NADIA
- Odłóż to. - krzyczy, ostrożnie do mnie podchodząc.
- Nie mam takiego zamiaru. - odpowiadam i wymierzam pistolet w jego stronę.
- Moja cierpliwość zaraz się skończy, a wtedy naprawdę tego pożałujesz. - syczy przez zaciśnięte zęby.
- Jeszcze jeden krok i strzelę. - odpowiadam, robiąc krok w tył.
- Nie dałaś mi wyboru! - krzyczy i nim się obejrzę, jest już przy mnie. Wygina moją rękę i zabiera broń. Następnie obraca mnie do ściany i syczy mi do ucha. - Po co to kurwa robisz? Naprawdę chcesz, żebym tak cię traktował?! No to proszę bardzo! - krzyczy i jednym szybkim ruchem zrywa ręcznik, który otula moje ciało.
O kurwa. Nie jest dobrze.
- Zostaw mnie. - błagam go. Nie może mi tego zrobić...
- Prosiłem cię o coś, ale ty i tak robisz to, co ci się podoba. Więc dlaczego ja mam cię słuchać? - mówi cicho, przejeżdżając swoimi dłońmi po moim nagim ciele. Kiedy dotyka mnie wbrew mojej woli, wszystkie wspomnienia wracają, a żółć podchodzi mi do gardła. Nie dam rady po raz kolejny przez to przechodzić. Już wolałbym, żeby mnie zabił, niż robił coś takiego.
- Zabij mnie! - krzyczę. Nie panuje już nawet nad łzami, które zaczynają lecieć po mojej twarzy.
- Już dawno powinienem był to zrobić. - syczy, odwracając mnie przodem do siebie. Lustruje moje nagie ciało, a następnie kręci głową i wraca wzrokiem do mojej zapłakanej twarzy, dodając. - Ubierz się. Wracamy do Włoch. Tylko nie próbuj żadnych sztuczek, bo moją cierpliwość już wykorzystałaś dostatecznie.
Po wszystkim poprawia swój garnitur i wychodzi z pokoju jak gdyby nigdy nic. Boże, ja nigdy się od niego nie uwolnię...
Trzydzieści minut później dociera do mnie odgłos skrzypiących drzwi. Wrócił...
- Co ty znowu odpierdalasz?! - krzyczy, widząc, że leżę na łóżku.
- Już Ci powiedziałam, nie wrócę tam. - odpowiadam, nawet na niego nie patrząc.
- To się przekonamy. - mówi. Widzę tylko jak, przystaje przy łóżku i jednym szybkim ruchem przerzuca mnie przez swoje ramię.
- Puść mnie! - wrzeszczę, bijąc go rękami po plecach. Ten dupek nawet nie drgnie.
- Ostrzegałem Cię, ale widać do ciebie nic nie dociera. - ryczy do mnie i zmierza w kierunku drzwi. Staram się jakoś wyrwać, ale to przynosi tylko odwrotny rezultat. Im bardziej się rzucam, tym mocniej mnie do siebie przyciska.
- Jesteś chory na mózgu. - syczę do niego. Po co ja mu to mówię? I tak ten potwór robi, co mu się żywnie podoba. Kątem oka dostrzegam, jak schodzimy po schodach. Czuję się teraz jak kompletna idiotka, która zwraca uwagę wszystkich ludzi dookoła.
- Będziesz grzeczną dziewczynką? - pyta. Chyba sobie ze mnie kpi.
- Pieprz się palancie! - sapie. De Luca na moje słowa tylko kręci głową i głupio się uśmiecha. Z czego on się kurwa cieszy? To nie jest śmieszne.
Godzinę później siedzimy w samolocie. Domyślam się, że należy do niego, bo każdy tutaj jest na jedno jego skinienie. Ten dupek związał mi ręce, jakbym była jakimś pieprzonym towarem. A teraz siedzi sobie naprzeciwko mnie i jak gdyby nigdy nic rozmawia z kimś przez telefon. Patrzę w okno, ale wręcz czuję, jak co jakiś czas przenosi na mnie swój zimny wzrok. Miałam nigdy więcej nie dawać sobą pomiatać, a teraz co? Boże... To jest popieprzone.
CZYTASZ
Ostatnie Zlecenie
RomansPo tym, co mnie spotkało, sądziłam, że najgorsze mam już za sobą. Miałam nadzieję, że uda mi się zacząć wszystko od nowa. Istniał tylko jeden warunek. A jego podjęcie okazało się trudniejsze niż sądziłam... Stałam się marionetką w rękach ojca i pono...