4. Wspólny poranek
Po ostatnim wieczorze, który oprócz bardzo przyjemnego wspomnienia, przyniósł także zarwaną noc z powodu sprawy, nad którą pracowaliśmy bardzo długo, czułem się zobowiązany zająć się detektywem.
Postanowiłem przygotować śniadanie i ten jeden raz pozwolić mu napić się kawy. Zapach smażonej jajecznicy podobno jest dla ludzi bardzo przyjemny, więc właśnie na nią się zdecydowałem.
-Dobry.- usłyszałem pomruk za moimi plecami
Odwróciłem się w stronę drzwi. Uśmiechnąłem się na widok roztrzepanych włosów i sennego wyrazu twarzy Reeda.
-Dzień dobry, Gavin.- odparłem, wyciągając talerz z półki nad moją głową
-Czym sobie na to zasłużyłem?- spytał nadal zaspanym głosem
Nałożyłem sporą porcję jajecznicy i postawiłem na blacie obok kuchenki. Odwróciłem się do mężczyzny z szerokim uśmiechem. Widząc go spokojnego i mając świadomość, że otworzył się na mnie w pełni, czułem ogromną ulgę. Przypominało to satysfakcję po udanej misji, jednak nie lubiłem porównywać naszej relacji do zadania. Cały czas dziwiłem się jak bardzo ludzką i naturalną emocją obdarzam tego człowieka. Było to poza moją kontrolą. Gdyby skoczył w ogień, ja poszedłbym za nim. Gdyby umarł, ja również bym umarł. Zrobiłbym wszystko dla tego wiecznie niezadowolonego, chamskiego gbura. Nie miałem ochoty wnikać dlaczego. Na tą chwilę chciałem czerpać jak najwięcej radości z naszej relacji.
-Postanowiłem zrobić panu śniadanie po ciężkiej nocy, czy to dziwne?- spytałem, wkładając patelnię do zlewu
-Szczerze? Tak.- odparł
Złapałem za talerz i podałem go detektywowi z uśmiechem na ustach. Ku mojemu zdziwieniu, zanim wziął go ode mnie, musnął lekko moje usta.
-Czy to były podziękowania?- odezwałem się po chwili
-Chyba śnisz.- usłyszałem jego głos z salonu