||One||

2.3K 132 258
                                    

Krystian

Słyszę szum morza i czuję kołysanie. Czy ja właśnie płynę jakimś jachtem?!

Na tą myśl momentalnie zerwałem się  z obecnego miejsca leżenia.

Byłem w kajucie. Luksusowej kajucie na luksusowym jachcie.

Obok mnie leżał jakiś chłopak. Co ja tu robię? Jak ja się tu znalazłem?

Pamiętam, że wracałem samochodem z rodzicami ze szkoły i... Huk. Krew.

Może nie umarłem, ale to nie zmienia jednego faktu. Powinienem teraz być w domu, szpitalu, gdziekolwiek. Nie na środku oceanu!

Usiadłem na łóżku i od razu uderzył mnie przerażający ból w dolnej partii klatki piersiowej.

Kiedy podwinąłem mój t-shirt zobaczyłem zszytą ranę i bandaż. Byłem operowany.

Nie wiedząc co dalej zrobić, postanowiłem obudzić chłopaka, mężczyznę? Nie wiem ile on ma lat, wygląda na maksymalnie 18.

- Hej - szturchnąłem go w ramię - wstaniesz? - zapytałem niepewnie powtarzając poprzedni gest

Przewrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie lustrując moje całe ciało. Nagle jednak się ogarnął i usiadł

- Siadaj obok mnie, powiem ci wszystko - niemrawo usiadłem, jednak zostawiłem dystans między nami.

- Co ja tu robię? Co z moimi rodzicami? Gdzie ja jestem? - tyle pytań mi teraz przechodziło przez myśli, że już nie wytrzymałem i zacząłem popadać w paranoję

- spokojnie, cicho już, powiem ci wszystko. A więc zacznijmy od przedstawienia. Jestem Filip. Filip Panek

- Krystian - powiedziałem cicho

- Powiem ci teraz coś, co może cię przerazić, ale podejdź do tego na spokojnie. Na tyle ci ufam, że ci to powiem

- Dobrze...

- Byłem mordercą - zamarłem i wziąłem głęboki wdech - ale spokojnie, nie z własnej woli. Byłem zmuszany do zabijania - dopowiedział ciższym tonem

- jak to zmuszany?

- kiedyś ci wytłumaczę. Mniejsza o to. Miałem zabić twoich rodziców - w moich oczach zaczęły się zbierać łzy - ale ja tego nie zrobiłem. Zrobił to inny człowiek. Chciał ciebie też wywieźć i zakopać, ale wziąłem ciebie pod przykrywką ukrycia ciała i jesteśmy tu. Świat myśli, że nie żyjesz... - dziś, razem z moimi osiemnastymi urodzinami wreszcie uciekam i już nigdy nikogo nie zabije - łzy zbierały się w jego oczach - przepraszam że cię zabrałem, przepraszam - załkał - ja naprawdę chciałem dobrze.

- Spokojnie, rozumiem cię, jednak trudno jest mi tobie zaufać. Nie znamy się

- Ja wiem o tobie wszystko... Wiem, że nie masz łatwo z rówieśnikami i starymi, wiem nawet z kim zasiadłeś do stołu wigilijnego.

- co? Jak? Skąd? - zapytałem, a chłopak podał mi teczkę dokumentów.

- każda osoba w mieście ma taką. Weź to, możesz to spalić. Nie przyda mi się - położył się w poprzek łóżka - nawet nie wiesz jak bardzo jest to wszystko popierdolone - westchnął

- gdzie my właściwie płyniemy?

- do Australii, zostało jeszcze kilka godzin rejsu, jesteśmy tu tylko my i obsługa, rób co chcesz

Nie wiem czy mogę mu ufać. Brzmiał wiarygodnie, ale mogła to być tylko przykrywka. Mordercy są dobrymi aktorami.

- przyrzeknij mi, że ani razu mnie nie okłamałeś, ani nie okłamiesz. Wtedy pójdę z tobą - powiedziałem stanowczym tonem, jak miał już wyjść z naszego pokoju

- obiecuję ci, że nigdy cię nie okłamie Krystianie.

- Dzięki... Mamy tu jakieś ubrania? - zapytałem. Chyba nie będę paradować w samych bokserkach i t-shircie po tym jachcie

Filip pokazał tylko kilka walizek z ''K'' na przodzie. Domyślam się, że to jest skrót od mojego imienia.

- Będę na ciebie czekał w restauracji na najniższym piętrze. Jest tam pokój, gdzie można zobaczyć co jest pod wodą - lekko się uśmiechnął

- Dobrze

Dawno nie czułem się tak niezręcznie. Właśnie dostałem szansę na nowe, może lepsze życie i zamierzam ją wykorzystać.

Zawsze chciałem wyjechać za granicę, a teraz lecę do Australii. Do kraju wiecznego lata.

Wszedłem do łazienki i od razu ujrzałem moje odbicie w lustrze. Byłem jeszcze bardziej blady niż zwykle. Mam zszyty łuk brwiowy, musiałem w coś przywalić. Pod moimi zielnymi oczyma były czerwone wory zmęczenia. Za długo spałem. Włosy były w artystycznym nieładzie.

Znalazłem czarne rurki i niebieskiego t-shirta. Ubrałem to i przeczesałem ręką włosy.

Idąc w stronę restauracji podziwiałem ten jacht. Czuję się tu jak król.

- Dzień dobry - kurna, jak ja mam się do niego zwracać? Per pan?

- Hej, jesteśmy "na ty" jakby co - odpowiedział. Jak można być tak wiecznie wyluzowanym?

- Dzięki, nie wiedziałem jak miałem do ciebie mówić - zaśmiałem się

- Chcę się z tobą zaprzyjaźnić, będziemy na siebie skazani jeszcze 679 dni, do twoich osiemnastych urodzin.

- A właśnie, wspomniałeś, że dziś są twoje urodziny, wszystkiego najlepszego!

Chłopak się szeroko uśmiechnął

- Dziękuję, wiesz, że jeszcze nikt nie złożył mi urodzinowych życzeń?

- Serio? Jakim cudem?

- Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz w ocenie mnie. Dobra, koniec tematu ok?

- Ok, ale nie myśl, że ukryjesz to przede mną - popatrzyłem mu w oczy. Są takie piękne... Znaczy co?

- Spoko. Jemy? - pokazał na stół pełen jedzenia.

Coś czuję, że przez ten czas nie będzie nudno.

Trochę krótko, ale chciałam wam dziś dać ten rozdzialik.

Kc was i dzięki za 100 followków <3

Lie Yoshi x NexeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz