10. Cedric

1.1K 56 7
                                    


Mamy koniec marca. Koniec marca oznacza dla większości z nas czas przygotowywań do egzaminów. Jeśli chodzi o mnie i o moich przyjaciół, to jest bardzo dobrze. Był nawet taki moment, kiedy zapomniałam o tacie i przez dobrą chwilę skupiłam się tylko na moich przyjaciołach. Nie powiem, jest mi z tym dobrze, bo jest to poniekąd jakaś odskocznia od ciągłego obwiniania się.  Zaczęłam teraz coraz to częściej pisać z mamą, ponieważ lada chwila powinna urodzić.

Mój mały brat. Jak tylko o tym myślę, to momentalnie chce mi się płakać. Jestem dumna z mojej mamy, z tego ile przeszła i co zrobi dla tej małej istoty. Dawno przestałam się już zresztą martwić o to, kogo mama będzie faworyzowała, bo wiem, że faworyzować nie będzie nikogo, a maluch potrzebuje po prostu więcej uwagi.

Tak czy siak, zmierzam teraz na eliksiry, czyli ostatnią już lekcję w ten jakże nudny poniedziałek. Po lekcjach mam zaplanowaną popołudniową herbatkę z panią Pince, ponieważ dawno nie rozmawiałyśmy.

-Cześć, Bucks- z tyłu zachodzi mnie Mac- co u ciebie?
-Cześć, Malcolm- odpowiadam- u mnie w porządku. A ty tu robisz... co? Przecież powinieneś mieć teraz historię magii, nie?
-Powinieneś, ale muszę przeprowadzić szybką naradę z Cedric'iem. No właśnie, gdzie jest Śliczny?
-Szczerze to nie wiem, Malcolm. Ostatnio widzieliśmy się na drugim śniadaniu. A co planujecie, jak wolno zapytać? Znowu jakaś akcja?
-Nikt nie mówi o żadnej akcji. Chciałem sprezentować coś Alison, ale potrzebuję się poradzić Cedrica.
-To nawet słodkie- uśmiechnęłam się do niego, na co on przewrócił oczami.- A nie myślisz, że ja mogłabym ci pomóc? W końcu to ja spędzam z nią najwięcej czasu, to moja przyjaciółka.
-Znając ciebie, Mel, to zaraz byś jej to wszystko wygadała, poza tym...
-Nie no, Mac, wypraszam sobie- przerwałam mu.
-... potrzebuję męskiego oka. I nie nazywaj mnie Mac.
-Jakoś Alison może- oburzyłam się.
-Bo Alison to moja dziewczyna. A teraz właź do tej obślizgłej klasy, bo Snape ci coś zaraz zrobi. Cześć, Melanie.
-Cześć, Malcolm- pożegnałam się z chłopakiem, który zaraz po tym szybko pobiegł schodami w górę. Ja zaś weszłam w końcu do klasy, kiedy Snape zaczął wprowadzać już nowy temat.

Przyznam, że zaniepokoiłam się trochę, kiedy Cedric długo nie pojawiał się w klasie. Minęło już ponad dwadzieścia minut a jego nadal nie było. W końcu Snape podszedł do mojego stolika przy którym, oprócz mnie, siedziała jeszcze Bella.

-A Diggory to gdzie? Zgubił wejście do klasy?- zapytał rozgoryczony Snape, podchodząc jeszcze bliżej, przy okazji kontrolując zawartość naszych kościółków.
-Nie wiemy, panie profesorze.- Odpowiedziałam.
-A powinnaś, w końcu trzymasz się blisko z Diggorym, czy nie tak jest?- zapytał, odwracając się w moją stronę.- Panno Cruise, gęstszej mikstury nie dało się wyprodukować?
-Pewnie nie- powiedziała szeptem Bella, kiedy Snape podszedł już do kolejnej ławki.- Mel, co się dzieje z Cedric'iem?
-A skąd ja mam to wiedzieć? Ostatnio widziałam go na drugim śniadaniu. Ale jeszcze przed eliksirami podszedł do mnie Mac. Pewnie coś znowu kombinują.
-To nie powiedział ci nic?
-Nie- skłamałam- tylko pytał się gdzie jest Cedric. Tyle.
-Czyli on też go szuka.
-Ja bym mu nie wierzyła. Może powiedział to, żeby mnie zmylić a teraz siedzą gdzieś i coś knują- odpowiedziałam.
-To jest dopiero pomysł- powiedziała Bella.- Może sprawdzimy to potem?
-Czekaj... nie- otrząsnęłam się szybko.- Mac... on musi coś zrobić... ten... na osobno. Zapomniałabym.
-O-okej- odpowiedziała najwyraźniej zmieszana Bella.

...

Wszystkie lekcje już minęły, zdążyłam nawet odrobić część prac domowych, a teraz zmierzałam w stronę biblioteki, gdzie powinna czekać na mnie pani Pince. Umówiłyśmy się na dość późną godzinę, abym ja nie przeszkadzała pani Pince w pracy a ona mogła swobodnie się ze mną spotkać. Tak więc kiedy wkroczyłam  do pustej biblioteki trochę mnie zmroziło, ponieważ najwyraźniej pani Pince stwierdziła, że dobrym pomysłem będzie pogaszenie wszystkich świec, a oprócz tego zgrzyt zamykanych drzwi też nie był najpiękniejszym dźwiękiem.

-No! Tutaj jesteś, czekałam na ciebie- doszedł do mnie głos z tylu. Wiem, że to była pani Pince, jednak podskoczyłam ze strachu, kiedy zaczęła mówić.
-Dobry wieczór. Oszczędza pani na lampach i świecach?- zażartowałam, kiedy bibliotekarka mnie przytulała.
-Nie, złotko. Po prostu i tak zaraz zamykam bibliotekę- odsunęła się ode mnie i gestem ręki zaprosiła dalej.- No, to opowiadaj.
-A co tu odpowiadać?- powiedziałam z przekąsem, kiedy doszłyśmy do biurka pani Pince.- Trochę się zmieniło, ale co o tym można powiedzieć?
-No nie wiem- spojrzała na mnie pretensjonalnie- dlatego mów. Po kolei.
-Mama lada chwila urodzi- powiedziałam najpierw.
-No właśnie, zapomniałabym! A ma już imię?
-Tak, Theo. Brat taty się tak nazywał, to na jego cześć.
-Piękne imię. Koniecznie musisz mamę pozdrowić, jeśli niedługo będziesz do niej pisała. A jak ze szkołą? Dobrze sobie radzisz?
-Radzić jakoś sobie radzę- przyznałam skromnie.- Zaraz egzaminy, to dopiero będzie.
-Ale ty je zawsze dobrze zdawałaś, więc czym się martwisz?
-Ja się zawsze martwię na zapas. A co u pani?
-Praca jak praca. Oprócz tego nic ciekawego. A ten Cedric, ten twój chłopak, tak?
-Tak. Co z nim?
-No to Cedric codziennie przychodzi tutaj ze swoim kolegą. Wydaje mi się nawet, że wczoraj urwali się specjalnie z lekcji, bo to było w środku dnia. Dzisiaj tak samo.
-A wie pani co robią?
-Nie. Widziałam tylko, że krążą wokół działu Ksiąg Zakazanych. Może coś z niego chcą, ale nie mają pozwolenia.
-Nie wiem o co chodzi. Ja zostałam dzisiaj specjalnie wykiwana, tak mi się przynajmniej wydaje- pani Pince spojrzała na mnie pytająco, więc kontynuowałam- kolega Cedrica, Malcolm, podszedł do mnie chwilę przed eliksirami i pytał się czy wiem gdzie jest Cedric. Przecież to on powinien to wiedzieć, racja?
-To prawda- pani Pince się zgodziła.- Ale nie kłócicie się, tak?
-Nie, nie kłócimy się. Gdybyśmy się kłócili to długo by to nie potrwało, bo Cedric nie znosi kłótni.
-A co z twoimi przyjaciółmi? Wszystko idzie dobrze?
-Pewnie. Jest na tyle dobrze, że są momenty, w których chwilowo nie przejmuję się tatą.
-To wspaniale!

W tym momencie pomyślałam, że pani Pince ma w sobie czasem za dużo optymizmu.

Nagle usłyszałyśmy szczęk otwieranych drzwi. Kiedy się obróciłyśmy w ich stronę, stała tam Alison.

-Melanie?- zapytała niepewnie.
-Tak. Co jest?- zapytałam i do niej szybko podbiegłam.
-Przepraszam za zamieszanie, pani Pince- powiedziała szybko w stronę bibliotekarki, na co ona kiwnęła głową na znak wybaczenia.- pójdziesz ze mną?- tym razem zapytała mnie.
-Tak. Co się dzieje, Alison?
-Cedric cię potrzebuje.

Dobry wieczór! Albo dzień dobry, zależy kiedy czytacie. Jeśli czytacie w dniach 8.06-29.06, to życzę powodzenia wszystkim maturzystom i maturzystkom! ❤️ A jeśli kolejny rozdział nie pojawi się do 16.06, to życzę powodzenia również ósmoklasistom, bo to też będą równie stresujące dni! I bardzo was przepraszam, że taki krótki i nudny rozdział, ale miewam teraz chwilowy brak weny. Obiecuję, że kolejny będzie lepszy. To do kolejnego rozdziału! 💛
PS: ponad 1K wyświetleń!!! Dziękuję Wam bardzo 🧡

My Dear Friend |Cedric Diggory| ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz