Zrobiłam sobie krótką przerwę od pisania, ale już jestem. Ten dziennik jest też pewną formą terapii dla mnie, bo mogę tutaj wszystko z siebie wyrzucić, dlatego trochę opowiem co się ostatnio działo.
Mówiłam już o tym wcześniej, ale bardzo zamknęłam się na ludzi. Nie chcę już żeby martwili się moim stanem, wystarczająco się już przeze mnie nacierpieli. Nie mam też ochoty wychodzić z domu ani się z nikim spotykać. Przechodzę teraz przez naprawdę ciężki okres. Czuję się strasznie niepotrzebna i mam ochotę po prostu zniknąć. Na dodatek zostałam z tym całkowicie sama, ale to była moja własna decyzja.
Skumolowały się moje wszystkie trzy stany, depresyjne, nerwicowe i anorektyczne, i moja głowa już sobie z tym nie radzi. Naprawdę mam już tego dosyć.
Moim obecnym celem jest zrzucenie 5kg. Mimo wszystko, nie dam rady się powstrzymywać żeby tego nie robić, bo dłużej już nie wytrzymam w takim ciele. Ale za to będę bardzo mocno walczyć, żeby na tym 5 kilo się zatrzymało. Zaczęłam też dużo ćwiczyć, męczy mnie to, ale przez to przynajmniej trochę lepiej się czuję.
Do tego strasznie tęsknię za pewną osobą, ale wiem, że już nigdy nie będzie jej znowu przy mnie. Minęło już dużo czasu, a ja nadal nie potrafę się z tym pogodzić.
Ale saram się też dostrzegać jakieś pozytywne rzeczy. Nadal nie zerwałam swojego postanowienia, nie wymiotuję. Jestem dumna, że tak długo już udało mi się bez tego wytrzymać. Walczyłam strasznie mocno przez ostatnie dwa lata. Teraz przyszła chwilu kryzysu i też chwila wytchnienia, bo walczenie z tym też nie jest łatwe. Jest piekielnie trudne i wyczerpujące. Minie jeszcze pewnie dużo czasu zanim wrócą mi siły i motywacja. Jednak przeszłam tak dużo, więc nie zamierzam się teraz poddać.
Wiem, że za kilka lat wszystko wróci do normalności.