Na miejscu był już po paru minutach. Drużyna Jeffa rozłożyła żółto-czarną taśmę, pod którą federalny musiał przejść. W ustach trzymał papierosa. Zawsze palił, kiedy czuł, że coś się będzie działo. Oficer machnął mu na znak powitania, a ten przyśpieszył.
- To tutaj - zaczął i wskazał na rozbity samochód, który wylądował na drzewie. Georg wziął głęboki wdech. W powietrzu wyczuł resztki spalin, co oznaczało, że pojazd przed paroma chwilami miał włączony silnik.
- Twoi ludzie niczego nie ruszali? - Zapytał właśnie z taką nadzieją.
- Czekaliśmy na twój przyjazd - odpowiedział szybko z uśmiechem na twarzy. Ten szybko z niej zszedł, gdy agent zobaczył policjantów chodzących po całym terenie.
- Spieprzać stamtąd! Zatrzecie wszystkie ślady! - zawrzeszczał do nich, poczerwieniał na twarzy ze złości. - Pilnuj ich - burknął do partnera i dodał jeszcze. - Zdaj raport Greyowi.Przykląkł przy drzwiach kierowcy. Wciąż pozostawały tam odciski stóp. Rozkazał Davisowi jest zabezpieczyć. Zaciągnął się, wyczuł zapach wody kolońskiej, który towarzyszył szeryfowi od momentu, w którym się pierwszy raz spotkali. Podwładni Jeffa swe kroki teraz stawiali ostrożnie. Wskazał im trzy kierunki, gdzie mógł udać się poszukiwany. Ci natychmiastowo ruszyli z psami gończymi, te o dziwo na każdej ścieżce znalazły trop. Dwaj oficerowie pozostali przy skupisku radiowozów z kilkoma różnymi funkcjonariuszami. Krótkofalówka zaszumiała.
- Znaleźliśmy starą, drewnianą chatę. Musicie tutaj przyjechać - rzekł jeden z mundurowych.
Georg bez namysłu wskoczył do pierwszego lepszego terenowego pojazdu i ruszył w głąb lasu, sprawnie omijając drzewa. Wraz z nim wsiadło jeszcze dwóch ludzi. Zajechali na niewielką polankę, gdzie padały słabe promienie słoneczne. Przed przegniłym, porośniętym mchem domkiem stała pięcioosobowa drużyna.
- To tutaj? – Zapytał i trzasnął drzwiami.Jeden z nich przytaknął i wskazał drzwi, pozostali rozciągali żółto-czarną taśmę na całym obszarze. Gavin poczuł, że coś jest nie tak. Jego węch był doskonały, wkraczając na niewielki podest poczuł w powietrzu woń krwi. Funkcjonariusz, który go o tym poinformował, był blady na twarzy i wciąż wskazywał drzwi z wyłamanym zamkiem. Psy, które ich tam przywlokły, schowały się za nim. Federalny pchnął drzwi. Wewnątrz było jedne pomieszczenie, na początku nie było widać nic, ale wziął latarkę, widok go zszokował. Na podłodze był namalowany pentagram, przy wierzchołkach leżały świece, w których wosk nie zdążył jeszcze zastygnąć. Symbol został namalowany krwią, również była świeża. Wewnątrz leżał Adam Cole, rozłożony niczym człowiek witruwiański, całkiem nagi. Mężczyzna przysiadł przy nim i obejrzał ciało. Na nadgarstkach i kostkach pojawił się obrzęk, co sugerowało, że szeryf był skrępowany.
- Jeff, wezwij tutaj tych techników – jęknął do krótkofalówki agent.
- Coś się stało? – Spytał zaskoczony oficer.
- Mamy kolejną ofiarę – oznajmił ponuro.Po kilku godzinach zjawili się tam policjanci z całej okolicy, wciąż poszukiwali śladów, gdzie mógł się udać sprawca zabójstwa miejscowego dowódcy policji. Na zewnątrz panował już półmrok. Odgłosy stawianych kroków i dyszenia rozchodziły się po całej okolicy.
- Co sądzicie? – Zapytał techników Gavin. W chatce siedzieli doktorzy, partnerzy tajniaka oraz Davis.
- Zabójstwo prawie doskonałe – rzucił Wilson. – Ale dokonane w pośpiechu, zbadaliśmy pomieszczenie. Pozostawiono tutaj za dużo śladów. Mamy dwie hipotezy. Pierwsza to ta, że morderca czuł ponaglający go czas na karku, a druga, która również jest bardzo możliwa: Zabójca nie był na tyle doświadczony w tym fachu, w porównaniu do innych spraw powiązanych teczkowo z Bractwem Krwi.
- Ślady stóp, które zabezpieczyliśmy przed domem, kierują się na północ – dodał Novak.
- Zbadacie to miejsce jak żadne inne na świecie? – detektyw wiedział, że dokonają tego, bo to jedna z najlepszych ekip na świecie. Wolał jednak usłyszeć potwierdzenie z ust tymczasowego dowódcy.
- Podołamy zadaniu, prosimy o całodobową ochronę ze strony policji, dobrze? – odparł James i gestem ręki zasugerował, żeby zajął się nimi Jeff.
- Dlaczego on?
- Ufamy mu – odpowiedzieli chórem. Georg nie miał pojęcia, że w tak krótkim czasie można zbudować tak silną relację. Życie i ludzie wciąż go zaskakiwali. Uśmiechnął się i przytaknął. Chciał już opuścić budynek, lecz jeden z oficerów go pociągnął za rękę.
- Znaleźli coś jeszcze – syknął.
- Co takiego? – Zapytał zezłoszczony. Nie podobało mu się zachowanie partnera, odczuł, że ten go nie szanuje.
- Mamy tutaj ubrania Cole'a. Zabójca ich nie sprawdził. Na nasze szczęście. W kieszeni spodni znaleźliśmy list, adresatem jest pan – powiedział i uśmiechnął się kwasząc minę. Georg niepewnie sięgnął po białą, nieskazitelnie czystą kopertę, która wyglądała jakby dopiero ją wyprodukowano.
- Jaką mamy pewność, że pismo nie zostało podrobione? - Poprosił o kolejny dowód. Nie mógł teraz robić niczego bez solidnego uzasadnienia.
- Owszem – zaczął z uśmiechem przywódca techników. – Wzięliśmy to pod uwagę. Natychmiastowo zweryfikowaliśmy charakter pisma z dokumentami. Jest stuprocentowa pewność, że treść została napisana przez szeryfa.
- Czemu to przeczytaliście?
- Nie czytaliśmy, sprawdziliśmy jedynie zapis znaków – oznajmił doktor Woodbow. Gavin westchnął. Otworzył kopertę i zaczął czytać...„Drogi Georgu,
Przepraszam za sprawianie ci trudności w rozwiązaniu tej sprawy, jednak to jest silniejsze ode mnie. Ci ludzie wywołują na mnie za duży wpływ, abym mógł wam w tej chwili pomóc. Polują na mnie i to prawdopodobnie moja ostatnia wiadomość. Doceń, że kieruję ją do ciebie. Chcę wam pomóc. Musisz otworzyć umysł, żeby zdołać dotrzeć do sprawców tej masakry. Pora to skończyć. W moim podniebieniu zaszyłem coś, co pomoże ci poznać strukturę Bractwa. Otworzy również bramy, by do niego wstąpić. Wiem, że pomysł wydaje się być szalony, ale nie masz większego wyjścia, jeśli chcesz położyć kres tym bestialskim mordom. Poczujesz się po tym jak po narkotykach oraz odejdziesz z tego świata na moment. Musisz umrzeć przynajmniej raz. Nie martw się o nic. Kończę, niebawem przyjdzie po mnie Niedźwiedź. Miło było cię poznać. Spotkamy się w Transie.
Przepraszam, Adam"
Georg skończył czytać i zgiął zwykłą kartkę w pół. Przez głowę przeszła mu myśl, że to próba zabójstwa, jednak to Bractwo zabiło autora listu. Nie miał po co ich chronić. Wiadomość została napisana drżącą ręką, a miejscami widoczne były plamy po łzach. Westchnął, spojrzał na ciało ze skwaszoną miną. Wahał się co do tego, co szeryf zaszył w gardle. Uniósł głowę, a jego wzrok padł na techników, ci bacznie go obserwowali.
CZYTASZ
Bractwo Krwi
Mystery / ThrillerPoczątek jesieni w Chokoloskee, niewielkim miasteczku na zachód od Miami, zbiega się w czasie z tajemniczym zabójstwem Ashley Ryan. Zmasakrowane ciało bizneswoman, znajdującej się w czołówce najbogatszych kobiet Ameryki, zostaje odnalezione w jej wł...