<był piękny>

241 20 26
                                    

Pov. JiSang

Tęsknię za nim.

Może i widziałam go tylko kilka godzin ale w pewien sposób ciągnie mnie do niego.

To nie jest coś normalnego. Nigdy nie sądziłam, że będę się tak czuć.

To nie jest miłość. Jeszcze nie...

Cała ta relacja jest nienormalna.

Każda osoba, która chce żyć w spokoju, nie myślałaby o tym.

Nie chciałaby aby wrócił.

Ja też nie powinnam, a mimo wszystko chce.

Nadal także nie rozumiem jak to się stało, że u mnie był.

Tyle nocy się nad tym zastanawiałam i nic.

Wciąż nie mogę tego zrozumieć.

Po co miałby się mną interesować?

Przekręciłam się na drugi bok nie mogąc przestać o nim myśleć.

Jednak jak widać los tego nie chcę.

W pewnym momencie usłyszałam kroki na dole.

Na początku się tym nie przejęłam bo myślałam, że to tata.

Jednak tak bardzo się myliłam.

Po chwili przypomniałam sobie, że on już dawno wrócił i nigdzie nie wychodził.

Obróciłam się na plecy i od razu ujrzałam przed sobą twarz, dużo starszego ode mnie mężczyzny.

Szybko przyłożył swoją dużą dłoń do moich ust abym nie mogła krzyczeć.

I tak nic by mi to nie dało, więc tego nie robiłam.

Dlatego tak bardzo się bałam.

Wiedziałam, że tata jest tak pijany, że przez długi czas nic go nie przebudzi.

W tamtej chwili nie wiedziałam co ze sobą zrobić.

Mój oddech przyspieszył a serce tak szybko waliło.

Chciałam aby on się nagle pojawił.

Aby przyszedł i mnie znowu uratował.

Jednak tak się nie stało.

Patrzyłam przerażona na jego i to co robi.

Gdy zobaczyłam, jak na jego twarzy pojawia się ten obrzydliwy uśmiech, miałam ochote wymiotować.

Po moim kręgosłupie przeszedł zimny dreszcz gdy zrozumiałam, co on chce zrobić.

W momencie kiedy jego ręką zaczęła wędrować po moim ciele, łzy stanęły mi w oczach.

Jechał ręką po moim brzuchu aż dotarł do lini majtek.

Zaczęłam się wyrywać co nie skończyło się dobrze.

Po chwili poczułam mocne uderzenie w policzek.

Wtedy zaczęłam krzyczeć.

Nie obchodziło mnie to, że nikt mnie nie usłyszy.

Nie chciałam w ten sposób stracić dziewictwa.

Kopałam nogami i rzucałam się na łóżku próbując mu się wyrwać.

Starszy, zdenerwowany moim zachowaniem, złapał mnie za włosy i przestał sie do mnie dobierać.

Pociągnął mnie za nie do góry i wyjął małą ściereczkę z kieszeni.

Szybko zorientowałam się, że chce mnie tak uśpić.

Przykładał mi już chusteczkę do ust gdy wyswobodziłam się z jego objęć i wybiegłam z pokoju.

Zbiegałam po ostatnim schodku gdy się potknęłam i wylądowałam twarzą na podłodze.

Chciałam wstać ale poczułam silne uderzenie w tył głowy.

Przed moimi oczami pojawiły się mroczki i już po chwili straciłam przytomność.

Ocknęłam się na polu z mgłą.

Była noc a jedyne światło dawały lampy.

Wiatr zaczął lekko wiać, wypełniając tą głuchą ciszę.

Nie wiedziałam co tu robię i bałam się atmosfery jaka tu panowała.

Bałam się choćby ruszyć, nie wiedząc co może się stać.

Po chwili zaczęłam sobie wszystko przypominać.

Myśli. Hałas. Stary oblech. Strach. Ucieczka. Uderzenie. Utrata przytomności.

W tym momencie poczułam, że nie jestem sama.

Obecnośc drugiej osoby.

Jednak czułam spokój.

Nie bałam się.

Odwróciłam się w stronę tej osoby i stanęłam jak wryta.

Krótkie, kręcone, blond włosy.

Niebieskie oczy.

Ubrany był cały na biało i średniego wzrostu.

Na jego twarzy gościł uśmiech dający mi poczucie bezpieczeństwa.

Był piękny.

Jednak najbardziej moją uwagę przykuły wielkie, białe skrzydła.

Widziałam, że jest on przeciewieństwem tego, kórego ostatnio spotkałam.

Nie miałam pojęcia co się dzieje, więc spytałam o to co pierwsze przyszło mi do głowy.

-Czy ja umarłam?

💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗

Rozdział dodaje dopiero teraz bo w końcu udalo mi się go napisać.

Za literówki przepraszam.

Jutro sprawdze i poprawie.

Po prostu chciałam wam jak najszybciej go opublikować.

Kocham Was wszytskich.














Upadły anioł  *𝙺𝚒𝚖 𝙽𝚊𝚖𝚓𝚘𝚘𝚗* 《1》/PODCZAS KOREKTY/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz