Rozdział 8

131 7 0
                                    

Umbridge codziennie zmieniała szkołę. Powoli stawała się tu coraz ważniejsza. Została wielkim inkwizytorem Hogwartu. Była na wszystkich lekcjach i przeszkadzała nauczycielom. Wypytywała ich o wszystko. Wszyscy musieli mieć idealny ubiór, dziewczyny i chłopaki prawie w ogóle nie mogli się do siebie zbliżać. Niszczyła każdy kawał mój, bliźniaków i Lee. Nie wolno było słuchać muzyki, być blisko z chłopakami... To było naprawdę okropne!

Idąc przez korytarz szukałam bliźniaków i Lee jednak nagle wszyscy uczniowie zaczęli wychodzić na korytarz. Szybko podeszłam do murku, weszłam na niego i stojąc na nim szukałam jakiejś rudej czupryny. Wtedy poczułam jak nogi mi się ześlizgują i spadłam prosto na ręce George'a.

-Czy ty zawsze musisz pakować się w kłopoty lub coś niebezpiecznego?- spytał lekko spięty

-Lubie poczuć trochę adrenaliny. I cóż mogę na to poradzić?-zaśmiałam się.- Wiem, że zawsze mnie uratujesz.

-Diana...-spojrzał na mnie z dziwnym uśmiechem

-Dobra...Szukałam cię.- przyznałam zarumieniona

-Mnie? Już się stęskniłaś?- uśmiechnął się znacząco

-Zgubiłam cię i...co się dzieje?

-Chodź to zobaczysz... Chodzi o profesor Trelawney

George powoli postawił mnie i łapiąc za rękę prowadził przez tłum. Kiedy tylko stanęliśmy przy murku blisko dziedzińca zobaczyłam Filcha idącą do pani profesor z walizkami. Szybko usiadłam na murku i zaczęłam nasłuchiwać. Wtedy pojawiła się z dumnym uśmiechem Umbridge. Pani profesor płakała i o mało nie potknęła się o swoją walizkę próbując zbliżyć się do Różowej Paniusi.

-Przez...szesnaście lat...mieszkałam i uczyłam. Hogwart to mój dom!- powiedziała przez łzy.- Proszę mnie... nie wyrzucać....

-Ale to zrobię.- powiedziała z uśmiechem

-Boże George...- szepnęłam smutno

-Nie martw się. Spójrz. McGonagall idzie.- powiedział obejmując mnie lekko

Szybko spojrzałam w stronę nauczycielek i zobaczyłam jak obok Harry'ego i Hermiony przechodzi McGonagall. Szybko podbiegła do Trelawney i ją przytuliła próbując uspokoić. Szybko ścisnęłam rękę George'a i rozejrzałam się na około szukając wzrokiem dyrektora.

-Chcesz coś powiedzieć, kochana?- spytała Umbridge

-Jest sporo rzeczy jakich chciałabym teraz powiedzieć.- powiedziała i spojrzała na nauczycielkę wróżbiarstwa.-No już...

Wtedy drzwi, którymi weszła Umbridge otworzyły się głośno, a w nich stał Dumbledore.Szybko podszedł bliżej nauczycielek i spojrzał na opiekunkę gryfonów.

-Profesor McGonagall. Proszę odprowadzić Sybilię z powrotem do środka.- powiedział głośno

-O..o..o..Dziękuję.-wyjąkała

-No już Sybilio. Chodź.

-Dziękuje Albusie.- kobieta uścisnęła mu dłoń nadal płacząc

-Dumbledore.- odezwała się Umbridge.- Pragnę przypomnieć, że na mocy dekretu edukacyjnego numer 23 wydanego przez Ministerstwo, ja..- mówiła

-Ma pani prawo zwalniać moich nauczycieli. Jednak nie ma pani żadnych podstaw, by usuwać ich ze szkoły. Ten przywilej ma tylko dyrektor!

-Na razie

Spojrzałam na nią osłupiała? Na razie? Co to znaczy? Co ona chce zrobić? Przez chwilę panowała grobowa cisza. Dyrektor rozejrzał się naokoło, a potem szybkim krokiem ruszył w stronę drzwi.

Córka Bellatrix LestrangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz