Rozdział 9

20.9K 680 79
                                    

VINCENZO

Siedzę w swoim gabinecie, popijając drinka, a jedna z dziwek robi mi loda. Problem w tym, że za nic nie mogę się skupić. Kiedy dziewczyna widzi moje rozdrażnienie, natychmiast opuszcza pokój.

Myślami wracam do kobiety, która zajęła moje myśli już wtedy w klubie. Miałem wrażenie, iż wie, że ją obserwuję, ponieważ cały czas rozglądała się na boki. Nie ukrywam, że była jedną z najseksowniejszych kobiet, jakie widziałem, a na jej widok kutas podnosił mi się w spodniach. Miałem ochotę ją porządnie wypieprzyć, patrząc jak, krzyczy z rozkoszy.

Kurwa. Nigdy żadna kobieta nie robiła na mnie takiego wrażenia. Muszę się ogarnąć. Nie mogę sobie pozwolić, aby ta mała zaprzątała moje myśli.

Kiedy wspólnie z Francesco Accardi  rozkręcaliśmy interes, nie miałem pojęcia, że tak to wszystko się potoczy. A mianowicie w zamian za forsę, którą mu obiecałem, ja miałem dostać jego córkę. Był totalnym chujem, oddając mi swoje własne dziecko w zamian za hajs, którego i tak pewnie miał na pęczki. No, ale cóż to nie był mój problem. Francesco zapewnił mnie, że jest dziewicą, co spodobało mi się jeszcze bardziej.

Musiałem mieć pewność, że Accardi nie robi mnie w chuja, więc wysyłałem swoich ludzi w teren, aby poszukali informacji na temat Nadii. Za to, czego się o niej dowiedziałem, miałem ochotę wpakować mu kulkę w łeb. Ona była pieprzoną dziwką. Mało tego każda gruba ryba z tego kraju miała z nią do czynienia. Nie jaki Luciano Gotti był jednym z jej klientów. Był starym dziadem i dobrze wiedziałem, że w łóżku potrafi być bardzo brutalny. Widać ta mała laleczka lubiła ostrą jazdę. Moje plany co do niej wtedy bardzo się zmieniły, a jej ojciec miał zrobić wszystko, aby ją przekonać. Nie obchodziło mnie, w jaki sposób to zrobi, po prostu miała być moja.

Rozmowa z nią nie była łatwa i jeszcze ten jej płacz. O co tu kurwa chodziło? Na dodatek, kiedy powiedziałem jej o Luciano, zaczęła się trząść ze strachu. Błagała mnie, abym nie pozwalał mu się do niej zbliżyć. Myślałam, że będzie mi łatwo podporządkować sobie tę kobietę, ale chyba się pomyliłem.

Wydaje mi się, że Francesco nadal nie powiedział mi całej prawdy. Muszę się, dowiedzieć jak jest naprawdę bo za cholere nie daje mi to spokoju. A ja nie zamierzam pieprzyć kobiety, która płaczę i wzdryga się na mój dotyk. Jestem diabłem bez serca, ale do cholery nigdy nie wziąłem kobiety siłą i tak pozostanie.

Minęły dwa dni od wspólnej kolacji, a ja zajęłam się swoimi sprawami. Jeszcze dziś miałem się spotkać z Luciano Gottim, który, kiedy dowiedział się o ślubie z Nadią, wydzwaniał po kilka razy dziennie, nie dając mi spokoju.

Jakieś dwie godziny później jestem w gabinecie Gottiego i czekam, aż w końcu się tu zjawi. Ten gościu zaczyna mnie wkurwiać. Oby miał mi coś ważnego do powiedzenia, bo nie mam całego dnia na oglądanie jego fałszywej mordy. Wreszcie zaszczyca mnie swoją obecnością, a ja od razu przechodzę do sedna.

- Czego chcesz? - pytam.

- Słyszałem, że bierzesz ślub. - mówi i ściąga swoją marynarkę.

- Do rzeczy. O co Ci kurwa chodzi?! - naprawdę nie mam czasu na pogaduszki.

- Obydwoje wiemy, że chcesz się zabawić córeczką Francesco. Masz przecież dziwek pod dostatkiem, na co ci ona? - zadaje mi to pytanie, kompletnie zbijając mnie z tropu. Nie powinno go to obchodzić. To jest tylko i wyłącznie moja sprawa.

- To nie jest twój pieprzony interes, Luciano! - syczę przez zaciśnięte żeby, a zaraz potem kieruję się do drzwi.

- Zaczekaj to nie wszystko. Mam dla ciebie propozycję. - czego on do cholery chcę?

- Mów czego chcesz, bo naprawdę nie ręczę za siebie! - ryczę do niego.

- Oddasz mi ją. Zapłacę Ci, tyle ile będziesz chciał. Mało tego, dostaniesz mój klub. - odpowiada w końcu na moje pytanie. Kurwa nie dowierzam. Ten gościu ma jakąś popieprzoną obsesję na jej punkcie. Teraz już zaczynam rozumieć jej strach.

- Zapomnij Gotti. I zapamiętaj sobie dobrze. Ona jest moja! A jeśli się do niej zbliżysz, to sam wiesz co cię czeka. - ostrzegam i wychodzę z jego gabinetu. Kurwa. Nie tak to miało wyglądać... Z tą małą jest więcej problemów, niż sądziłem.

Docieram do swojego domu po dwudziestej. Nawet nie mam ochoty jechać do klubu, żeby poruchać. Na dodatek Francesco nie odbiera moich telefonów. Wysyłam mu wiadomość z groźbą. Jeśli się dziś nie spotkamy, to naprawdę źle się to dla niego skończy. Po jakimś czasie coś do niego dociera, bo w końcu odbiera ode mnie telefon.

Podjeżdżam pod ich dom i szybkim krokiem zmierzam do jego gabinetu.

- Witaj Vicenzo. - odzywa się pierwszy. Już po jego minie widzę, że jest zesrany. No i dobrze...

- Znowu mnie okłamałeś Francesco. Dobrze wiesz, że ja nie toleruję kłamców. - mówię, pochodząc w jego stronę. - Już raz udało Ci się zrobić mnie w chuja. Tym razem nie będę taki pobłażliwy.

- Nie wiem, o czym mówisz, De Luca. - twierdzi, udając głupiego. Nie ze mną te numery Francesco.

- Przestań pieprzyć. Dobrze wiesz, o kogo mi chodzi. - mówię głośno. - Zaczniesz w końcu mówić, czy mam Ci pomóc? - ten stary dziad naprawdę zaczyna mnie wkurwiać...

- Powiem Ci, wszystko co chcesz wiedzieć. - zapewnia. Jak widać, jest tylko mocny w gębie. Bo nic mu nie zrobiłem, a on już sra w gacie.

- Radzę Ci mówić prawdę przyjacielu, bo wiesz, dobrze co się stanie, jeśli znów zrobisz mnie w chuja. - ciągnę dalej, mając nadzieję, że tym razem mnie posłucha. - Chcę wiedzieć, co Nadia ma wspólnego z Gottim. - dodaję i siadam na fotelu.

- Był jej klientem, ale Luciano za daleko się posunął. Sam wiesz, jaki jest. Czasem go ponosi. - opowiada. Jestem w totalnym szoku jego postawą. Mówi o tym tak spokojnie, jakby go to w ogóle nie obeszło.

- Mów dalej. - pokazuje mu aby kontynuował.

- Od razu po tym, co się stało, moja córka z tym skończyła, a on zaczął mnie szantażować. Myślałem, że jakoś sobie z nim poradzę, ale chyba się myliłem. - opowiada. To tyle? Nie wygląda mi na to, żeby chodziło tylko o to.

- Dobrze, zajmę się nim. Jest jeszcze coś, o czym nie wiem? - zapewniam i pytam go o resztę.

- Nie to już wszystko. Naprawdę teraz już znasz całą prawdę. - mam nadzieję, że tym razem powiedział mi całą prawdę, bo bo jeśli będzie inaczej, to już nie będę taki pobłażliwy. Następnym razem po prostu odstrzelę mu łeb.

- Nadia jest u siebie? - dopytuję.

- Tak, ale od dwóch dni jest zamknięta w swoim pokoju i nikogo nie wpuszcza do środka. - informuję. No tak można było się tego spodziewać... Pewnie ta laleczka mnie nienawidzi, ale jakoś mało mnie to obchodzi.

Żegnam się z Francesco i szybkim krokiem opuszczam jego dom. Kiedy jestem w samochodzie, odpalam silnik i ruszam do swojego klubu. Muszę w końcu wypieprzyć jakąś laskę, bo zwariuję.

************************************
Następny dopiero we wtorek. A w nim dowiecie się czegoś nowego o Nadii.
Do zobaczenia niedługo. ❤️

Ostatnie ZlecenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz