Miesiąc później...
*Marcelina*
Dzisiaj mamy 26 maja, czyli dzień matki a jednocześnie data naszego niedoszłego ślubu.
Jest mi trochę smutno, bo miał to być nasz najważniejszy dzień w naszym dotychczasowym życiu. Niestety tak nie jest.
Ale cóż pozostaje mi żyć dalej i kroczyć swoją drogą, po której stąpam.
Wracając...
Aktualnie wracam ze sklepu z prezentem dla mamy. Kupiłam jej wisiorek z literką A i do tego bukiet czerwonych róż. Mam nadzieję, że jej się spodoba.
Wsiadłam do auta i pojechałam od razu do mojego rodzinnego domu. Przy okazji zobaczę Zuzię, bo trochę czasu minęło odkąd jej nie widziałam.
W sumie to też obchodzę dzisiejszy dzień, bo też już jestem mamą z czego bardzo się cieszę i jestem szczęśliwa. A byłabym w pełni, gdyby Dawid był razem z nami.
No ale możemy pomarzyć.
Skręciłam w prawą alejkę prowadząca do rodziców domu.
Podjechałam dalej i dotarłam na miejsce.
Akurat na rodziców parkingu było wolne miejsce obok samochodu mojego brata.
O braciszek również się zjawił. Jak miło.
Wyłączyłam auto i z uśmiechem wysiadłam biorąc do ręki prezent.
Rozpiera mnie energia, bo wreszcie po tak długim czasie jakim są dwa tygodnie spotkam moją gwiazdeczkę.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Od razu do moich uszu wleciał dźwięk śmiechu dziecka. Mojego dziecka.
Zdjęłam jeansową kurtkę i buty, czyli dzisiaj beżowe baleriny i weszłam wgłąb salonu, gdzie dostrzegłam mamę trzymająca Zuzię na rękach, obok nich siedziała Oliwia oglądająca telewizję. W międzyczasie coś tam jadła a obok niej siedział mój braciszek z narzeczoną Angeliką, która trzymała na kolanach ich córeczkę. Była trochę starsza od Zuzi.
Na mój widok wszyscy uśmiechnęli się.
– Cześć wszystkim. - przywitałam się podchodząc do każdego i witając się przytulasem.
Kiedy podeszłam do mamy wyciągnęłam prezent zza pleców i podarowałam go mamie przy okazji składając jej życzenia :
– Wszystkiego najlepszego mamuś. Dużo zdrówka , szczęścia, pociechy z dzieci, wnuków i męża. Kocham Cię bardzo.
Mama aż uroniła łezkę i od razu rzuciła mi się na szyję szeptając ciche 'dziękuje'.
– O jej jakie piękne kwiaty. - powiedziała zaciągając się ich zapachem po czym od razu poszła wstawić je do wazonu.
Kiedy mama odeszła z pola widzenia odezwała się moja szwagierka.
– Widzisz mówiłam, żeby nie kupować kwiatów.
– Oj daj spokój. Mama lubi kwiaty więc to nic nie zaszkodzi. - powiedział Mateusz i wszyscy się zaśmiali.
I wtedy weszła mama z różami w szklanym wazonie, które odstawiała na białym stole.
Ja w tym czasie wzięłam małą na rączki i zaczęłam z nią chodzić wokoło salonu.
– Wierz Marcelka kiedy weszłaś do domu Zuzia od razu przestała płakać i zaczęła się śmiać, że aż się zdziwiłam. - powiedziała mama siadając na kanapie obok Oliwii.
CZYTASZ
Na Zawsze, Jesteś dla Mnie...
RomanceGłówną bohaterką, z którą mamy do czynienia to Marcelina Lewandowska. Nazwiska nie trzeba przedstawiać. Lecz jego posiadaczkę już tak. 20-letnia brunetka od dzieciństwa trenuje taniec towarzyski. Pewnego dnia dostaje propozycje uczestniczenia w jedn...