12. Wyprawa do zoo
Miałem wrażenie, że w tamtym momencie stał przede mną jedenastoletni chłopiec. Dorosły mężczyzna zupełnie zniknął.
Obserwowałem z uśmiechem jego lekko rozchylone wargi, szeroko otwarte oczy, w których widać było błysk podekscytowania, oraz nieznacznie uniesione kąciki ust.Zabawnym wydał mi się też fakt, iż jego ręka wylądowała na skrawku mojej krótki, zupełnie jakby dorosły Gavin Reed bał się, że zgubi mnie w tłumie turystów.
Próbowałem się nie zaśmiać, podczas gdy detektyw wydawał się być wręcz zafascynowany tygrysami, spacerującymi leniwie po klatce.
Powstrzymywanie rozbawienia stało się trudniejsze, kiedy ujrzałem wycieczkę dzieci ze szkoły podstawowej, która zachowywała się identycznie jak Gavin. Można było powiedzieć, że idealnie wmieszał się w tłum.Był naprawdę uroczy w momentach kiedy zapominał, że nazywa się Gavin Reed, a jego powołaniem jest zajście za skórę każdemu kto odezwie się do niego chociaż słowem. Kochałem obydwie jego odsłony, ponieważ przypominały mi o zmienności ludzi oraz o powodzie, dla którego ciągle powinienem się doskonalić.
-Podoba ci się? - spytałem, nachylając się do jego ucha
Reed zamrugał kilka razy i zbity z tropu rozejrzał się. Wręcz natychmiast cofnął swoją dłoń, która wcześniej trzymała się kurczowo mojej marynarki, po czym włożył ją do kieszeni swojej bluzy.
-Jest nawet znośnie. Fajne kotki.- burknął jakby od niechcenia, wskazując głową na dwa, wylegujące się w słońcu tygrysy
-Rzeczywiście bardzo ciekawe stworzenia. - odparłem, będąc w trakcie analizowania artykułów na ich temat
Na twarzy detektywa przez chwilę pojawiło się coś na wzór zawahania. Ostatni plik z informacjami właśnie kończył się pobierać, kiedy poczułem delikatny dotyk na swojej dłoni. Zamrugałem kilka razy. Reed patrzył teraz prosto przed siebie, tak uporczywie, jakby widok zwierząt był jedyną rzeczą powstrzymującą go od uderzenia przypadkowego przechodnia. Spojrzałem w dół. Nasze małe palce były splecione.
Nie zważając na przelotne spojrzenia innych turystów, przysunąłem się bliżej mężczyzny, po czym złapałem jego całą dłoń. Kiedy tylko wyczułem lekki ruch ze strony Gavina, który przeniósł wzrok na mnie, od razu wpiłem się w jego usta.
Zanotowałem przynajmniej pięć wrogich łypnięć, jednak nie odsuwałem się. Może i na temat miłości jeszcze bardzo mało wiedziałem, ale byłem zdania, iż jest to naturalne uczucie, do którego ma prawo każdy człowiek, jak i android, więc nie zamierzałem się powstrzymywać z powodu czyichś osobistych upodobań.
Gavin oddał pocałunek już po chwili, przypominając sobie o swojej ignoranckiej stronie. To niesamowite, jak ten człowiek umiał dostosować się do różnych sytuacji. Był istnym zachowaniowym kameleonem, którego chciałem poznawać od nowa z każdej strony.
Podkręciłem mój sensor dotyku w obrębie ust. Odczuwałem teraz pocałunek bardziej i intensywniej. Było to porównywalne do przyjemnego masażu. Hipnotyzujące uczucie, które postawiłbym na równi z uzależnieniem.
Mężczyzna oderwał się od moich ust, kiedy zabrakło mu już powietrza.Przez parę sekund próbował unormować oddech.
-Kupisz mi kota? - mruknął po chwili, nadal będąc kilka milimetrów od mojej twarzy
-Nie wolałbyś kameleona?- odparłem
Parsknąłem na widok jego pytającego spojrzenia