Rozdział 75

5 2 0
                                    

Luke uwielbiał lato. Szczególnie to ciepłe. Nienawidził zimy i chłodu. Jednak w chwili, gdy o tym myślał, było lato, a uczucie które wzrastało wraz z pojawieniem się Cersei, odciągało od zimy, a przyciągało go do znowu do lata. Uwielbiał być koło niej bardziej, niż kogokolwiek innego.
Była późna noc. Leżeli w jednym łóżku. Byli całkowicie nadzy, chociaż nie uprawiali stosunku. Skywalker sądził, że to przez to, że ich ciała wspólnie się przyciągały. Nie potrafił tego wytłumaczyć.

- Naleję do jego wina czegoś mocniejszego - oznajmiła.

Luke nie mógł zabić króla Roberta. Cerseri go za to zbeształa, ale w końcu zrozumiała, że nie mógł, bo miał swoją własną misję. Uznała, że nie jest wobec niej lojalny, co go zabolało.
Wpatrywał się w nią, choć nie był pewien czy to jej ciało go ciągnęło, czy też było w tym wszystkim jakieś uczucie.

- Przepraszam - rzekł. - Naprawdę, ale nie mogę tak tu leżeć, podczas gdy ty planujesz zemstę.

- Nie zależy ci na mnie? - zapytała z wyrzutem.

Chwyciła go za rękę pod kołdrą. Poczuł silny wstrząs w ciele. Jakby rzuciła na niego jakieś zaklęcie.

- Zależy - odparł. - Ale muszę myśleć o swoim kraju i przywrócenia dobra.

Przejechała o jego klatce piersiowej, a jej delikatna dłoń przeszła do jego pleców. Zbliżyła swoje wargi do jego ust. Nie mógł czuć się lepiej. Za każdym razem gdy to robiła, jego myśli stawały się pobudzone.

- Przywróć spokój w moim sercu - powiedziała. - Wiem, że proszę cię o dużo, ale wysłuchaj mnie. Potrzebuję twojej pomocy.

Skierowała jego dłoń na swoją klatkę piersiową.
Luke oddychał szybciej. Spojrzał na drzwi, po czym znowu na nią.
Westchnął po czym rzekł:

- A co potem?

Zbliżyła się do niego.

- Potem, jak ty uratujesz swój kraj, zostaniemy już tylko my. Wtedy może gdzieś wyjedziemy.

- Przecież masz dzieci - powiedział Luke.

- Zabierzemy je ze sobą - powiedziała bez zastanowienia.

Czuł na twarzy jej ciepły oddech.

- A co z Jaime'em?

- Z nim będą pewne problemy...ale chcę ci tylko powiedzieć, że będę wdzięczna, jeśli tylko mi pomożesz. Zostaniesz wtedy pełnoprawnym rycerzem. Moim rycerzem.

Luke wstrzymał się z odpowiedzią. Nie chciał zepsuć tej chwili. Ich wargi złączyły się w jedno.

- Zrobię to - rzekł. - Zabiję dla ciebie Roberta. I tylko dla ciebie.

Nie mógł się od niej oderwać. Był jej więźniem. Ale takim kimś właśnie chciał być.
Gdy nadszedł ranek. Cersei obudziła go silnym uderzeniem poduszki.
Poczuł nagły ból w czaszce. Natychmiastowo sie podniósł. Cersei stała zielonej sukni z klejnotami przy dekolcie.

- Za co to było?

- Robert ruszył samotnie na polowanie do lasu - oznajmiła. - Ruszaj za nim.

- Jak zatuszuję ślady? - spytał Luke.

- O to się nie martw - rzekła. - Mam mnóstwo poddanych. Stąd, jak i z Casterly Rock.

Nie wiedział nawet czym jest to "Casterly Rock", ale nie było na to czasu. Ubrał się najszybciej jak tylko mógł. Wziął swój miecz od Cersei.
Spojrzał na nią niepewnie. Cersei skinęła lekko głową. Wziął głęboki oddech.
Wyszedł z pokoju, a na zewnątrz czekał osiodłany koń. Wsiadł na niego.
Pędził przez miasto. Musiał szybko udać się do lasu. Podczas jazdy omało nie trafił w Tysona.
Gdy trafił do lasu, od razu usłyszał krzyk. Koń szedł powoli. Po chwili, zza drzew ukazał mu się Robert Baratheon. Leżał na ziemi i cicho jęczał. Skywalker ujrzał bukłak jego ciele.
Robert rechotał cicho. Luke'owi drżały ręce.
Krew otaczała jego palce.

KrólestwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz