Rozdział 26

12 2 0
                                    

- Nie zmieszczę się tam - stwierdził Beorn.

- Szkoda - rzekł oschle Legolas.

- To na pewno dobra droga? - spytał Steve.

Byli przed tajemniczą jaskinią która podobno miała prowadzić przez góry, czyli prosto w samą krainę Mordor.
Steve nie wiedział czy ufać Gollumowi.

- Tak.

- Więc co zrobisz? - spytała Kara.

- Odejdę. Obyście przeżyli.

Pożegnali zmiennokształtnego, a następnie weszli do jaskini. Cuchnęło w niej, jakby stu brudnych ludzi weszło do jednego miejsca. Najgorsza była ta cisza. Szpety w jego głowie ucichły.

- Chwydźcie się za ręce - powiedziała Kara.

- Gollumie, co to za miejsce?  - spytał.

Nikt nie odpowiedział.

- Oszukał nas - stwierdził Gimli.

- Do tego już doszliśmy - odparł Legolas.

Coś przeszło Steve'owi po ciele.

Kara wstrzymała czerwone lasery w  oczach przez co widzieli co jest przed nimi. A przed nimi był...wielki pająk. Ośmiooka wielka bestia.

- O ja pierdolę! - krzyknął Gimli.

Steve zobaczył, że Frodo jest związany w lepką sieć. Sam trzymał w dłoni jego miecz. Świecił się na niebiesko. Wymachiwał nim na lewo i prawo raniąc pająka. Stwór pisnął. Sam go zranił.

- Uciekajmy! - zawołał Legolas.

Kara wzięła na ręce Froda. Pędzili jak najszybciej w stronę światła. Rogers był na samym tyle.

- Karo, na wszystko co dobre,  nie strzelaj teraz swoimi promieniami - rzekł Sam.

- Wiem - odparła.

Wybiegli z groty (poza Karą) cali zdyszani. Faktycznie byli po drugiej stronie.

- Pokaż go - rzekł Steve.

Dziewczyna położyła Froda. Rozwiązała jego sieci. Hobbit ledwo żył. Drgał, ale nie wypowiadał żadnych słów. Co najwyżej mruczał co parę sekund.

- Przeżyje? - spytał Sam i spojrzał na Legolasa.

Głos w jego głowie kazał mu zabrać Pierścień. Odmówił.

- Mam nadzieję, że tak - powiedział  Elf. - Powinien wyzdrowieć za godzinę.... o ile będzie silny.

- Panie Frodo, proszę - mruknął Sam. - Musisz wykonać swoje zadanie. Proszę. Pomogę ci. Tylko...tylko nie odchodź - mówił przez łzy.

Steve wpatrywał sie w ciemność. Miał wrażenie, że za chwilę wyskoczy na nich armia pająków. Spojrzał przed siebie. Zejście. Podszedł bliżej. Widział go. Sauron. Wielkie oko na wieży które wpatrywało się w swoje wojska. Rogers poczuł dreszcz.

- Gimli, Legolasie, pilnujcie, by nikt tu nie wszedł.

- Musimy porozmawiać - powiedziała do niego Kara.

Poczuł rumieniec.

- Jesteś pewna? - głoś mu się załamał.

- Po prostu chodź.

Odsunęli się od reszty drużyny.

- Nie bój się mnie - rzekła. - Słuchaj... nie chcę tego ślubu i...

-... Ja też - przerwał jej. 

- Może...zostaniemy...przyjaciółmi?

- Dobry wybór - odparł i podał jej rękę.

KrólestwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz