Set 3

991 95 100
                                    

Pov:
Daichi

Wstałem zadziwiająco dość szybko. Było może przed 8.00. Postanowiłem nie budzić leżącego zaraz obok mnie Sugi i dać mu jeszcze trochę pospać, więc udałem się pod prysznic.

Po mojej standardowej porannej rutynie, ruszyłem w stronę stołówki, celem posilenia się. Tam spotkałem między innym Akaashi'ego i  skaczącego w okół niego Bokuto opowiadającego coś ze zbyt przesadną gestykulacją. Po ujrzeniu naszego Asa, postanowiłem dosiąść się do niego.

Po może niecałej godzinie przyszedł do nas trener akademii Fukurodani oznajmiając, że za pół godziny jest zbiórka na sali i poranny trening.                     

Postanowiłem iść obudzić resztę członków Karasuno w tym mojego Sugaware i dlatego wstając od stołu udałem się w miejsce naszej sypialni.

Ku mojemu zaskoczeniu w pomieszczeniu znajdował się tylko Kageyama i w dalszym ciągu śpiący Koshi.

-Kageyama gdzie jest reszta?

Zapytałem, rozglądając się po pokoju.

-Jakieś 10 minut temu przyszedł  tu trener i opieprzył wszystkich, że "jak my reprezentujemy naszą szkołę, powinniśmy być od rana na nogach,  niby sportowcy a z łóżek im się nie chce wyjść" i takie tam, więc wszyscy już wyszli... Znaczy prawie wszyscy.

Powiedział i skinął głową na Sugaware leżącego plecami do nas.

-Nie obudziliście go?

Odparłem, jednak moją odpowiedzią pozostawał wymowny wzrok Kageyamy i dźwięk zamykających się za nim drzwi.
Ja tym czasem ukląkłem obok mojego chłopaka i odgarniając włosy z jego czoła, ucałowałem je. O dziwo Koshi nie spał, ba ani trochę nie wyglądał na zaspanego, nie licząc podkrążonych oczu, które jednak towarzyszyły mu od kilku tygodni. Leżał wpatrując się w beżową ścianę przed sobą.

-Hej a ty nie wstajesz? Za pół godzinki jest trening, wszyscy już są na nogach.

Po dłuższej chwili ten odparł.

-Nie mam ochoty wstawać.

Nie wiedziałem co zrobić, gdybyśmy byli w domu najpewniej nie zmuszałbym go do wstawania, ale teraz, na obozie, gdzie każdy może wejść to tego pokoju i zacząć się wypytywać czy wszystko w porządku, jak się czuje itd...
Czy to jest dobry pomysł pozwolić mu tu zostać?

Nie mając pojęcia jak zareagować ostatecznie odparłem.

-Jeśli nie chcesz dzisiaj iść na trening, mogę oczywiście pójść do trenera i powiedzieć, że  nie najlepiej  się czujesz, ale wtedy już nie tylko Karasuno zacznie się wypytywać o twój stan, ale również pozostałe zespoły.

Podczas gdy Sugawara zastanawiał się nad odpowiedzią usiadłem koło niego i zacząłem gładzić jego szare włosy.

-Masz rację...

Powiedział, ledwie słyszalnym głosem i począł wstawać zmuszając mnie jednocześnie do pozostawienia jego czupryny. Suga po wygrzebaniu się z pod ciepłego koca bez zastanowienia ruszył ku swoim lekom i butelce wody.

-Ogarnę się i do was dołączę.

Odparł, dając mi tym samym do zrozumienia abym wyszedł. Posłusznie kiwnąłem głową i na odchodne odparłem tylko.

-Będę na ciebie czekał pod salą.

I zamknąłem za sobą drzwi.

                                   *
Pod halą czekała już znaczna ilość osób ze wszystkich drużyn.

Dawno dawno temu... Na obozieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz