15. Wesołe miasteczko

57 12 8
                                    

16 kwiecień 2011 r.

Dzień wcześniej Marco miał swój mecz w klubie. Gilberto zdecydował jednak, że zabierze wszystkie dzieciaki do Parku rozrywki w sobotę. Rozmawiał z wszystkimi rodzicami i każdy wyraził zgodę, dając swoim dzieciom do ręki pieniądze na bilet.
Gilberto poprosił o pomoc ojca Marisol, więc jechali na dwa samochody. Marisol jechała z Erikiem i Bonie, a Marco z Jennifer i Stefano.
W każdym aucie słychać było śmiechy, żarty i przegadywanie się. Każdy nie mógł już doczekać się szaleństwa, jakie na nich czekało. Erik opowiadał Marisol, że najstraszniejsze są kolejki górskie i wieże swobodnego spadnia. Znowu Bonita mówiła, że rollercoastery są najlepszymi atrakcjami w parku i nie ma co się bać.
Marisol postanowiła ich nie słuchać i sprawdzić to na własnej skórze. Najbardziej zainteresowana była diabelskim młynem, uwielbiała piękne widoki, więc była niemalże pewna, że to, co zobaczy na samej górze, zrobi na niej niesamowite wrażenie.
Gdy oby dwa samochody zaprakowały na parkingu, dzieci od razu wybiegłyby ze sobą porozmawiać.

- Zaczynamy od tych najstraszniejszych czy od tych łagodniejszych? - zapytał niepewnie Erik, a każdy spojrzał się na siebie.

- Hmm możemy najpierw pójść na te huśtawki. One praktycznie tylko kręcą się w kółko, tylko że z czasem coraz szybciej. - odpowiedział mu Marco.

- O! To najlepszy pomysł. Później możemy spróbować jakiejś delikatnej kolejki górskej, a tą - Jennifer pokazała palcem na najwyższą atrakcję w parku. - zostawimy sobie na koniec.

Wszyscy się z nią zgodzili i razem z opiekunami ruszyli do kas. Gdy tylko przeszli przez bramki, przyspieszyli kroku, by jak najszybciej znaleźć się w kolejce do pierwszej karuzeli. Miejsca były pojedyncze, więc każdy wsiadł osobno, jeden za drugim. Kolejka ruszyła najpiew wolno, ale z czasem przyspieszała, a długie włosy Marisol wywiewało na wszystkie strony. Kątem oka zauważyła, że Alfonso robi im zdjęcia, więc pomachała do kamery.
Cała jazda trwała do pięciu minut i najbardziej zadowoloną osobą był Erik, który zdecydowanie wolał wszystko, co spokojne i delikatne.
Następnym przystankiem był mały rollercoaster z jedną pętlą. Marco, Stefano i Bonitą klasnęli w dłonie i popędzili w stronę kolejki. Jennifer powoli podążała za nimi, a Marisol wyczuła lekki strach u Erika.

- Boisz się takich kolejek prawda?

- Trochę... - powiedział nieśmiało, ale patrząc na Marisol dodał: - Trochę bardzo się boję.

- Pamiętaj, że nikt nie będzie cię zmuszał. Ja też się boję, ale chcę spróbować pokonać strach. - Marisol przytuliła go na pocieszenie, ale chłopak stanowczo odmówił wejścia na kolejkę. Marisol dołączyła do pozostałych. W jednym rzędzie były dwa miejsca, a rzędów było idealnie dla całej grupy. Benita i Stefano usiedli na przodzie, a Marisol usiadła w środku, czekając aż Marco zajmie miejsce koło niej. Jennifer usiadła sama z tyłu, ale nie była zła. Miała tylko nadzieję, że następnym razem usiądzie z nim.
Marisol zacisnęła ręce mocno na poręczy i szybko oddychała.

- Boje się tego zawijasa.... - pokazała palcem na pętlę tuż po średnim zjedzie w dół.

- To będzie chwila. Nawet nie zauważysz, kiedy dojedziemy do końca.

Marisol przełknęła ślinę w momencie, kiedy kolejka ruszyła. Zaczęli powoli wjeżdżać w górę, Marco chwycił dłoń Marisol w chwili, gdy wagonik zbliżał się do zjazdu. Dziewczyna zamknęła oczy i otwarła je, dopiero gdy kolejka się zatrzymała.

- Ałć. - powiedział Marco, patrząc na swoją dłoń. Marisol zorientowała się, że zbyt mocno trzymała jego dłoń, więc cicho przeprosiła, jak najszybciej wychodząc z wagonika.

someone you lovedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz