Rozdział 5

22.4K 737 37
                                    

NADIA

Nadal nie dowierzam. Jestem w totalnym szoku. Myślałam, że Cassandra ma trochę oleju w głowie, ale chyba się pomyliłam. Moja kuzynka i jej chore pomysły to nic w porównaniu z tym, co wymyśliła tym razem. Ten klub — przecież to pierdolona jaskinia lwa i samego diabła w ludzkiej skórze. Chyba każdemu obiło się o uszy, kim był ten człowiek, jeśli w ogóle można go nim nazwać. Słyszałam, że jest najbardziej pożądanym facetem, a ciało ma wyrzeźbione przez samego Boga, ale co to zmienia? Skoro to pierdolony mafioso! I skąd do cholery moja popieprzona kuzynka ma tutaj wejścia?

Po co ja się godziłam na coś takiego?! Trzeba było zostać w domu, ale nie. Nadia wolała posłuchać swojej porąbanej kuzynki, a teraz ponosi konsekwencję swojej własnej głupoty.

- Nada, wysiadasz? Czy mam Ci wysłać specjalne zaproszenie? - pyta, stojąc przed drzwiami.

- Możemy zamienić słowo? - kiedy słyszy moją prośbę, od razu wsiada do samochodu i zamyka za sobą drzwi. - Ty naprawdę upadłaś na głowę? Co ty sobie do cholery myślałaś?! Przecież wiesz, do kogo należy ten przeklęty klub! - staram się opanować, ponieważ nie chcę, żeby Antonio, który stoi na zewnątrz, usłyszał naszą rozmowę.

- Uspokój się, proszę. - odpowiada, a kiedy dostrzega, że staram się opanować, dodaje. - To jest najlepszy klub w kraju i tak wiem, kto jest właścicielem. Tak się akurat składa, że Antonio zna go bardzo dobrze. Nie martw się on i tak tutaj nie przebywa. Poza tym mamy wejścia do loży VIP i chłopaków. Naprawdę jesteśmy bezpieczne. Zaufaj mi. - no tak, mogłam się tego spodziewać. Czyli moje podejrzenia co do tego gościa były słuszne. Będę musiała z nią poważnie porozmawiać. Wręcz jestem pewna, że z tego związku nie wyniknie nic dobrego. Boże Cas... W co ty się wpakowałaś? Nie dość, że ja mam popaprane życie, to jeszcze moja kuzynka sama pakuję się w podobne bagno. Wiem, że będę tego żałować, ale nie mogę jej tu zostawić.

- Dobrze, wejdziemy tam, ale jeśli cokolwiek zacznie się dziać, ja wychodzę, a ty rób, co chcesz. - informuje, a następnie wysiadamy z auta.

Razem z chłopakami kierujemy się do wejścia. Antonio zamienia kilka słów z ochroniarzem i już po chwili zostajemy wpuszczeni do środka. Brasi prowadzi nas przez tłumy tańczących ludzi, a po jakichś dwóch minutach docieramy do naszej loży. Dopiero teraz mam możliwość popatrzeć na wystrój i muszę powiedzieć, iż wygląd tego miejsca zapiera mi dech w piersiach. Podłoga i sufit są wykonane ze szkła, co tworzy piękną kompozycję z całą resztą. Muszę oddać mojej kuzynce, że w tym jednym miała rację. Zdaję sobie też sprawę, że wszystko, na co tutaj patrzę, ocieka pieprzonym bogactwem. Czemu ja się w ogóle dziwię? Skoro sam właściciel ma forsy jak lodu?

Jednak wygląd to nie wszystko... Bo ja nadal nie potrafię się przełamać. Nic nie zmienii faktu, że czuję się tu jakoś dziwnie. Mam jakieś nieodparte wrażenie, że stanie się coś złego.

Po chwili Antonio informuje wszytskich, że idzie do baru po drinki. Bardzo dobrze się składa, bo mam wtedy okazję porozmawiać chwilę z Cassandrą.

- Dziwnie się tutaj czuję. - odzywam się po chwili, lustrując wnętrze sali. Boże mam chyba jakieś chore urojenia. Totalnie mi odjebało. Jeszcze na dodatek ta muzyka, przez którą nie słyszę własnych myśli....

- Nadia, uspokój się. Mamy Lucę, poza tym jest Antonio. Kochana naprawdę nie chcę cię do niczego zmuszać. Proszę Cię, tylko żebyś tutaj ze mną została. - odpowiada, łapiąc mnie za rękę.

- Obiecałam Ci, że zostanę i tak będzie. Nie martw się. - staram się utwierdzić ją w przekonaniu, że wszystko jest w porządku. Mam nadzieję, że mi się to udaje.

Naszą rozmowę przerywa nadejście Brasiego. Podaję nam drinki, za co dziękuję mu skinieniem głowy i wraca do obejmowania mojej kuzynki. Staram się być dla niego miła ze względu na to, że Cassandra wydaje się być szczęśliwa w jego towarzystwie, ale cholera po tym, co usłyszałam, nie potrafię. Dla mnie jest już na straconej pozycji.

- Kochanie, zatańczymy? - pyta. Kiedy ta się zgadza, zwraca się do mnie. - Nie będziesz miała nic przeciwko?

- Bawcie się dobrze. Ja i tak nie mam ochoty tańczyć. - odpowiadam szczerze. Ostatnie, na co teraz mam ochotę to taniec obok śliniących się na mój widok facetów.

Antonio i Cas ruszają na parkiet, a już po chwili znikają w tłumie tańczących par. Ja natomiast  myślami wracam do mojej dzisiejszej rozmowy z ojcem. Nadal wzdrygam się na wypowiedziane przez niego ostanie słowa. Może to będzie trudniejsze niż sądziłam? Muszę przestać o tym myśleć, bo będzie tylko gorzej...

Kiedy zaczyna mi się strasznie nudzić, mój ochroniarz stara się zająć mnie rozmową. Nie ukrywam, że jestem wdzięczna, za to co robi. To odgania mnie od moich popieprzonych problemów, a co najważniejsze czuję się z nim bezpiecznie.

Chwilę później w loży pojawia się pewien mężczyzna, który proponuję mi drinka i taniec. Wydaje się w porządku, ale ja po prostu się boję. Nic nie zmieni mojego stosunku do mężczyzn. Szczególnie po tym, przez co przeszłam. Facet ma wielkie szczęście, że nie jest nachalny, bo inaczej miałby rozwalony nos i poobijaną twarz.

Czym dłużej przebywam w tym klubie, tym bardziej mi się tu nie podoba. Mam jakieś nieodparte wrażenie, że ktoś mnie cały czas obserwuję. Poza tym temu miejscu towarzyszy jakiś dziwny mrok. Zresztą czemu ja się dziwię... Przecież jest stworzone przez samego diabła.

Po jakichś dwóch godzinach już nie mogę wytrzymać. Czas skończyć w końcu tę całą szopkę i po prostu stąd wyjść. Dlatego też, próbuję odszukać w tłumie tańczącą Cassandrę, aby przekazać jej, że chcę opuścić imprezę. Tylko że to, co napotykają moje oczy to nie moja kuzynka, a coś, przez co przechodzą mi ciarki na plecach.

************************************
Hmm. Ciekawe. 🤔😈

Ostatnie ZlecenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz