Kiedy wbiegliśmy na most od razu zauważyliśmy przyjaciół biegnących w naszą stronę. Zdyszana zatrzymałam się i spojrzałam na nich.
- Jak uciekliście?- pyta Hermiona
-Wymiotki pomarańczowe. Paskudny widok.- mówi Ginny
-Akurat miałem przy sobie całą torebkę cukierków.- śmieje się Ron oddając nam różdżki.- Kazali spadać i sami wszystkie zerzarli
-Dobrze wymyślone Ron.- Hermiona patrzy na niego z uśmiechem. Czy tylko mi się wydaje czy oni powinni być razem?
-Umie się to i owo.
- To było genialne.- mówi Nevile.- Dobra... Teraz do Londynu?
Harry patrzy na nich zaskoczony i wiem co powie. Cofa się trochę i patrzy też na mnie i Hermionę choć wie, że my też się z nim nie zgodzimy.
-Słuchajcie...- zaczął Harry.- Widzę ile dla mnie już zrobiliście, ale.... Ale...Nie chce narażać was na kłopoty.
-Gwardia Dumbledora przecież powinna działać.- mówi Nevile
- Nie zostawimy cie.- szybko do niego podchodzę i uśmiecham się niepewnie.- I tak będziemy mieli kłopoty... jeśli ci nie pomożemy...
-Myślę że nie powinieneś sam się w to pakować.- odparł Nevile
Przez chwilę Harry patrzy na nas w ciszy, aż w końcu się poddaje i pyta jak się stąd wydostaniemy.
-Możemy polecieć- mówi Luna dotychczas nic nie mówiąca
[TIME SKIP]
Nie będę kłamać. Lot na tych mrocznych koniach był fajny. Zepsuło się gdy usłyszałam jak grzmi i zrobiło się ciemno. Łatwo dostaliśmy się do Departamentu Tajemnic, a na końcu korytarza zobaczyliśmy drzwi ze snów Harry'ego z dziwną klamką.Była to olbrzymia, ciemna i pusta sala z rzędami kul, pewnie do przepowiedni. Kiedy Harry zaczął iść szybko i mówić na głos liczby patrzałam naokoło lekko przerażona. A gdy zatrzymał się i nic nie znalazł... Wiedziałam, że to pułapka. Nagle Neviele za nami powiedział że widzi kule z jego nazwiskiem.
-Gdzie?- pytam i podchodzę zobaczyć. Miał rację.
Harry bierze kulę i nagle ta się zaświeciła i mówi przepowiednie. ,,Żaden nie może żyć jak drugi przeżyje"- tak mówiła. Wtedy przed nami pojawił się wysoki mężczyzna z maską- śmierciożerca. Podchodzi bliżej nas.
-Gdzie jest Syriusz?!- pyta Harry
-Chyba powinieneś zauważyć różnicę między snem, a rzeczywistością.- mówi i wyjmując różdżkę magicznie ściąga maskę. Wiedziałam. To był Lucjusz Malfoy, ojciec Draco.- Widziałeś tylko to co Czarny Pan chciał żebyś zobaczył. A teraz daj mi przepowiednie.
-Zniszczę ją jeśli komuś coś zrobisz.
Wtedy usłyszałam śmiech. Znajomy śmiech. Naszym oczom pokazała się moja matka. Podeszła do Lucjusza dalej się śmiejąc.
-Potrafi się bawić...-mówi roześmiana.- Ycie, pycie... mały ...Potter
-Bellatrix Lestrange.- mówi wściekły Nevile
-Nevile Longbotom, tak?- celuje w niego różdżką.- Jak tam rodzice?
- Jak ich pomszczę poczują się lepiej.- mówi i chce się rzucić na nią, ale Harry go zatrzymuje
-Radze...żebyśmy się wszyscy...opanowali.- mówi spokojnym głosem Lucjusz patrząc na nas.- Zgoda? Chcemy tylko dostać przepowiednie.
-Dlaczego Voldemort chciał żeby wpadła w moje ręce?- pyta Harry zapewne nic nie rozumiejąc.
-Śmiesz wymawiać jego imię...Plugawy mieszkańcu?!- krzyczy moja matka wściekła
- Nie krzycz, bo nie robisz na nikim wrażenia.- mówi dalej spokojny Malfoy.
Naokoło nas stają śmierciożercy i słyszę jakieś szepty. Celuje w jednych Śmierciożerców i lekko odwracam się w stronę Pottera.
-Harry... Przepowiedni może dotknąć tylko i wyłącznie ta osoba, której ona dotyczy...- tłumacze szybko.
-Brawo, córeczko.- śmieje się moja matka
-Miałeś szczęście.- mówi Malfoy dalej patrząc na Harry'ego.- Nie zastanawiało Cię nigdy... jaka jest przyczyną tych więzi między Tobą, a Czarnym Panem?- pyta przybliżając się.- Dlaczego nie mógł Cię zabić, kiedy jeszcze byłeś niemowlęciem? Nie Chcesz poznać tajemnicy... blizny na czole? Wszystkie odpowiedzi są tutaj Potter... W twojej ręce.. I wystarczy tylko... żebyś mi to dał... A ja ci wszystko pokarzę...
Nie tylko on się zbliżał. Śmierciożercy byli blisko nad, a my coraz bardziej byliśmy zdenerwowani. Musiałam wymyślić jakiś plan. Trzeba coś zrobić...Ale Co?
-Czekałem czternaście lat...- szepcze Harry
- To wiem...
-Harry nie słuchaj go... Weźmie ci to i da swojemu Panu...- szepczę
-Och skarbie... choć do mamusi.- mówi z uśmiechem Bellatrix wyciągając ręce w moją stronę.
-Wole nie...- kręcę głową cofając się o krok do tyłu.
-Wiec mogę poczekać jeszcze trochę.- mówi Harry i krzyczy.- Już!
-Drętwota!- krzyczymy równocześnie celując w stronę Śmierciożerców i kiedy znikają zaczynamy uciekać
Biegniemy przez korytarze półek z przepowiedniami i walczymy z śmierciożercami. Wszyscy jesteśmy przerażeni. Niestety rozdzielamy się i biegamy sami. Tylko mnie nie atakują i z tego korzystam. Bronię ich jak mogę. Kiedy się spotykamy Ginny używa zaklęcia Ruducto broniąc nas, ale wtedy wszystkie kule spadają coraz bliżej nas. Przerażeni biegiem wracamy do drzwi, a półki z kulami spadając coraz bliżej nas. Wtedy wbiegamy przez drzwi i ku naszemu zaskoczeniu nagle zaczynamy spadać.
~Meggie
CZYTASZ
Córka Bellatrix Lestrange
FanficDiana Lestrange to córka znanych Śmierciożerców Bellatrix i Rudolfa Lestrange. Z wyglądu identyczna do matki jednak z charakteru ich przeciwieństwem. Nienawidzi tego co robią jej rodzice, ale nie ma wyjścia i sama musi robić złe rzeczy. Pewnego dnia...