11. Błonia

961 59 7
                                    

Momentalnie poczułam, jak moje serce zaczęło szybciej bić.

-Dokończymy tę pogawędkę kiedy indziej, dobrze?- odwróciłam się do bibliotekarki. Odpowiedziała mi samym skinieniem głową, z równie wielkim, jak moje, przerażeniem wymalowanym na twarzy.

Wybiegłam wraz z Alison szybko z biblioteki, w międzyczasie pytając ją o całe zajście.

-Ja... nie wiem jak ci to teraz wytłumaczyć- wysapała dziewczyna- teraz tutaj w lewo, na błonia.
-Na błonia?- zdziwiłam się.- To co oni tam robili?

Kiedy dobiegłyśmy na miejsce, zamarłam. Wokół leżącego na trawie Cedrica zgromadził się cały tłum, a przy nim samym stał Malcolm z Cho. Poczułam, jak całe przerażenie ze mnie wyparowało, a na jego miejsce weszła zazdrość.

-Ced? Ced!- Przyklękłam obok niego, wołając, aby się obudził.- Co się stało?- to pytanie skierowałam do Maca, podnosząc lekko głowę w jego stronę.
-Tak strasznie cię przepraszam- odpowiedział, co tylko mnie zmartwiło.
-Trzeba go zanieść do pani Pomfrey. Albo niech ktoś pobiegnie po panią Pomfrey- wstałam, prawie krzycząc do zebranego tłumu, jednak nikt się nie ruszył.- Niech ktoś z was pójdzie po panią Pomfrey!

Krzyk pomógł. Dwójka młodych uczniów pobiegła w stronę zamku, a ja zaczęłam rozmawiać z Malcolmem. Widziałam jednak podły wzrok Cho spoglądający na mnie, ale nie chciałam z nią rozmawiać.

-On... my tu staliśmy... ja chciałem tylko poćwiczyć z nim parę nowych zaklęć. Wzięliśmy z biblioteki kilka ksiąg o zaklęciach i...
-Chcesz powiedzieć, że nie wiesz co mu właśnie zrobiłeś?- Zaczęłam na niego krzyczeć.
-Co się stało?- Przekrzyknęła nas pani Pomfrey u boku profesora Dumbledora.- Nieważne, trzeba go zabrać do skrzydła szpitalnego.

Tak więc ja, Mac i Alison pobiegliśmy prosto za panią Pomfrey i Dumbledorem, którzy, z pomocą kilku innych uczniów, nieśli Cedrica na noszach prosto do skrzydła szpitalnego. Tam zakazano nam jednak wejść, więc nasza trójka została przy zamkniętych drzwiach.

-Co tam robiła Cho?- odezwałamm się z poirytowaniem.
-Stała i nas obserwowała- odpowiedział Mac.
-Chciałeś powiedzieć, że stała i obserwowała Cedrica, tak?
-Przecież to nic nie znaczy- Alison weszła nam w rozmowę, próbując mnie uspokoić.
-Właśnie, że znaczy! Przecież Cho coś do niego czuje.
-Melanie, wszystko będzie dobrze. Nie przejmuj się tym teraz- Alison mnie przytuliła, jednak wyrwałam się jej, kiedy zobaczyłam w oddali Cho zmierzającą prosto do nas.
-Hej, Cho! Co mu zrobiłaś?! Przecież wiesz, że Cedric cię nie kocha!- krzyczałam w jej stronę, co ją przestraszyło, więc zatrzymała się.- Próbujesz mi go zabrać?!
-Przestań, Melanie!- krzyknęła w moją stronę Alison, kiedy Cho ze strachu zawróciła w drugą stronę i odbiegła od nas.

Moment później Dumbledore wyszedł z sali, a my wstaliśmy, oczekując jakiejś informacji.

-Panie Swift, potrzebuję z panem porozmawiać w moim gabinecie- odezwał się Dumbleodre, patrząc z powagą prosto w oczy Maca.

Mac odszedł bez słowa. My z Alison czekałyśmy, kiedy z sali wyjdzie pani Pomfrey, jednak to długo nie nastąpiło, dlatego ja wpadłam na pomysł wejścia do sali.

-Możemy wejść?- zapytałam cicho.
-Ale tylko na chwilę. I jedna.- Odpowiedziała pielęgniarka.
-Powie mi pani co mu jest? On żyje?- podeszłam bliżej.
-Żyje, nic mu nie jest, ale chwilowo jest nieprzytomny. Podałam mu leki, powinien się lada moment obudzić.- Odpowdziala mi pani Pomfrey.- Wiesz może co się stało?
-Podobno ćwiczył z Malcolmem zaklęcia z jakiejś księgi.
-Rozumiem. Jeśli się obudzi- powiadom mnie. Możesz chwilę posiedzieć- powiedziała pani Pomfrey, a ja usiadłam przy jego łóżku i splotłam nasze dłonie, szepcząc do niego.
-Coś ty narobił- powiedziałam cicho.- Co robiła tam Cho?

My Dear Friend |Cedric Diggory| ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz