Rodział VI

26 8 0
                                    

-Sądzę, że jutro z twoją łapą będzie już lepiej- oznajmiła Mokry Liść, gdy Parząca Łapa odszedł. - Jutro będziesz już mógł poruszać się po obozie. Ale jeszcze nie licz na polowania i ćwiczenia- powiedziała. Liściasta Łapa kiwnął głową. Spodziewał się tego.-Swoją drogą, Czarna Łapa nieźle cię załatwił. Przygniótł ci łapę dosyć mocno- stwierdziła, ale gdy to powiedziała, Liściasta Łapa zrozumiał, o co jej chodzi, mimo iż mu tego nie powiedziała w prost. Jej ton był lekko pytający, chciała wiedzieć, po co chciał wyjść z obozu.- Ale on nie zrobił ci tego na złość, wiesz o tym? Zauważył, że gdzieś biegniesz, wiec tylko chciał cię zatrzymać.

-Wiesz, że to nie tak...

-Nie musisz mi się tłumaczyć. Zrobisz to, kiedy będziesz chciał- oznajmiła tylko.-Wiesz, że stoję po twojej stronie. Przepraszam, że tak się zachowałam, ale... miałam o tym sen. Że wybiegniesz i... nie ważne- pokręciła przecząco głową. Liściasta Łapa nie odpowiedział, przetrawiał słowa medyczki.

。🐈。 。🐈。 。🐈。

-Skoro obecnie nie możesz przechodzić szkolenia- zaczął Burzowa Chmura, gdy tylko wyszedł z legowiska Mokrego Liścia- idź pomoc starszyźnie, a potem możesz pomoc komuś innemu. Może się na coś przydasz jeśli chwilowo nie możesz odbywać szkolenia- zarządził.

。🐈。 。🐈。 。🐈。

-Dobrze- mruknął w odpowiedzi. Burzowa Chmura odszedł niewzruszony zaistniałą sytuacją, wyruszając na patrol. Liściasta Łapa, nie licząc kociaków bawiących się z matką, stał sam na środku obozu. Ten jeden raz, uświadomił sobie ze zdziwieniem, był pochmurniejszy od swojego mentora.-Świetnie, Liściasta Łapo- mruknął do siebie.- To jest trzeci dzień bycia uczniem, a ty tak go rozpocząłeś- skarcił się. Postanowił, że pójdzie do starszych i zapyta, czy nie potrzebują w czymś pomocy.

。🐈。 。🐈。 。🐈。

-Już idę, Dębowy Liściu!- zawołał do starszego kota, który znowu go wolał. Pokuśtykał do jego legowiska. Spędził pomagając starszym przez połowę dnia, przynosząc im mech i inne ich potrzeby.

-Przyniesiesz mi jeszcze trochę mchu, bo jest w tym miejscu mokry?- zapytał.

-Oczywiście- odpowiedział i udał się w kierunku prawie całego już oberwanego mchu.

-Może byś go tak nie wykorzystywał, co?- powiedziała Liliowa Sierść, gdy myślała, że Liściasta Łapa ich nie słyszy. Uczeń zatrzymał się w pół kroku.- Przecież masz suchy mech.

-Młody się stara, ale nie zaszkodzi mu trochę wysiłku- powiedziała Pręgowany Grzbiet, brązowa kotka z pręgowanym grzbietem.

-Ale on ma chorą łapę- zauważyła Liliowa Sierść.

W momencie, gdy to powiedziała, Liściasta Łapa jakby sam sobie o tym przypomniał i w pozycji, jakiej zamarł gdy zaczęli o nim mówić, zaczęła go boleć jego łapa. Jęknął, stając prosto na łapy, co powodowało mniejszy ból.

-To nic takiego- skwitował Lśniące Oko, szary kot o błyszczącym spojrzeniu.

Słysząc tą rozmowę, Liściastej Łapie odechciało się przynosić im mchu, wiec udał się do legowiska uczniów w nadziei, że spodka Parzącą Łapę. Pokuśtykał w tamtym kierunku.

-Cześć, Liściasta Łapo- miauknął ktoś za nim. Uczeń odwrócił się w stronę głosu, i zjeżył sierść gdy tylko zobaczył, kto tam stał. Jaskółczy Postrach.

-Co robiłeś w lesie?- zapytał krótko. Nie wytrzymał, musiał to z siebie wyrzucić.

-Lesie?- odpowiedział pytaniem na pytanie, z dziwnym wyrazem pyska. Udaje, pomyślał Liściasta Łapa.-Spałem w obozie.

Uczeń podszedł do niego, mierząc się wzrokiem stali tak przez chwilę.

-Po co do mnie podeszłeś, co?- warknął.- Powiedz szczerze.

-Chciałem tylko...

-Tak, już to widzę! Nie wierzę ci. Obserwuję cię- ostrzegł i pognał, na ile tylko pozwalała mu na to jego łapa, w kierunku legowiska przyjaciela, ale ku jego irytacji, zastal tam Różaną Łapę wraz z Czarną Łapą. Jaskółcza Łapa, który był już w tyle, prychnął i odszedł. Już miał podejść do dwójki uczniów, którzy spędzali razem czas, by im przerwać czy coś podobnego, ale w ostatnim momencie zrezygnował. W końcu nic mu to nie da, ewentualnie wskrzesi tylko niepotrzebną kłótnię.

Zrezygnowany, że tak szybko odpuścił, położył się opierając pysk na łapach. Przymknął oczy, gdy promienie słoneczne dotarły do jego twarzy, a lekki wiatr muskał jego wąsy. Nagle słońce zasłonił jakiś cień, więc Liściasta Łapa machinalnie uchylił powieki.

-Hę?- ujrzał nad sobą przyjaciela. Parząca Łapa! Stał on nad nim, trzymając w pysku mysz i jaskółkę. Podał to drugie Liściastej Łapie.

-Masz- przysunął mu nosem pokarm. Liściasta Łapa z wdzięcznością na niego spojrzał i razem zaczęli jeść.

-Kiedy będziesz mógł trenować?- spytał Parząca Łapa, gdy skończył przeżuwać ostatni kęs dobrego mięsa.

-Mokry Liść twierdzi, że pewnie za kilka wschodów słońca. Ale, co robiliście dzisiaj z Liliowym Okiem?- spytał. Był na prawdę ciekawy, bo normalnie pewnie robiłby to samo ze swoim mentorem, Burzową Chmurą.

-Byliśmy na patrolu- wyjaśnił i psy okazji opowiedział mu kilka rzeczy. Przerwał, gdy tylko ujrzał sylwetkę potężnego kota, a konkretnie to Złamanego Kła, zastępcę przywódczyni.

-Jasna Gwiazda kazała wam przekazać, że w najbliższej pełni księżyca idziecie na zebranie- oznajmił. Podekscytowani uczniowie pokiwali entuzjastycznie głowami, po czym kot lekkim krokiem odszedł w stronę, z której przyszedł.

Parząca Łapa kontynuował coś o swoich polowaniach, ale Liściasta Łapa go nie słuchał, myślami był gdzie indziej.

Czemu jasna Gwiazda chciała, by poszedł na zgromadzenie? W końcu mam chyba zwichniętą łapę.

Ale mimo wszystko czuł niezmierne podekscytowanie.

Wojownicy: Nowe Zagrożenie Tom I✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz