Rozdział 13

106 5 2
                                    

Kiedy obudziłam się w świąteczny poranek poczułam zapach gorącej czekolady. Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na rudowłosego chłopaka, który siedział na łóżku i wpatrywał się we mnie z uśmiechem. Leniwie usiadłam na łóżko i pocałowałam go w usta, a chłopak szybko przyciągnął mnie do siebie i podał mi gorący kubek.

-Dziękuję.- szepnęłam upijając łyk napoju

-Wesołych Świąt, skarbie.

Po wypiciu niechętnie wyszłam z łóżka i zakładając kapcie ruszyłam w stronę łazienki. Przeczesałam szybko włosy i zeszłam z chłopakiem do jadalni, z której było słychać ciche pomruki. Przy stole siedziała już pani Weasley, Harry z Ronem oraz Syriusz. Wszyscy w znakomitych humorach rozmawiali, wypełniając swoje talerze pysznościami.

-Wesołych Świąt!- zawołałam

Ciepłe powietrze i cudowne aromaty skierowały mnie do stołu, gdzie natychmiast nałożyłam sobie naleśniki z czekoladą i truskawkami. Moje ulubione. Od razu dołączył do mnie George podkradając mi truskawkę i całując mnie w policzek. Po zjedzeniu śniadania zostawiłam swojego chłopaka i podeszłam do Molly pomóc jej posprzątać.

-Dziękuje za pomoc Diano. Już możesz iść. Z resztą poradzę sobie.

-Dobrze pani Weasley.

Po dołączeniu do reszty zobaczyłam bliźniaków, wchodzących z głupimi uśmieszkami do pomieszczenia. Oboje w grubych wełnianych, niebieskich swetrach z wielkimi ,,F" i ,,G" z przodu.

-Nic nie robiliście na razie. To  niemożliwe.

- Nie wierzysz w nas?- pyta zaskoczony Fred

Wtedy do nas podeszła reszta i zaczęła opowiadać o pysznościach. Przez chwilę czekałam, aż odejdą, ale wtedy Hermiona i Harry zaczęli rozmawiać z bliźniakami.

-Aż się dziwie Fred.- zwrócił się Harry do George'a.- Ani ty ani George nie zrobiliście dziś kawału.

-Ja też. Kiedyś zrobili o tej porze chyba z trzeci kawał.- zaśmiał się Ron

-Dziwne...-szepnęła Hermiona

Wtedy Fred i George powiedzieli, że wymienili sie swetrami i że niźle nas nabrali. Ale Hermiona od razu zauważyła, ze ja i George trzymamy sie za ręcę. Pocałowałam szybko George'a mówiąc, że to on jest prawdziwym Georgem

- Diana musiałaś? Oni się nabrali.- powiedział George wyraźnie, zły że zepsułam żart.

-George nie fochaj się...- szepnęłam przytulając go

-Zepsułaś taką fajną zabawę... Diana jak ci nie wstyd.- zaśmiał się Fred

- George... George...- mówiłam w kółko patrząc na chłopaka, który starał się mnie ignorować.- George... No cóż... Czyli dziś śpię u dziewczyn..-szepnęłam, by inni tego nie usłyszeli

-Dobra już nie jestem zły

Szybko objął mnie w talii i mocno przycisnął mnie do siebie całując lekko w usta. Rozbawiona wtuliłam twarz w jego szyję i go objęłam nie zwracając na śmiechy innych. Potem odwróciłam się i gdy zauważyłam, że wszyscy na nas patrzą zarumieniłam się.

-Gołąbeczki my was zostawimy.- zaśmiał się Harry i wszyscy poszli zostawiając nas

-Możesz na chwilę pójść ze mna do pokoju?- mruknął mi do ucha

-No...- spojrzałam na niego niepewnie.- Tak.

Kiedy tylko weszliśmy do pokoju George usiadł na łóżku ciągnąć mnie za sobą przez co usiadłam mu na kolana. Przez chwilę patrzy mi w oczy po czym jego spojrzenie prześlizguje się na moje usta. Zaczyna inaczej oddychać, a kiedy przegryza zębami dolną warge, nie mogę się powstrzymać pochylam się i całuje go.

Gdy tylko nasze usta się stykają, przepadam, a kiedy on obejmuje mi twarz dłońmi, przekładam jedną nogę nad nim tak, że teraz ma moje nogi po obu stronach. George prostuje się, opuszcza dłonie po moich barkach i ramionach, aż sięga do tylnych kieszeni moich spodni i wsuwa do nich ręce, a mnie przyciąga jeszcze bliżej do siebie.

Poczułam jak chłopaki powoli podnosi materiał mojej koszulki i gładzi delikatnie moją nagą skórę. Jego dłonie powoli przesuwają się w górę, całując moją szyję.

- Tak bardzo Cię kocham...- szepnął opierając swoje czoło o moje

Wtedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Zaskoczona szybko odwróciłam się i zobaczyłam w drzwiach Freda. Widziałam na twarzy rudzielca dziwny uśmiech, kiedy do nas podszedł.

-Przepraszam, że przerywam wam taką chwilę, ale mama każe wszystkim zejść na dół.- powiedział z szerokim uśmiechem

-J-jasne.- wyjąkałam czując jak moja twarz z każdą chwilą robi się coraz bardziej czerwona

Kiedy tylko Fred wyszedł szybko odskoczyłam od George'a i podeszłam do okna. Za oknem padał śnieg pokrywając drzewa grubym puchem. Poczułam jak George obejmuje mnie w talii i obrócił mnie do siebie całując gwałtownie.

-Musimy iść... Czekają na nas..- mruknął całując mnie jeszcze raz w usta

-Musimy...?- spytałam ściskając ręce na jego swetrze

-A co? Podoba Ci się?- spytał całując moją szyję, a potem przegryzając płatek mojego ucha

-Mhm...- mruknęłam w odpowiedzi na co się zaśmiał

~*~

Zostawiłam wszystkich w kuchni i ruszyłam w stronę pokoju, kiedy usłyszałam jak ktoś płacze. Powoli podeszłam do jakiegoś pokoju i zaczęłam nasłuchiwać.

-Molly nie płacz.- usłyszałam Lupina.

-Z-znowu odesłał s-sweter... N-nawet nie spytał jak jego o-ojciec się czuje!- mówiła Molly przez łzy

Rozejrzałam się powoli na około po czym zapukałam niepewnie do drzwi. Kiedy tylko się otworzyły w drzwiach zobaczyłam Syriusza wyraźnie zaniepokojonego. Zanim zdarzył coś powiedzieć przeszłam pod jego ramieniem i weszłam do pokoju.

Na łóżku siedziała załamana Molly, a obok niej siedział Remus próbując ją pocieszyć. Kiedy tylko Lupin mnie zobaczył spojrzałam na mnie smutno i cicho westchnął.

-Pani Weasley... Proszę nie płakać...- szepnęłam siadając obok niej i kładąc rękę na jej ramieniu

-Och Diano... Mój własny syn... Percy...Przed chwilą wrócił jego sweter.... Nawet go nie otworzył!

-Pani Weasley.... Pani swetry są wspaniałe, a jeśli Percy je odesłał to tylko on traci. Nie może pani przez to płakać....

-Nawet nie spytał jak się czuje jego ojciec!- krzyknęła przez łzy.

- Nie znam go dobrze... Nigdy nie chciał ze mną porozmawiać i nie rozumiem go. Jest pani wspaniałą matką, o której niektórzy mogą tylko marzyć.... Nie jest zbyt mądry. To szczęście mieć za matkę kogoś takiego jak Pani...

-Och skarbie... Dziękuję za takie miłe słowa...- szepnęła Molly

- Ja pani dziękuję za wszystko... A teraz czy mogłaby Pani zrobić coś dla mnie?

-Oczywiście.

-Proszę przestać płakać. Niech pani wejdzie do łazienki, przemyje twarz zimną wodą i wróci pani do wszystkich. Są święta!

Pani Weasley powoli wstała z łóżka i wyszła z pokoju prawdopodobnie do łazienki. Zaskoczona zauważyłam, że koło drzwi stoi nie tylko Syriusz i Remus. Stał tam też George. Uśmiechał się do mnie ciepło i siadając obok, mocno mnie przytulił

-Dziękuję.- szepnął mi do ucha

- Za co?- spytałam zaskoczona

- Za pomoc mojej matce. Remus i Syriusz mówią, że długo próbowali ją uspokoić.

- Nie ma sprawy. Ona mi zawsze pomaga.

Wtedy usłyszałam głośny krzyk Hermiony. Wszyscy zaskoczeni wybiegliśmy z pokoju i zobaczyliśmy na środku kuchni przerażoną Granger.

Co stało się Hermionie? Co będzie dalej? Czytajcie kolejne rozdziały, a się dowiecie!

~Meggie

Córka Bellatrix LestrangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz