Mój mózg podpowiada mi co innego

155 14 5
                                    


Maraton(11/14)


~ Zacząłem wychodzić z baru ale przeszkodziło mi w tym kilku ludzi. Byłem wtedy bardzo skory do zabijania. Z resztą nadal tak jest. Jednak zmierzam do tego, że ich zabiłem. W tym samym momencie usłyszałem twój krzyk. Wiedziałem, że nie jesteś daleko. Usłyszałem cię i wiedziałem, że będę zabijać kolejny raz. Nie chce cię wprowadzać w szczegóły, więc nie będę opowiadać co się działo. Po prostu zabrałem cię do siebie i tyle. Nie chciałem abyś się ze mną spotykała, ponieważ musiałem zbadać pewną sprawę. Byłem blisko jej ukończenia gdy znowu podjęto próbę twojego porwania jednak tym razem im się udało.

Zacisnąłem pieści znowu czując ten gniew i żal, który odczuwam względem siebie do tego dnia.

~ Ja, upadły anioł rozpaczałem całą noc szukając miejsca gdzie mogli cię ukryć. Na szczęście szybko je  znalazłem a resztę historii już dobrze znasz...

- Zabijasz ludzi?

Spojrzałem na nią, wiedząc co o mnie teraz myśli. Jednak obiecałem sobie, że nie będę kłamać. Musiałem powiedzieć prawdę, inaczej nigdy mi nie zaufa.

~ Tak i to wielu. Z reguły są to zlecenia ale gdy ktoś przeszkodzi mi w jego wykonaniu, także umiera.

- Jak?

~ Uwierz mi, nie chcesz wiedzieć.

- Ty ich... torturujesz tak?

~...Tylko wtedy gdy potrzebuje od nich jakiś informacji. Normalnie rozrywam ich na kawałki albo robie coś innego.

- Nie wierzę. Ja wiedziałam, że nie lubisz ludzi. Domyślałam się tego. Jednak nie pomyślałabym, że jesteś wobec nich aż tak okrutny. Gdyby nie to, że czymś cię zaintrygowałam, skończyłabym tak samo....

Widziałem, że zaczyna panikować.
Powoli brakowało jej powietrza, tętno stało się zbyt szybkie a na twarzy znacznie zbladła.

~ JiSang oddychaj.

- Mieszkam z potworem.

~ Oddychaj do cholery. Kurwa tylko nie mdlej. JiSang!!

Przyciągnąłem ją do siebie sam zaczynając panikować. Przecież jeśli nie opanuje oddechu zaraz się udusi.
Nie mogę na to pozwolić.

~ Proszę Cię oddychaj powoli. Wdech, wydech, wdech, wydech. Zrób to dla mnie... No już.

Po chwili poczułem jak nabiera głębokiego wdechu. Już myślałem, że ją stracę. To jest takie uciążliwe. My nie potrzebujemy powietrza. Po prostu poruszamy barkami i je nabieramy przy ludziach. My nie możemy się ani udusić ani zakrztusić.

Nie wiem czemu tak jest ale jesteśmy praktycznie nieśmiertelni. Jedyną rzecz, która może ukrucić nasze życie to rozerwanie na strzepy i spalenie.
Nawet gdy demony zaciągną nas do piekieł żyjemy dalej.

- Przepraszam.

Spojrzałem na nią pełen zdziwienia.
Nie mogłem zrozumieć o co jej chodzi.

~ Za co znowu przepraszasz? Chyba nie chcesz powiedzieć, że za twój atak paniki

- Nie, po prostu nie wiedziałam jak to wszystko wygląda a zareagowałam w ten sposób. Wciąż nie jestem pewna czy to w ogóle rozumiem. Powiedziałeś mi tylko cząstkę tego co się naprawdę działo.

Przez całą jej wypowiedź obserwowałem jej ciało, które nieznacznie sztywniało gdy tylko zaczynała mocniej do mnie przylegać.

~ Boisz się mnie.

- Nie do końca ciebie, raczej tego... do czego jesteś zdolny.

~ Wiesz, że nigdy bym cię nie skrzywdził?

- Mój mózg podpowiada mi co innego.

Wtedy też wyswobodziła się z moich objęć i usiadła naprzeciwko.
Wziąłem głęboki wdech patrząc na nią. Nie wiem jak mogę się przy niej zachowywać. Skoro tak bardzo przeraziła ją myśl, że zabijam ludzi to nie wiem do czego moge się jeszcze posunąć.

Nie chce aby znowu wpadła w panikę.
Kolejnym razem może faktycznie się udusić. A ja nie będę mógł nic z tym zrobić.

- Mógłbyś opowiedzieć mi o sobie? Chce wiedzieć wszystko.

~ Jesteś tego pewna? Nie chce po raz drugi bać się o to, że się udusisz.

- Na pewno. Już w pewnym stopniu mnie zahartowałeś.

~ Dobrze. Możesz zadawać pytania o wszystko.

- Jak to się stało, że wylądowałeś na Ziemi?

~ Zostałem wygnany z nieba. Już gdy tam byłem wykonywałem różne niezgodne z dekalogiem zlecenia i byłem przeciwko Bogu. Jednak odpowiadało mi to, tak samo jak moc, którą posiadałem. Lecz pewnego dnia jeden z aniołów się o tym dowiedział i na mnie doniósł.

- To kim ty byłeś w niebie?

~ Jednym z wyższych rangą archaniołów.

- Tak, więc dlaczego byłeś dla nas taki zły?

~ Już kiedy byłem zwykłym aniołem nie podobało mi się to, że jesteście tacy ważni i wspaniali dla Boga. Jednak gdy stałem się archaniołem miałem z wami więcej styczności i jeszcze bardziej was znienawidziłem. Można nawet powiedzieć, że gardziłem ludźmi. Miałem dosyć tego, że jesteście i uważałem waszą egzystencję za żałosną. Głupie, nic nie umiejące, kruche i słabe istoty. Nadal tak twierdzę i nie zmienie zdania o prawie wszystkich. Jedyną istotą ludzką, ktorą nie gardzę jesteś ty.

-...To co do mnie czujesz?

~ Już długi czas temu ofiarowałem ci cząstkę mojego serca, więc chyba to jest to czym nazywa się miłość.

Spojrzałem na nią i widziałem jak na jej twarzy maluję się niedowierzanie oraz delikatne szczęście.

W tej chwili zrozumiałe, że ona czuje to samo. Jednakże nie ma pojęcia, że to nie będzie takie proste.

~ Mimo to wiedz o tym, że jestem twardym skurwysynem i nie raz cię zranie. Nawet jeśli nie będę tego chciał.

- R...rozumiem. Mam jeszcze kilka pytań.

💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀

Jestem Polsatem i kończę rozdział w tym momencie hah.

Czekajcie na kolejne rozdziały jutro.

Bajooo.

Upadły anioł  *𝙺𝚒𝚖 𝙽𝚊𝚖𝚓𝚘𝚘𝚗* 《1》/PODCZAS KOREKTY/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz