Rozdział 3.

260 13 0
                                    

Usiadłam na swoim łóżku. Będę już na 4 roku szkoły i znana z tego, że jestem najgorsza osobą. Wszyscy się mnie bali, a ślizgoni nazywali Mroczną Królową. Cóż... Nic na to nie poradzę. Nawet mi się to podobało. Jedyne osoby, które wiedziały jaka jestem na prawdę to bliźniacy i niektórzy z Gryffindoru.

Już miałam iść do pokoju, kiedy zaczepił mnie Luke.

-Diana. Musimy pogadać.- powiedział Luke wchodząc do mojego pokoju
-Już idę.- szybko zeszłam z łóżka

Zdziwiona poszłam za nim do salonu. Kazał mi wejść do kominka i przenieśliśmy się na Dwór Malfoy'ów. Znaleźliśmy się w dużym ciemnym pokoju. Zobaczyłam stół i jakieś postaci, ale nie mogłam rozpoznać kto.

Nagle zapaliło się światło. Na przeciw mnie siedział sam Czarny Pan. Przerażona cofnęłam się kilka kroków do tyłu. To było moje pierwsze z nim spotkanie na żywo.

-Witaj Diano.- powiedział dziwnym głosem. Nie odpowiedziałam.
-Diano nie tak cię wychowałam!- krzyknęła moja mama
-Witaj mój Panie....- szepnęłam kłaniając się
-Wiesz dlaczego cię tu wezwałem? 
 -N-nie...
 -Słyszałem, że dużo osób ci ufa. Szlamy i zdrajcy krwi.
 -N-no tak...-postanowiłam nie kłamać.
 -Mam dla ciebie zadanie.- powiedział na co moja matka szczęśliwa do mnie podbiegła i mnie przytuliła
-Jestem z ciebie taka dumna!
-Jakie to zadanie?- powoli usiadłam na wolnym krześle
-Ona na pewno cię nie zawiedzie Panie!- krzyknęła moja mama
-Wiem o tym. Oto co masz zrobić: -zaczął Czarny Pan.-Musisz zaprzyjaźnić się z WSZYSTKIMI z Zakonu. Będziesz wiedziała co się dzieje i nas o tym powiadamiać. Rób to jak najdłużej dzięki czemu będziemy mieli jeszcze większą przewagę.
-Panie mam jeszcze pomysł.- powiedział nagle Luke
 -Jaki?- spytał Czarny Pan
 -Może zacząć się spotykać z jednym z tych bliźniaków. Widać, że jednemu się ona podoba.
 -Nie ma opcji!- krzyknęłam przerażona, że będę musiała "udawać". Bo prawda jest taka, że nie dlatego chciałam z nim chodzić.
-Bardzo dobry pomysł Luke. Wtedy zaufaliby jej jeszcze bardziej. Jednak zapominasz się. To ty masz za nią wyjść.
 -C-co?!- krzyknęłam zaskoczona i wściekła jednocześnie
 -Niedługo i tak byś się o tym dowiedziała. Nasi rodzice umówili się, że weźmiemy ślub od razu po twoich osiemnastych urodzinach.- mówi z szerokim uśmiechem i obejmując mnie w talii, przyciąga do siebie, po czym całuje mnie w usta.- Czy to nie wspaniale?

~*~

Zdenerwowana założyłam kaptur na głowę i wyszłam z domu. Luke przeniósł mnie niedaleko na Grimmauld Place 12, gdzie czekali na mnie Fred i George. Była to tajna kwatera Zakonu Feniksa, o której mi od jakiegoś czasu mówią. Oczywiście nie powiedziałam o tym Śmierciożercom. Myślą, że to kilkanaście przecznic stąd.

Weszłam do kwatery i przywitałam się z wszystkimi. George zaprowadził mnie do Granger i młodego Weasley'a gdzie spędziłam kilka godzin. Wciąż myślałam o tym co powiedział Czarny Pan. Najgorsze było to, że od dawne czułam coś do George'a... A teraz muszę z nim być, ale nie z tego, że się odważyłam, tylko dlatego, że mi każą! A najgorsze, że to zrobię. Chce być z tym głupkiem i to okazja, by nikt mi nie zabronił. Nie będę musiała ukrywać tego, że jestem z nim, a Luke i mój brat, będą myśleli, że udają i przekażą to Czarnemu Panu.

~*~

Siedząc obok Hermiony i Rona rozmawialiśmy o Harry'm. Wszyscy się o niego martwili. O dawna czekamy jak dorośli skończą się kłócić, ale wiem, że trochę to potrwa. Chciałam nawet zwiedzić ten mroczny dom, jednak Hermiona wyrzuciła mi ten pomysł z głowy.

Nagle usłyszałam skrzypienie, a drzwiach pojawił się Potter. Hermiona od razu wstała i go przytuliła.

-Harry...!- krzyknęła szczęśliwa
-Nareszcie.- powiedziałam zdenerwowana.- Podsłuchaliśmy jak mówili o dementorach...
-Opowiedz nam co się stało.- powiedziała Hermiona
 -Daj mu złapać oddech.- powiedział Ron na co się zaśmiałam
 -I o przesłuchaniu w Ministerstwie. Totalnie oburzające.- mówiła dalej zdenerwowana- Oni nie mają żadnego prawa cię wyrzucić. To byłoby niesprawiedliwe.
 -No...- powiedział Harry wchodząc do pokoju.- Wszystkiego już mogę się spodziewać....Co to jest za miejsce?
 -Kwatera główna...- zaczął Ron
 -...Zakonu Feniksa.- dokończyłam.- To tajne stowarzyszenie. Drops powołał je do walki z Voldemortem
 -Drops?- spytała zdziwiona Hermiona
-Dumbledore- poprawiam się szybko
-I nie mogliście mi tego wszystkiego napisać?- spytał z żalem Harry.- Przez całe lato nie dostałem od was ani słowa!
 -Chcieli napisać. Nawet ja.- zaśmiałam się
 -Serio stary.... Tyle, że...- mówił Ron
 -Tyle, że co?!- spojrzał na nich z wyrzutem
 -Tyle, że Dumbledore powiedział, że nie możne cię informować!- powiedziała w końcu Hermiona

Spojrzałam na niego smutno. Naprawdę było mi go szkoda. Nie rozumiałam Dropsa. Dba o niego, ale nic mu nie mówi? Odcinając go od wszystkiego może tylko pogorszyć sytuację. Harry nie wie co się dzieje i nie wie czego się spodziewać. A to przecież na niego poluje.

-Dumbledore tak powiedział...? Ale dlaczego byłem odcięty od informacji? Przecież mogłem wam pomóc. Przecież to ja widziałem jak się odrodził. To ja z nim walczyłem. Ja widziałem jak zabijał Cedrika Diggory'ego.- powiedział zły

--------------- Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Zapraszam do komentowania i dawania gwiazdek.

Córka Bellatrix LestrangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz