<on kłamie>

242 22 79
                                    

- Nie... To jest tylko sen. Ciebie tu nie ma... To tylko i wyłącznie moja wyobraźnia.

Zaczęła coraz bardziej panikować a ja nie mogłem do siebie dopuścić, że to wszystko przeze mnie.

Gdybym był bardziej uważny, do niczego by nie doszło.

~ Jestem tu... To ja. Tak bardzo Cię przepraszam.

Podszedłem do niej powoli aby jej jeszcze bardziej nie przestraszyć.

W momencie gdy znalazłem się blisko niej, szarpnąłem za łańcuchy rozrywając je.

Delikatnie złapałem jej dłonie cały czas patrząc się w oczy.

~ Nic ci nie zrobię. Chce Cię stąd zabrać.

Skierowała swoje piękne oczy na moją twarz powodując, że byłem już na skraju wytrzymałości.

Ona nie może płakać.

~ Pozwól mi zdjąć łańcuchy z twoich nadgarstków.

JiSang nic nie mówiła tylko patrzyła się na mnie.

Czekałem na choćby kiwnięcie.

Teraz nie mogę jej jeszcze bardziej wystraszyć.

Po chwili skinęła lekko głową na co ja od razu zerwałem resztki.

Tak bardzo chciałem ją do siebie przytulić.

Tak bardzo bolało mnie to, że przez nich musiałem na wszystko uważać.

Może i tylko jeden dzień jednak oni to zrobili.

Zniszczyli ją psychicznie na długi czas.

Co jeśli już nigdy nie będzie chciała abym ją chociaż dotknął?

Spojrzałem na nią z płynącymi już łzami, gdy szybko się we mnie wtuliła.

Cała się trzęsła od płaczu i wyczerpania.

Jednak wyczuwałem też strach.

Coś czego nigdy nie chciałbym poczuć.

Strach przede mną.

Bała się, że ja też będę chciał jej coś zrobić.

Spiąłem się, jak najbardziej się powstrzymując.

Nie mogłem przy niej być agresywny.

Nie mogłem pozwolić sobie na żaden zły ruch.

Jednak świadomość, że przez tych skurwieli ona się mnie boi.

To mnie po prostu doprowadzało do szaleństwa.

Tak nie miało być.

~ Wezmę cię teraz na ręce dobrze?

Nic nie odpowiedziała tylko jeszcze bardziej się we mnie wtuliła.

Delikatnie objąłem ją i podniosłem się  wstając.

Szybkim krokiem ruszyłem do wyjścia chcąc jak najszybciej wydostać się z tego miejsca obskurnego.

Kroczyłem przez korytarze będąc już blisko.

Widziałem światło prowadzące do wyjścia gdy nagle z zakrętu wyszło 5 ludzi.

Momentalnie bardziej przycisnąłem do siebie mojego skarba.

Jeśli byłbym sam pokonanie ich zajęło by mi mniej niż minute.

Jednak teraz nie jestem.

~ Radze wam dobrze abyście zeszli mi z drogi.

- Co jeśli my nie chcemy?

Gdy tylko usłyszała jego głos spieła się jeszcze bardziej i zaczęła mocniej szlochać.

Nie wiedziałem co się dzieje.

Czy ten typ coś jej zrobił?

- Ona jest moja.

Spojrzałem na nią podczas gdy ona kręciła głową i wtulała się w moj tors.

- Proszę. Nie. On kłamie - powiedziała szeptem.

~ Popierdoliło ci się coś?

- Otóż nie. Niech ci lepiej powie jak jeszcze nie dawno się ze mną bawiła.

Tym razem to ja się spiąłem w końcu rozumiejąc o co tu chodzi.

~ Ty skurwielu.

Po moich słowach dało się słyszeć jego śmiech.

Gdy postanowiłem co zrobię sam lekko przybrałem uśmiech patrząc mu prosto w oczy.

Nic nie rozumiejąc spojrzał się na mnie jak na psychopate.

Rozwinąłem skrzydła omijając ich i wylatując z pomieszczenia.

Czułem jak JiSang się we mnie wtula nie wiedząc co się dzieje.

Zapomniałem ją ostrzec. Jednak teraz w głowie mam tylko jedno.

Gdy znaleźliśmy się nad dachem budynku wylądowałem nie składając skrzydeł.

Powoli ukucnąłem i położyłem ją na ziemi.

~ Za chwilę wrócę. Tutaj będziesz bezpieczna.

Uśmiechnąłem się lekko wracając do budynku.

Szybko odnalazłem tego, który był dla mnie celem.

Tak jak chciałem rozszrapałem go na drobne kawałeczki zakrywajac twarz aby nie było słychać jego krzyków.

Zająłem się wszystkimi, którzy byli w pobliżu mnie.

Po chwili zrzuciłem marynarkę ubrudzoną krwią.

Podwinąłem rękawy koszuli i znowu wzniosłem się do góry.

Podleciałem do JiSang i wziąłem ją na ręcę lecąc w strone domu.

Unosiłem się wysoko nad chmurami aby nikt nie mógł mnie zauważyć.

Dopiero się ściemniało, wiec byłbym jeszcze widoczny.

Po chwili poczułem jak dziewczyna coraz bardziej się rozluźnia a jej oddech staje się bardziej miarowy.

Mimo wszystko zacząłem się uśmiechać jak głupi.

Cieszyłem się z tego, że już się mnie nie boi.

Spojrzałem na jej ciało w moich rękach i pierwszy raz pożałowałem.

Pożałowałem tego, że nie mogę odczuwać dotyku ani bólu.

💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞

Rozdział jest szybciej niż planowałam.

Zmotywowała mnie liczba wyświetleń pod wczorajszym rozdziałem, całą ksiażka, liczba gwiadek no i komentarze Pijany_Hoseok

Oczywiście dziękuję wam wszytskim.

Mam tez ogłoszenie. Pytałam na profilu ale stwierdziłam, że tutaj zobaczy to więcej osób.

Tak, więc myślę nad zrobieniem maratonu.

Macie do wyboru albo w przyszłym tygodniu albo za dwa tygodnie.

Jeśli w przyszłym rozdziały będą się pojawiać codziennie przez tydzień.

Jeśli za dwa tygodnie rozdziały będą się pojawiać po 2 dziennie przez tydzień.

Decydujcie.

Kocham was❤❤


Upadły anioł  *𝙺𝚒𝚖 𝙽𝚊𝚖𝚓𝚘𝚘𝚗* 《1》/PODCZAS KOREKTY/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz