Set 4

910 88 151
                                    

Pov:
Nishinoya

Kolejny poranek obozu minął nadzwyczaj spokojnie, nawet ja nie miałem dzisiaj ochoty na wygłupy. A to wszystko za sprawą naszego umówionego spaceru z libero Nekomy.

Nasze spotkanie cały czas chodziło mi po głowie, Yaku pierwszego dnia obozu powiedział że "chce mi coś pokazać i o czymś powiedzieć".

Tak wiem bardzo to tajemnicze, ale tak strasznie chce wiedzieć o co mu wtedy chodziło.

Moje bujanie w obłokach zostało przerwane przez dłoń Asahiego, spoczywającą na moim czole.

-Masz gorączkę Noya?

Zapytał z lekką irytacją i troską w głosie.

-Nie. Dlaczego?!

Odparłem zaskoczony.

-Jakiś taki dzisiaj nad wyraz spokojny jesteś. Wszystko ok?

-Wszystko w porządku i nie rozumiem co masz na myśli.

Nagle do naszej rozmowy wtrącił się Ryu.

-A czy to nie dzisiaj masz się widzieć z Yaku?

Rzuciłem mu zabójcze spojrzenie i powiedziałem bezgłośnie w jego stronę.

-Nie żyjesz...

Po czym zwróciłem się twarzą do Azumane mówiąc.

-Oj no ja wiem... Ale co miałem mu powiedzieć "Słuchaj nie możemy się spotkać i pogadać bo mam zazdrosnego chłopaka, który nie pozwala mi kumplować się z nikim innym".

Tak wyrazami wyjaśnienia, Asahi po tym jak się dowiedział, że chcemy sobie z Yaku porozmawiać powiedział że "nie chce żeby ktoś spotykał się z jego chłopakiem" i kazał odwołać spotkanie, ale oczywiście go nie posłuchałem, a powiedziałem o tym tylko Tanace.

-Asahi przecież Yaku nie zadźga mnie nożem. Nie umawiamy się na seks tylko chcemy pogadać i to wszystko.

-Noya... Nie przywiąże cię do grzejnika abyś mi nie uciekł, nie zabronię Ci się spotykać z kimkolwiek innym, ale postaw się w mojej sytuacji, gdzie ten debil najpierw prawi ci komplementy a później chce się z tobą spotkać sam na sam.

Po tych słowach uniosłem się na Asa.

-Debil?! Czy ty się słyszysz Asahi? To teraz Ty mnie posłuchaj, będę się kumplował z kim chce a tobie nic do tego! JASNE?!

Ostatnie słowa wykrzyczałem na tyle głośno, że  wszyscy znajdujący się w tamtym momencie przy śniadaniu skierowali swoje oczy na naszą dwójkę a nie mając zamiaru tłumaczyć się już nikomu więcej po prostu wyszedłem trzaskając za sobą drzwiami i ze łzami w oczach udałem się w stronę sali wyżyć się na piłce.

Pov:
Asahi

Zaraz po wyjściu Noyi, wróciłem na swoje miejsce i opierając łokcie o stół zatopiłem twarz w dłoniach.

Po krótkiej chwili przeanalizowania wszystkich faktów, poczułem dłoń na swoim barku. Gdy odwróciłem się za siebie ujrzałem twarz Kuroo. Zanim jednak ten zdążył cokolwiek powiedzieć do pomieszczenia wszedł Daichi.

-Asahi co się stało Noyi? widziałem go jak...

Urwał jednak w połowie widząc mój stan.

-Co się z wami stało?!

W tym momencie do naszego kapitana podszedł kapitan Nekomy i przechodząc koło niego stwierdził tylko:

-Zajmij się swoją drużyną a nie wpieprzasz się w sprawy innych.

Dawno dawno temu... Na obozieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz