Rozdział 9

143 8 1
                                    

-Co ty tu robisz?- spytałam zaskoczona

-Odpowiadam na list od Harry'ego i twój. Podobno obawiasz się tej Umbridge, Harry. O co chodzi? Uczy was jak się zabija mieszkańców?

-Syriusz ona zabrania nam używać czarów!- krzyknął Harry

-Wcale nie jestem zdziwiony. Mamy informację, że Knot nie chce żebyście się zaprawiali do walki.

-Do walki?- spytał zdziwiony Ron.- Co on tu myśli? Że tworzymy jakieś siły zbrojne?

-Knot wbił sobie do głowy, że Dumbledore tworzy własną armię, żeby przejąć Ministerstwo. Boi się, że może pozbawić go władzy. Słuchajcie. Zakon nie chciał, bym wam to mówił, ale znaleźliśmy się w trudnej sytuacji. Knot blokuje dostęp do prawdziwych informacji. A co do tych zniknięć. Wcześniej też się tak zaczęło. Voldemort nadchodzi.

-To co mamy robić?

 -Ktoś tu idzie. Na razie nie mogę ci pomóc. A jeśli chodzi o ciebie Diano to Dumbledore ci pomoże. Nie wiem jak to jest, ale spróbuj panować nad emocjami. One mogą stanowić problem.

-Dobrze, Syriuszu.- powiedziałam

-Wybaczcie. Musicie sobie radzić sami. Przynajmniej na razie- powiedział i po chwili ogień w kominku zgasł

Powoli wstałam i podeszłam z Hermioną do okna. Na zewnątrz była okropna burza, która idealnie pasowała do naszego nastroju.

-On naprawdę gdzieś tam jest.- powiedziała Hermiona- Musimy wiedzieć jak się bronić. Jeśli Umbridge nie chce nas tego nauczyć poszukamy kogoś innego.

Mówiąc to odwróciła się do mnie i Harry'ego. Wiedziałam, że tak będzie. Byliśmy najlepsi i jako jedyni potrafiliśmy władać potężniejszymi zaklęciami jak Patronus. Mieliśmy przynajmniej plan i to było coś.

                                                                                             ~*~

-Oszaleliście? Nie zgodzą się. Uważają mnie za wariata.- powiedział Harry

Idąc przez Hogsmead z przyjaciółmi próbowaliśmy zaplanować co zrobić z tym, że Prorok Codzienny nieźle okłamał na temat Pottera. Wiedziałam, że Harry nie jest pewny czy przyjaciele mu zaufają, ale to jedyna szansa. No i jestem ja, ale jak Pottera odrzucają to co z Lestrange? Przecież to chyba gorsze.

-Spójrz na to inaczej. Gorszy od tej różowej ropuchy nie będziesz.- powiedział Ron

-No i... od mnie też. Jestem Lestrange.- dodałam. Nawet oni to wiedzą.-To ja powinnam mieć obawy 

-Dzięki. I... Diana nie mów tak. Wiele osób jest po twojej stronie. Jesteśmy przyjaciółmi.

-Jak coś to ich postraszę.- zaśmiałam się.

 -To niby kto ma przyjść?-spytał  

-A parę osób.- powiedziała niewinnie Hermiona

Idąc przez Hogsmead udaliśmy się w stronę baru "Pod świńskim łbem". Było zimno i padał śnieg. Jest z dala od głównej ulicy więc jest bezpiecznie no i... ten bar jest stary i mało zadbany.

                                                                              ~*~

Siedząc w ciszy między Hermioną i Harry'm patrzałam na zebranych. Nie miałam nagle pojęcia co powiedzieć. Po chwili w końcu wstała Hermiona.

-Em... Cześć. Więc...Wiecie dlaczego tu jesteście. Potrzebny nam nauczyciel. Odpowiedni nauczyciel. Taki, który ma doświadczenie i umie się bronić przed czarną magią.- mówiła Hermiona  

Córka Bellatrix LestrangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz