Pov: Daichi
Rano obudziły mnie niesamowicie głośne i chaotyczne rozmowy członów, chyba Nekomy.
Słyszałem je, ale nie potrafiłem wychwycić ani jednego słowa, nie jestem pewien czy to przez fakt, że dopiero wstałem, czy może raczej dzielące nas drzwi się do tego przyczyniły.Stawiając raczej na tą drugą opcję, postanowiłem wstać i rozeznać się w sytuacji.
Po wyjściu na korytarz, od razu napotkałem widocznie zmartwionego Kuroo. Ten jednak był tak zajęty czymś na swoim telefonie, że nie zauważył mnie w pierwszej chwili. Ostatecznie sam postanowiłem zacząć jakoś rozmowę.
-Kuroo? Co ci się stało?
Czemu wszyscy są dzisiaj tacy nerwowi?-
Spytałem, lecz ten zaraz po tym jak uświadomił sobie o mojej obecności, stracił jakby swoją energię.-To znowu ty? Nie węsz w problemach innych-
Po czym minął mnie, szturchając przy tym w ramie.Po tym jak Kuroo się oddalił, dostrzegłem, że na korytarzy razem z nami jest jeszcze ktoś.
-Yaku? Może wiesz co go dzisiaj ugryzło?-
Skierowałem się w stronę libero.-Nie miej mu tego za złe. Kenma rano gdzieś wyszedł i Kuroo się po prostu o niego martwi-
-Wyszedł? Gdzie? Kiedy? Po co?-
Mówiłem z lekkim szokiem.-Nie mam pojęcia. Wiem, że wysłał Kuroo wiadomość, że musi sobie zrobić przerwę, bądź coś w tym stylu a po tym nikomu na nic nie podpisuje, ani nie odbiera.
*
Jak można się domyślać, reszta dnia polegała na próbach kontaktu z naszym uciekinierem, mimo to trenerzy postanowili nie odwoływać treningów dla drużyn. Mieliśmy ćwiczyć sami, na sali pod okiem jedynie trenera Akademii Fukurodani, jednak dość szybko wszyscy spostrzegliśmy, że razem z nami, poza oczywiście dorosłymi, którzy poszli szukać rozgrywającego, nie było też Kuroo.
Ćwiczenia były niezwykle nieprzyjemne i wszystkim się dłużyły. Czekaliśmy na koniec z niecierpliwością by móc wreszcie się dowiedzieć jakiś konkretów.
Kuroo wrócił godzinę, licząc od końca zajęć. Wrócili razem z Kenmą, którego wszyscy na raz obskoczyli, pytając gdzie był? Dlaczego wyszedł? I tym podobne. Jednak chłopak skwitował to wszystko jednym zdaniem.
-Przepraszam, że was zmartwiłem, ale potrzebowałem tego. Teraz przynajmniej wiem co jest mi potrzebne.-
Mówił dość zagadkowo z zadziwiającym uśmiechem, który nie często widniał na jego twarzy, jednocześnie kurczowo trzymając się ręki Kuroo jakby w obawie, że zaraz mu zniknie jak on przed chwilą.*
Wieczorem mieliśmy zadziwiająco dużo wolnego. Oczywiście wykorzystali to zarówno Kageyama z Hinatą którzy poszli "poćwiczyć"
jak i Noya z Asahim którzy postanowili znaleźć sobie cichsze miejsce do pogadania.
Siedząc pod ścianą na futonie, spoglądałem na jak mi się wydawało śpiącego Sugaware. Jakie było moje zdziwienie kiedy ten swoimi głębokimi, brązowymi oczami spojrzał się w te moje.-Nie idziesz spać Daichi?-
Spytał zmartwiony.-Zaraz się położe, nie martw sie i śpij dalej-
Powiedziałem z uśmiechem, jednocześnie zachęcając go do powrotu na dawne miejsce.
Ten jednak zignorował moją prośbę, po czym usiadł wyprostowany, zlustrował mnie wzrokiem i oparł swoje czoło o mój bark.-Co ty robisz?-
Zapytałem z nieskrytym uśmiechem.-Jeśli ty nie idziesz spać, ja też nie-
Powiedział, po czym wstał na proste nogi i podając mi rękę zaczął ciągnąć mnie w stronę wyjścia.-Gdzie idziemy Suga?-
Spytałem, zaintrygowany zachowaniem kochanka.-Przejść się-
Odpowiedział krótko, jednocześnie przechodząc przez próg budynku.Już po chwili znajdowaliśmy się w parku, spacerując ramie w ramie w zupełnej ciszy, do momentu w którym Suga postanowił podjąć nowy wątek.
-Sporo złego się ostatnio wydarzyło. Nie sądzisz?-
Odparł, zerkając przy tym na moją rekacje.Zastanawiając się nad odpowiedzią, uniosłem głowę ku górze, doszukując się małych diamęcików, rozsypanych na granatowym firamęcie, chowających się za gałęziami drzew.
-Eh... Niestety masz racje. Cała sprawa z Noyą i Yaku, Wypadek Yamaguchiego no i jeszcze ta dzisiejsza sytuacja z Kenmą.-
Wyliczałem na palcach, po chwili namysłu dodając jeszcze
-No i dodatkowo twój stan zdrowia-
Zauważyłem jak Koshi smutnieje, dodając po chwili.-Myślisz, że dobrym pomysłem było by zbliżyć całą resztę do siebie, po tym wszystkim?-
Z zaciekawieniem zwróciłem swój wzrok ku mojemu towarzyszowi, dostrzegając nieznaczny uśmiech.-Masz coś kąkretnego na myśli?-
Dopytałem-Możliwe-
Odpowiedział chłopak dosyć przeciągle i bez większych szczegułów.-Mogę cie tylko poprosić o to, byś załatwił nam wszystkim jutro wolne popołudnie?-
-Mogę się postarać, ale co ty planujesz?-
Odparłem drążąc temat dalej.-Nie mogę ci powiedzieć-
Stwierdził z wyraźnym już uśmiechem, kipiącym wręcz dumą z siebie.-Oj no kochanie, mi nie powiesz?-
Spytałem, jednocześnie kładąc dłonie na jego biodrach.-A no nie powiem-
Usłyszawszy odpowiedź, automatycznie zacząłem łaskotać Sugaware, próbując wyciągnąć z niego potrzebne mi informacje. Ten jednak po chwili się wyrwał i odskoczył na bezpieczną odległość.-Cierpliwości, jutro się wszystkiego dowiesz. A tym czasem możemy już wracać? Robię się trochę senny.-
Wypalił jednocześnie przecierając jedno oko i tworząc mi w głowie obraz zaspanego dziecka.
Chwilke później byliśmy już w drodze do naszego pokoju.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja wiem, nie było mnie wieki, ale już postaram się wam zagwarantować regularne rozdziały.
Chcę jeszcze tylko bardzo podziękować Nati75702 bo gdyby nie ona, to ta książka nie doczekała by się kolejnych części (a tak na marginesie jeśli szukacie czegoś do poczytania o haikyuu to wejdźcie na jej profil, bo dziewczyna naprawdę kocha pisać i zajebiście jej to wychodzi pomimo iż dopiero zaczyna)
No a więc to tyle ode mnie, miłego poranka, popołudnia, lub wieczoru w zależności od tego, kiedy to czytacie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ
Dawno dawno temu... Na obozie
Teen FictionDróga część "To tylko obóz" Jeśli jej nie czytałeś to radzę nadrobić bo mogą pojawić się się spojlery. Kolejny obóz naszyych bohaterów z karasuno. Tym razem towarzyszą in również Liceum Nekoma i Akademia Fukurodani. Co ciekawego morze się wydażyć po...