<jej krzyk>

307 28 52
                                    

Piłem nie pamiętam, które whisky z rzędu.

Wciąż myślałem o tym jak ją wykorzystać.

Na początku przyszła mi myśl, aby ją porwać.

Jednak nie będzie to wystarczająco dobre.

Lepiej byłoby wpłynąć na jej psychikę.

Spotykając się z nią dzisiaj, zauważyłem, że nie będzie to nic trudnego.

Sprawie, że to ona nie będzie mogła przeze mnie zasnąć.

Tak będzie o wiele lepiej.

Mimo wszystko on również będzie w jakiś sposób pokrzywdzony.

Ale nie tak jak gdybym to ja się nim zajął.

Znając go myślę, że się szybko podda.

Z drugiej strony co jeśli mu na niej nie zależy?

Straciłbym mój cenny czas gdy mógłbym już dawno przyjmować kolejne zlecenia.

Wciąż dostaje nowe propozycje.

Z reguły zlecenia na kogoś.

Nic trudnego dla mnie.

Tym bardziej, że jestem nieśmiertelny a zwykły człowiek nie jest w stanie sprawić mi żadnego bólu.

Jednakże mało osób, o tym wie. Utrzymuje ich w przekonaniu, że jestem płatnym zabójcą.

Tak jest lepiej i nie sprawiam zamieszania.

Skónczyłem dopijać to co zostało w szklance, po czym wstałem z krzesła odchodząc od baru.

Skierowałem się w stronę wyjścia, lecz coś mi to uniemożliwiło.

Zerknąłem w prawą stronę i zobaczyłem jakiegoś chudego chłopaka oraz kilku innych.

Śmiał się póki nie spojrzałem na jego twarz swoimi czarnymi oczami.

Otóż to moi drodzy. Te oczy często wywołują strach i szacunek.

~Zabieraj tę łapę.

-Chyba ci się ludzie pomylili koleżko. Do mnie mówi się z szacunkiem.

Podniósł ton, udając pewnego jednak ja wiedziałem, że tak nie jest.

Już na początku zdania głos mu zadrżał ale najwidoczniej wolał dalej udawać.

~Jeżeli nie jesteś aż tak pojebany, na jakiego wyglądasz, zabierz tą pierdoloną rękę bo pożałujesz.

W tym momencie wszyscy w barze ucichli i spojrzeli w moją stronę.

Czyli trafiłem na miejscowego debila oraz zbyt pewnego siebie dzieciaka.

Oj tak, więc będzie ciekawie.

~Może wyjdziemy i tam pogadamy inaczej.

Powiedziałem, znowu uśmiechając się w mój charakterystyczny sposób.

A on pojebany się na to zgodził. Ba, nawet wybiegł pierwszy.

Kurwa, czemu zawsze trafiam na pojebańców?

Wiedziałem, że nie powinienem pozwolić sobie na całą siłę, bo ich pozabijam.

Jednak walić to.

Muszą ponieść karę za to, że mnie tak znieważyli.

Pierwszy z nich, zbliżył się do mnie i zamachnął ręką chcąc wymierzyć cios.

Byłem szybszy i złapałem ją w pół drogi, gniątąc w swojej.

Po chwili dało się słyszeć krzyk bólu oraz łamiące się kości.

Puściłem jego pięść zaczynając bić się z kolejnym, który rzucił się na mnie od razu po nim.

Po kilku kolejnych ciosach oraz kopnięciach, leżeli ledwo żywi, lecz gdy chciałem to zakończyć zatrzymałem się w połowie.

Wyczułem jej obecność.

Wprawiło mnie to w osłupienie a po chwili  miałem ochotę ruszyć w jej stronę.

Miałem ochotę, ale najpierw musiałem skończyć to co zacząłem.

Mimo wszystko nie mogę pozwolić na to aby coś jej się stało.

I po co kurwa o tej godzinie chodzi po dworze.

I to jeszcze przy jebanym barze, gdzie jest w chuj starych, napalonych i pijanych dziadów.

Ona po prostu sama prosi się o kłopoty.

Zrobiłem to co miałem, więc zacząłem wycierać swoje ręce z krwi, gdy usłyszałem coś co przyspieszyło przepływ mojej krwi a adrenalina zaczęła być bardziej odczuwalna.

Niespodziewanie jej serce zaczęło bić w bardzo szybkim tempie, następnie tylko krzyk.

Nie wiem co mną wtedy kierowało, lecz zacząłem szybko  biec w jej stronę.

Wiedziałem wtedy jedno...

Oni kolejni zakończyli swój marny żywot.

🦄🦄🦄🦄🦄🦄🦄🦄🦄🦄🦄🦄🦄🦄🦄🦄

No to ten, miłego wieczoru życzę.

Za kilka dni dodam kolejny rozdział.

Bajoooo.

Upadły anioł  *𝙺𝚒𝚖 𝙽𝚊𝚖𝚓𝚘𝚘𝚗* 《1》/PODCZAS KOREKTY/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz