W zamkniętej dłoni
kamyk znajomy a może
muszla sam już nie wiem
taka mała pamiątka
z wakacyjnego brzegu morza
gdy ciepła bryza twe stopy
owija
a małe fale głaszczą też piasek
pomiędzy nimi
lecz to było dawno
dziś zaś za oknem pada śnieg
oświetlony lampami
wiatr go rzuca na gołe
drzewa na duże brzozy
i małe sosny
radość ze sobą przynosi
i spokój dnia jasnego
który zbyt szybko w zmierzch
zapada
lecz mrok rozjaśnia ciepła biel
która tak ciepło dotyka oczy
i taka dziwna aura się nad tobą
roztoczy
w muzyce zamkniesz taką
chwilę w obrazie może też
się uda lecz gdzieś tam
będzie ta druga osoba
stojąca obok dłoń ci poda
przyjąć nie przyjąć trudna
sprawa lecz nie wypada
odrzucić pomocnej dłoni gdy
na dużej hali gdzieś pod wierchami
puste schronisko w lesie
stoi okien nie widać
drzwi zapadnięte czas
bardzo dotknął już to
miejsce lecz patrzcie oto
gdzieś z daleka zmęczony
człowiek tutaj zmierza
odpocząć chciałby na co liczy
czy zdoła zaspy te pokonać
znaleźć się w środku
i swemu ciału dać wytchnienie
lecz jakoś dobrnął drzwi
otworzył coś zaskrzypiało
coś zaszumiało i w środku
znalazł się szczęśliwy
kawałek świeczki
szczapy na ogień kilka zapałek
trochę suszonej kiełbasy więc
nie jest źle
zdjąć trzeba grube rękawice
i gruby kożuch poprawić włosy
z kokona ubrań wykluła się
kobieta w zmęczonej twarzy
piękno widać czerwony nos
zmarźnięte usta dłonie
zapałek nie są w stanie
utrzymać rozetrzeć palce i ogień
wkrótce zapłonie i będzie ciepło
nalewka z wiśni krew twą rozmrozi
i ciepło dojdzie i z krwią popłynie
by twoje stopy by twoje nogi
już odżyły w tej jednej chwili
spokój wypełnił zmęczony umysł
gdy płomień na kominku
zagości i woda w garnku zabulgoce
to prawie szczęście swym palcem
dziś cię dotknie a miał być to
krótki spacer lecz chwilę później
zboczyłam z drogi bo mą uwagę
rzeźba przykuła i szłam tak za nią
a ona jakby w dal płynęła
i coraz gęstszy las nade mną
i jakby większe drzewa wkoło
gdym się spostrzegła było za późno
już nie znalazłam starej drogi
i tak błądziłam po tym lesie
aż droga nagle się skończyła
i szczere pole i zaspy wkoło
i gdzie tu iść i co tu robić
wtem coś uwagę mą dotknęło
trop słaby śnieg przede mną
pozostawił lecz jednak mogłam
dalej iść aż w zmierzchu
schronisko zobaczyłam
co dalej robić i gdzie się
udać na ławie trzeba będzie
spocząć gdy nowy jutro
przyjdzie dzień słońce
mi wskaże prostą drogę
i może sama odnajdę się
może problemy się rozwiążą
morze swe fale na brzeg rzuca
i tak od śniegu do piasku plaży
doszliśmy dziś tą dziwną drogą(98.11.15)
CZYTASZ
Milczeniem zaschnięte wargi
PoesieWiersz, jakim jest każdy widzi. Choć dawno nie napisałem mądrej strofy mam ich w dorobku pewną ilość. Nie szukam klucza, może w którymś momencie sam mnie odnajdzie. ~ * ~ Od dziś ułożone alfabetycznie, co nie zmienia faktu, że warto dać również szan...