Pov:
AsahiPo powrocie naszego poszkodowanego ze szpitala, dowiedzieliśmy się co się stało. Z początku oczywiście był szok, później wszyscy zaczęli przypominać Yamagucci'emu kim są i opowiadać różne historie, również te które on sam wolałby zapomnieć. Ze względu na sytuacje trenerzy stwierdzili, że odpuszcza nam dzisiaj treningi, przez co cały dzień minął na rozmowach wspominaniach i rzucaniu przeze mnie wrogich spojrzeń na Yaku.
Dalej nie mogłem wybaczyć temu skurwysynowi. Jak on w ogóle mógł całować czyjegoś chłopaka, dlaczego? Przecież oni się prawie nie znają, ewentualnie z meczy czy obozów.
Gdy tak nad tym rozmyślałem zauważyłem, że w zasięgu mojego wzroku nie ma Nishinoyi. Szybko rozejrzałem się po pomieszczeniu w którym aktualnie się znajdowaliśmy, jednak ani Noyi ani co gorsza Yaku nie było w nim. Lekko... Dobra. Koszmarnie zdenerwowany, jednocześnie zły i zatroskany wybiegłem z pokoju w poszukiwaniu mojego aniołka.
Długo mi nie zajęło szukanie go.
Siedział jak zwykle zwinięty w kulkę pod schodami.-Noya. Tu jesteś. Czemu tak nagle wyszedłeś? Martwiłem się.
Mówiłem jednocześnie podchodząc do chłopaka. Ten jednak nic nie odpowiadał. Przysiadłem się do niego i kiedy już miałem chwycić za jego dłoń zauważyłem że jedną z nich ma zaciśniętą w pięść, ukrywając jednocześnie wewnątrz niej jakiś przedmiot.Z zaciekawieniem chwyciłem delikatnie za ową dłoń, chłopak jednak wzdrygnął się lekko, po czym sam ukazał mi jej zawartość.
Na jego dłoni leżało malutkie ostrze pokryte kilkoma kropelkami krwi spływającej z ran powstałych przy zaciskaniu jej.
Z przerażeniem spojrzałem na wciąż odwróconą w przeciwnym kierunku twarz chłopaka, zanim jednak zdążyłem cokolwiek zrobić ten odparł łamiącym się głosem.-Nie martw się. Nic sobie nie zrobiłem. Przecież ci obiecałem.
Przy wypowiadaniu ostatnich słów Yuu odwrócił głowę w moją stronę a widok jego zaszklonych oczu, ukuł mnie w serce.
Mimo iż wiedziałem, że chłopak nie kłamie chwyciłem za jego jak zwykle bosą stępkę prostując ją w kolanie jednocześnie podwijając tym razem nieco pewniej niż ostatnim razem jego spodenki.
Tak jak myślałem. Ani śladu.
Zabrałem od libero ostrze i wyrzucając je gdzieś koło nas przytuliłem go mocno a ten od razu to odwzajemnił.-Jest dokładnie tak jak za pierwszym razem prawda?
Odezwał się chłopak po chwili.
-To samo miejsce, trochę podobna sytuacja, ja cały w łzach tule się do ciebie. Tak samo prawda?
Kontynuował Noya.-Niezupełnie..
Wtrąciłem lecz chłopak szybko mi przerwał-Masz racje, niezupełnie.
Po czym złączył nasze usta lecz czując że chłopak, jak zwykle zresztą, zamierza zostawić mnie z małą ochotą na nieco więcej, szybko wplotłem swoje palce w jego włosy, jednocześnie pogłębiając pocałunek.
Gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy dokończyłem.- Chodziło mi raczej o to, że teraz jesteś cały i zdrowy, ale za ten pocałunek się nie pogniewam.
Powiedziałem wycierając jego łzy z policzków.
-Asahi? Noya?
Usłyszeliśmy nagle czyjś głos dobiegający ze schodów. To był Yaku z Lev'em.
Mało się na niego nie rzuciłem zatrzymała mnie jedynie ręka Noyi w dalszym ciągu spoczywająca na mojej.
Spojrzałem się na Yuu a ten rzucał mi spojrzenie mówiące. "Tylko spróbuj a będziesz miał problemy nie tylko u Daichi'ego i Kuro"
Ostatecznie powstrzymując silne emocje, odpuściłem.Członkowie Nekomy pokonując resztę stopni, stanęli na przeciwko nas. Ja puszczając dłoń Noyi również podniosłem się z kolan, lecz libero dalej siedział oparty o schody nie spoglądając w ich stronę.
Po dłuższej chwili ciszy nie wytrzymałem i wybuchem.
-Co ty sobie w ogóle myślałeś w tedy na dachu? O ile w ogóle myślałeś? Nie wpadłeś na to że on tego nie chce i że możesz go skrzywdzić?
Mówiłem coraz bardziej zmniejszając dystans między nami. Yaku schował się za plecami nieco zmieszanego Lev'a jednak do równowagi przywrócił mnie dopiero dotyk ręki mojego chłopaka i jego głos
-Asahi, proszę. To już nic nie zmieni.
Po czym nastała cisza którą zdecydował się przerwać libero Nekomy w dalszym ciągu nie wychylający się z za pleców.
-J-ja przepraszam Noya j-j-ja naprawdę n-nie wiedziałem ż-że ty...
Głos jednak tak mu drżał, że nie był w stanie dokończyć. Dlatego Lev postanowił go w tym wyręczyć.
-Yaku naprawdę nie miał pojęcia, że Noya kogoś ma. Był nim strasznie zauroczony, do tego potrzeba czyjejś bliskości zawładnęła nim. Proszę wybacz mu.
Po czym tradycyjnie już zapadła chwila ciszy.
-Wybaczam ci Yaku
Wymamrotał Noya.
Zrobiłem wielkie oczy a starszy libero nie mal rzucił się na niego z uściskami i łzami w oczach, przeszkodziłem mu w tym jednak ja, jak i Noya który po zrobieniu niepewnego kroku w tył kontynuował.
-Ja ci wybaczam, ale puki mój chłopak tego nie zrobi nie radzie się do mnie zbliżać.
Wszyscy spojrzeli na mnie więc wypaliłem, zresztą zgodnie z prawdą.
-Dopóki nie będziesz się zbliżał do Noyi jest okej. Ale jeśli jeszcze raz przyjdzie ci coś podobnego do głowy to pożałujesz.
-Nie martw się. Nie przyjdzie
Powiedział Yaku zaciskając swoje ręce na dłoni Lev'a a ten natomiast wtrącił po chwili.
-Dopilnuje tego.
Po czym oboje ruszyli w kierunku swojego pokoju. Po drodze jednak Yaku dostrzegł ostrze wyrzucone przeze mnie. Spojrzał się na nie po czym po połączeniu faktów, szybko zwrócił się bezpośrednio w stronę Noyi
-Jeszcze raz strasznie cie przepraszam.
Po czym obaj zniknęli z naszego pola widzenia.
Noya natomiast cały się trzęsąc postanowił wtulić się w mój tors i wyszeptać.
-Chce już iść spać.
Niedługo po tym spełniłem prośbę chłopaka tuląc go do snu.
CZYTASZ
Dawno dawno temu... Na obozie
Teen FictionDróga część "To tylko obóz" Jeśli jej nie czytałeś to radzę nadrobić bo mogą pojawić się się spojlery. Kolejny obóz naszyych bohaterów z karasuno. Tym razem towarzyszą in również Liceum Nekoma i Akademia Fukurodani. Co ciekawego morze się wydażyć po...