Georg uderzył pięścią w stół. Przez cały dzień podczas przesłuchań nic się nie zmieniło. Ludzie przychodzili i odchodzili. Nie mieli niczego nowego dla sprawy. Został sam w pokoju przesłuchań. Marynarka została zawieszona na krześle. Nie miał pojęcia, że będzie tak ciężko. Przez krótkofalówkę został powiadomiony, że przyszli Fogerty i Herrera. Kazał wprowadzić ich razem. Skyler wszystko dokładnie zapisywał, opisywał każdą sytuację w raporcie.
- Witam panów - przywitał się ponuro i zaprosił do stołu. - Znacie się?
- Przelotnie. Ten Meksykanin był na kilku posiedzeniach firmy Ashley. Później okazało się, że wiąże ich coś więcej. To imigrant, więc mu nie ufałem - odpowiedział jakby od niechcenia prawnik
- Ona przypłaciła za to życiem! Mówiłem ci o tej akcji w jej domu! Olałeś to! - Oliver krzyczał i zaczął wymachiwać rękami.
- Spokój! Oliverze, o czym mówisz?
- Powiedziała, że to jest jej chrzestny. Twierdziła, że pomoże jej w każdej sytuacji, ale kiedy powiedziałem o tym rytuale to kazałeś mi spieprzać! Groziłeś, że wezwiesz policję, bo to najście, tak?!
- Stul pysk! Załatwię ci deportację!Agent z kamienną twarzą przyglądał się całej sytuacji. Powolnym ruchem sięgnął do paska taktycznego, z którego odpiął komunikator.
- Moi bracia cię dopadną śmieciu! Zdradziłeś ją! Zdradziłeś nas!Federalny westchnął i podał rozkaz zatrzymania obu mężczyzn. Do pokoju natychmiastowo wtargnęli policjanci.
Meksykanin nie stawiał oporu i nastawił ręce do zakucia, natomiast Fogerty krzyczał, że funkcjonariusze zostaną zawieszeni, a później skończoną na ulicy. Agent ziewnął i uderzył prawnika prawym sierpowym.
- Pójdziesz za to siedzieć! - Krzyczał opluwając się.Georg spokojnie sięgnął po paczkę papierosów, wyciągnął jedną sztukę i zapalił nie spuszczając wzroku z szarpiącego się mężczyzny. Delikatnie zmarszczył czoło, a później się uśmiechnął.
- Przeczytajcie mu jego prawa, a później zaprowadźcie do izolatki - stwierdził sucho.W pomieszczeniu został sam z Oliverem.
- Co o nim wiesz? - Spytał spokojnie, ale po twarzy dało się poznać, że jest zmęczony. Przed dwa dni dowiedział się niewiele, a czas naglił. Chciał dopaść sprawców. Czuł, że to bardziej skomplikowana sprawa.
- Mówiła, że to dobry człowiek, jednak w złym towarzystwie.
- Złym towarzystwie?
- Nie chciała o tym rozmawiać, lecz raz się rozkleiła. Płakała. Mówiła, że kiedyś przyjdą po nią. Obiecywałem bronić jej do śmierci. Zawiodłem.
- Sądzę, że nie miałeś na to wpływu.
- Dlaczego?
- Jeśli za bardzo zaufała Seanowi to teoretycznie sama mogła oddać się w ich ręce.Meksykanin nie chciał uwierzyć w tę wersję. Zaczął krzyczeć, że to niemożliwe, ale z biegiem czasu zaczął myśleć racjonalnie. Okazało się, że był świetnym obserwatorem. Czuł się zobowiązany chronić Ashley, więc często ją obserwował. Podał informacje, których nie dali dotychczas wszyscy przesłuchiwani ludzie. Nazwiska osób, z którymi prowadziła rozmowy, miejsca, godziny. Gavin nie wierzył własnym uszom. Nie był w stanie pojąć, w jaki sposób ten mężczyzna wszystko dokładnie zapamiętywał.
- Przydałbyś nam się w policji - Podsumował trzygodzinną rozmowę. Odszedł od stołu, a policjantom rozkazał, żeby zdjęli mu kajdany. Wcześniej polecił, żeby udał się do pokoju w motelu, który wynajmuje agencja.Z załamanymi rękami przeniósł się za lustro weneckie, gdzie przysypiali jego partnerzy. Spojrzał na zegarek. Dochodziła dwudziesta. Założył marynarkę i bez słowa opuścił lokum. Nie chciał wybudzać ze snu ludzi, którzy większość swojego czasu spędzali z nim, choć powinni pracować przez osiem godzin. Na zewnątrz było chłodno, otulił się i powolnie, gibiąc się przeniósł się do samochodu. Z parkingu właśnie wyjeżdżał radiowóz, który miał przetransportować Herrerę do motelu. Przekręcił kluczyk w stacyjce, ruszył za policjantami. Zdziwił się, kiedy zobaczył, że pojazd nie skręcił na motelowy parking. Próbował się połączyć z patrolem, jednak nie odpowiadał. Postanowił jechać za nim, zgasił światła i zachowywał bezpieczną odległość. Samochód wyjechał z terenów bagien, a później udał się do pobliskiego rezerwatu. Przez krótkofalówkę wywołał swoich towarzyszy.
- Skyler! Timbers! - Krzyczał szepcząc.
- Na służbie - zgłosił się jeden z nich. W głosie dało się wyczuć zakłopotanie.
- Właśnie śledzę radiowóz oznakowany numerem 004. Macie mi przysłać wsparcie do Rezerwatu Wielkiego Cyprysa, a najlepiej sami przyjedźcie.
- Co się stało? - Spytał zaskoczony całą sytuacją Timbers.
- Tym pojazdem ktoś miał odwieźć Herrerę do motelu, ale nawet się tam nie zatrzymał. Żaden pojazd policyjny nie powinien zachowywać się w ten sposób.
- Już jedziemy. Potrzebny jest ktoś jeszcze?
- Damy radę we trzech.
CZYTASZ
Bractwo Krwi
Mystery / ThrillerPoczątek jesieni w Chokoloskee, niewielkim miasteczku na zachód od Miami, zbiega się w czasie z tajemniczym zabójstwem Ashley Ryan. Zmasakrowane ciało bizneswoman, znajdującej się w czołówce najbogatszych kobiet Ameryki, zostaje odnalezione w jej wł...