Kocham was, tu będzie bomba
Poproście SpadlamZrowerka żeby nie fochała i dała komentarze
Krystian
Minął rok mieszkania tutaj. Tak, rok, długo.
Mam w końcu prawo jazdy, moje marzenie się spełniło!
Filip to mój najlepszy przyjaciel, śmię nazwać go bratem.
Dziś obudziło mnie walenie w drzwi. Filip wstał i je otworzył. Usłyszałem jakieś krzyki i strzał. Po chwili zamknięcie drzwi.
Wystraszyłem się, po wyjściu z pokoju od razu zobaczyłem leżącego w przedpokoju Fifiego.
Pośpiesznie do niego podszedłem. Minął ranę postrzałową na udzie. Całe szczęście przeszło na wylot, nie będę musiał robić operacji. Znalazłem kulkę i ją odłożyłem. Paskiem od spodni ścisnąłem górę uda, aby nie wykrwawił się. Potem odkaziłem ranę, przycisnąłem do niej gazę i bandaże, potem owinąłem bandażem uciskającym, aby nie wyciekła krew.
Wstrzyknąłem chłopakowi morfinę, by nie czuł bólu.
Po kilkunastu minutach się obudził.
- Ja... Żyję? - zapytał, podnosząc się do siadu.
- Tak, opatrzyłem ci ranę i wstrzyknąłem narkotyki, na razie nie czujesz bólu, ale możesz się czuć przymulony, straciłeś dużo krwi.
Po tych słowach udałem się do kuchni i zrobiłem gorącą czekoladę. Chyba aż tak źle nie jest, by robić transfuzję krwi?
Pomogłem starszemu wstać i zaprowadziłem go do salonu, gdzie się położył na kanapie, trzymając nogę opartą na kilku poduszkach do góry. Mimo wszystko krew nadal leciała.
W tym czasie umyłem podłogę, jednocześnie kontrolując stan śpiącego Fifiego, co wcale nie było takie łatwe.
Na panelach został ślad krwi. Cóż, trzeba kupić dywan...
- Krystian... Znaleźli nas... Teraz najrozsądniej byłoby wrócić do Polski, oni wiedzą, że jestem za granicą i będą mnie szukać przez długi czas, wtedy wrócą do Polski. Przez kilka lat będziemy tam mieszkać - powiedział smutno.
- Ale...
- Nie ma ale, to sprawa życia i śmierci. Pakuj najważniejsze rzeczy i lecimy. Cel Polska.
Już nic nie powiedziałem, tylko poszedłem do sypialni i na oślep zacząłem się pakować. Zostawiam tu moje marzenia, dla tych najważniejszych. W sumie mógłbym zostać, ale ciekawość i strach o starszego chłopaka nie pozwoliłoby mi spokojnie spać.
Nie rozumiem tego, jak się do niego przyzwyczaiłem przez ten czas. Cały czas byliśmy poza domem, ja pracowałem, a on jeździł po całym kraju, poznając go. Jedyne co robiliśmy razem, to spaliśmy w jednym łóżku, nie chciało nam się kupować kolejnego. W sumie to mi się podobało.
Codziennie czułem jego obecność i ciepło. Nie bałem się dzięki temu nowego otoczenia, nie byłem zbyt długo w żałobie po rodzicach.
Dopiąłem ostatnią walizkę i zaniosłem ją do auta.
- Gotowe, możemy jechać, chodź - złapałem Filipa pod ramię i zaprowadziłem do auta.
- Jeszcze nie widziałem jak kierujesz - patrzył na mnie, pierwszy raz z perspektywy pasażera.
- To dziś jest ten dzień - zaśmiałem się - sprawdzisz czy jestem dobrym kierowcą.
- Mam się bać? - zapytał z udawanym strachem.
- Owszem - zachichotałem i odpaliłem silnik, po chwili wyjechałem za bramę - jak tam twoja noga?
- Jak morfina puściła, to bolało jak nie wiem, przebiło mięsień. Teraz jest już lepiej, ale to nie zmienia faktu, że nie mogę się do tego dotykać.
- W schowku jest mocna tabaka, weź sobie trochę, może przez chwilę nie będziesz tego czuł, poza tym do lotniska jeszcze kilka godzin jazdy.
- Dobrze... Masz kartę?
- Wyjmij z mojej kieszeni portfel, tam będzie - oznajmiłem, a chłopak zanużył swoją dłoń w przegrodzie mojej kurtki, po chwili wyjmując czarną, skórzaną saszetkę, pełniącą funkcję portfela.
Postukał kilka razy pudełkiem o tapicerkę i wysypał proszek na zewnętrzną część dłoni.
Kartą ułożył go w cieniutki pasek i zakrywając drugą dziurkę nosa, wciągnął go.
- Uważaj, bo nieźle kopie - zaśmiałem się widząc reakcje Fifiego
- Właśnie czuję - kilka razy kichnął, a łzy zakręciły się w jego oczach - już jest ok, ale double red bulla jeszcze nie brałem...
- I tak to dobrze przeżyłeś, ja za pierwszym razem się dusić zacząłem, źle to wciągnąłem i cały przełyk mnie piekł (rzyciowe).
Panek westchnął, rozluźniając się. Tabaka była rzeczywiście mocna, skutki niemal natychmiastowe.
I tak minęła cała droga, na cichych, relaksujących rozmowach...
Długo mi tego brakowało, czasu spędzonego z nim.
Sory, że tak rakowo i krótko ale jutro dam nexta bo dziś nie mam weny kc was

CZYTASZ
Lie Yoshi x Nexe
FanfictionPo tym, jak mnie porwałeś, moje życie zmieniło się o 180° Miało być tak pięknie, tak dobrze nam było w tej relacji... Dlaczego więc płaczę?