Mam już dość

174 14 5
                                    


Maraton(9/14)

~ Do czego zmierzasz?

- Do niczego.

Spojrzałem na niego podejrzliwym wzrokiem. Wiem, że nie mówiłby o tym bez powodu. Myślałem, że uważa mnie za inteligentną osobę.

- Po prostu radze ci współpracować... Chyba nie chcesz aby coś jej się stało prawda?

~ Rozumiem, że zaczynamy grać lewymi kartami?

- Przecież ja tylko martwię się o jej bezpieczeństwo Kim.

~ Uwierz mi, że jeśli zobaczę cię w jej pobliżu nie będą mnie obchodzić żadne obecne spory.

Wpatrywałem się w niego czując jak moje ciało kipi od negatywnych emocji. Zanim zdążyłem to zrozumieć, podjąłem decyzję o ochronie tej kruchej istoty. Nie oddam jej nikomu a co tym bardziej nie jemu.

- Wydaje mi się, że zapomniałeś u kogo właśnie jesteś.

-Nie zbyt rozumiem przez kogo zrobiło się tak gorąco ale dołączę się do Namjoona. Tylko ją tkniesz, pomogę mu cię rozszarpać.

Tym razem skierowałem wzrok na Jungkooka, który odezwał się przed chwilą.

- Nie wiem kim ona jest i chce się o tym dowiedzieć ale bądź pewny, że możesz na mnie liczyć.

- Pozwalacie sobie na o wiele za dużo. Jednak dlatego też tutaj jesteście.

~ Lepiej przejdź do rzeczy póki jeszcze nie straciłem resztek cierpliwości. Chyba nie muszę Ci mówić, że w starciu z nami trzema w takich warunkach nie masz najmniejszych szans.

- Jak zawsze arogancki. Dlatego tak bardzo Cię lubię. Nie boisz się być sobą nawet przed jednym z najsilniejszych demonów.

- Basasaellu czy możesz w końcu przejść do rzeczy?

- Owszem Hoseoku. Jak pewnie wiecie od lat wojna między naszymi rasami wisi na włosku. Zawsze się kontrolowaliśmy. Otóż tym razem tak nie będzie. Za trzy dni ma się rozpocząć wojna miedzy demonami i upadłymi. Jako, że was lubie ostrzegam was mówiąc ile czasu pozostało. Tylko dlatego, że wojna bez takich upadłych jak wy byłaby nudna mam nadzieję, że się przygotujecie.

Wstałem z krzesła przyciągając wzrok każdego w pomieszczeniu.

~ Wszystko?

- Tak.

Razem z Jeonem i Jungiem zaczęliśmy kierować się do wyjścia gdy usłyszałem jego głos.

-Radze ci uważać na Ji...Sang.

Tym razem szybko wyszedłem z gabinetu nie mogąc dłużej na niego patrzeć.

- O kim on do kurwy mówił?

~ Jungkook nie mów do mnie w tym momencie bo zaczynam tracić nad sobą panowanie.

Spojrzałem na niego czarnymi jak węgiel oczami. Nie sądziłem, że kiedykolwiek to poczuje ale mam dość.

Ten i wczorajszy dzień ciągną się w nieskończoność. Mam wrażenie, że minął już conajmniej tydzień. Na dodatek teraz ta wojna.

Upadły anioł  *𝙺𝚒𝚖 𝙽𝚊𝚖𝚓𝚘𝚘𝚗* 《1》/PODCZAS KOREKTY/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz