie. Z dala od mugoli, mam być w Slytherinie, mam być najgorszą osobą w szkole... Czasami marzę, żebym była córką mugoli niż jej.

-Witaj Diano.- usłyszałam głos matki
-Już nie czekaj tylko gadaj. I tak Cię nie słucham. Nie będę słuchać głupiej paplaniny.- warknęłam
-I tego się trzymaj!- krzyknęła zadowolona
-Tia....
-Pamiętaj! Niech te szlamy cie zapamiętają!
-Oczywiści. Trzymaj się z dala od zdrajców i szlam chyba, że zajdą ci za skórę to mścij się najgorzej jak potrafisz. Bla bla Potter bla bla bla zła bla bla bla słuchaj brata- powiedziałam przedrzeźniałam matkę.- Słucham tego od zawsze!

~*~

Stałam zamyślona między uczniami i zachwycona rozglądałam się naokoło, chociaż próbowałam ukryć to jakie wrażanie wywarła na mnie Wielka Sala. Spojrzałam na profesor McGonagall, wicedyrektorkę Hogwartu i profesor transmutacji, która w jednej ręce trzymała starą tiarę, a drugiej listę uczniów.

Rozejrzałam się naokoło szukając Snape'a. Oczywiście znałam go przez matkę. Snape to wychowawca Slytherinu i profesor eliksirów, choć tak naprawdę chce uczyć obrony przed czarną magią.

Słuchając piosenki tiary przydziału obserwowałam resztę nauczycieli i dyrektora Albusa Dumbledore'a. 

Po skończeniu McGonagall rozwinęła pergamin i wyczytała pierwsze nazwisko.

-Suzan Farrell!

Czarnowłosa dziewczyna spojrzała na chłopaka stojącego obok niej, po czym powoli ruszyła w stronę pani profesor i usiadła na stołku. Uśmiechnęła się niepewnie, gdy nauczycielka założyła jej tiarę na głowę. Tiara przez chwilę się zastanawiała, aż w końcu wykrzyknęła:

-SLYTHERIN!

Dziewczyna roześmiała się i pobiegła w stronę stołu ślizgonów. Kolejną osobą był chłopak obok którego stała Suzan.

-August Benedict!

Chłopak podszedł pewnym krokiem do Tiary, mijając mnie przy okazji. Uśmiechnął sie do mnie i na chwilę zatrzymał, przez co wszyscy zaczęli się śmiać. August lekko zdezorientowany szybko podszedł do Tiary, a stamtąd uśmiechnął sie do mnie zawstydzony. Wszyscy uważnie mu się przyglądali szepcząc coś między sobą.

-GRYFFINDOR!

Przy stole gryfonów wydobyły się oklaski i krzyki zadowolenia. Szybko wstał i ruszył w stronę stolika, aż w końcu zniknął mi z oczu miedzy innymi gryfonami.

-Diana Lestrange!

I nagle zrobiło się cicho. No jasne, przecież każdy słyszał o mojej matce. Zaśmiałam się kręcąc głową i z szerokim uśmiechem pewnym krokiem ruszyłam w stronę stołku. Wciąż z uśmiechem obserwowałam uczniów, którzy wpatrywali się we mnie w szoku.

Spojrzałam na Augusta, którzy wpatrywał się we mnie w szoku, a gdy tylko zauważył, że na niego patrzę uśmiechnął się nieśmiało i odwrócił wzrok. Zaśmiałam się znowu, a wtedy tiara krzyknęła:

-SLYTHERIN! 

Wstałam i zerknęłam na brata, który skinął tylko głową. Ruszyłam w stronę stolika ślizgonów i od razu kilkanaście osób wyciągnęło w moją stronę ręce chcąc się przedstawić. Zignorowałam ich i podeszłam do Suzan uśmiechając się do niej niepewnie.

Córka Bellatrix LestrangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz