- Nie widziałeś jego miny – nie mogłam wytrzymać ze śmiechu – on mówi z powagą, a ty nagle... nagle się potknąłeś – moją wypowiedź przerywał śmiech.
- Nie było tak źle, jakbym się złapał szafy to spadłaby na niego – powiedział Ryan z uśmiechem na ustach, przez co jeszcze bardziej mnie rozśmieszył.
- Bolą mnie policzki ze śmiechu.
- Spokojnie, bo jeszcze się udusisz.
- Dobrze, dobrze – wzięłam kilka głębokich wdechów, żeby przestać się śmiać – już, koniec.
- To gdzie chcesz iść? – spytał, gdy już się uspokoiłam – Jakieś specjalnie życzenia?
- Szczerze mówiąc, nie. Możesz wybierać.
- Ja wybierałem lunch.
- Eh – westchnęłam – możemy cos zjeść, a potem... Nie! Wiem! Weźmiemy jedzenie na wynos i usiądziemy w jakimś ładnym miejscu. Jest piękna pogoda.
- Co tylko chcesz.
- Znam nawet takie fajne miejsce, gdzie możemy usiąść.
- Daleko?
- Trochę... ale myślę, że dojdziemy tam w pół godziny.
- Ja myślę, że dojedziemy tam w piętnaście minut.
- Co? Czym? – nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Tym – wskazał palcem na motor zaparkowany na rogu ulicy.
- Nie.
- Dokładnie tak – uśmiechnął się – no chodź, nie mów, że się boisz? – znów zrobił tą wyzywającą minę.
- Ja? Pff – prychnęłam.
- No to zapraszam – wskazał ręką drogę.
Poszłam przodem. Kiedy byliśmy już przy motorze okazał się być jeszcze większy, niż wydawał się z daleka. Świetnie. Ryan wyciągnął dwa kaski i podał mi jeden z nich. Drugi założył i usiadł na motorze.
- Czekasz na zaproszenie? – zaśmiał się.
Wystawiłam mu język i włożyłam kask, po czym usiadłam za nim. Chłopak nie ostrzegając mnie ruszył gwałtownie, a ja odruchowo złapałam się go z całej siły.
- Mogłeś powiedzieć!
- Tak było o wiele zabawniej.
- Może dla ciebie – uderzyłam go lekko dłonią w klatkę piersiową.
- Ty się lepiej skup na trzymaniu mnie, bić będziesz później.
- A ty się lepiej skup na jeździe, nie chcę umrzeć – odpyskowałam.
Dobra, jechałam już kiedyś motorem i nie umarłam. Było bardzo fajnie. W prawdzie tamten był mniejszy, ale to przecież to samo, prawda? Ryan przyspieszył, a ja automatycznie przycisnęłam go jeszcze mocniej. Usłyszałam jak zaśmiał się cicho pod kaskiem.
- Robisz to specjalnie!
- Ja? Nie, no co ty. Nie mógłbym.
- Zaraz każę ci się zatrzymać i pójdę – zagroziłam.
- Teraz, to sobie możesz kazać. Ja się zatrzymuję dopiero po jedzenie.
- Jak z tego zejdę, to zobaczysz.
- Dobrze, dobrze. Kupię ci jedzenie jako wynagrodzenie, za te niedogodności.
- Hmm, brzmi przekonująco.
CZYTASZ
Póki Śmierć Nas Nie Rozłączy
Novela JuvenilKontynuacja powieści "Pomogę Ci Zaufać". Sara i Harry w końcu razem. Uczucie zawsze wygrywa, prawda? Ale czy na pewno? Każda miłość jest wystawiana na próbę. Czasem na więcej niż jedną. Ich uczucia już wiele razy były testowane, ale czy wystarczając...