set 15

639 76 39
                                    

Pov: Akaashi

Siedziałem do godziny 16.00 razem z kilkoma osobami z drużyny w jednym z pomieszczeń ośrodka.
Rozmawialiśmy na różne tematy, ale tak naprawdę przy żadnym konkretnym nie mogłem długo skupić myśli, które cały czas uciekały w inne miejsce. Nie miałem bladego pojęcia co ten pajac znowu wymyślił. Bałem się tylko, aby nigdzie po drodze się nie zgubił albo, żeby sobie niczego nie zrobił.

W końcu, po jakimś czasie, pierwszą moją wskazówką był SMS od Bokuto, który kazał mi udać się w stronę sali gimnastycznej. Stwierdziłem, że mi to pasuje, bo przynajmniej nie będę łaził nigdzie w lesie po żadnych patykach, ani jeżynach. Po niedługiej chwili znajdowałem się już na miejscu.

Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to karteczka z niewielkim czerwonym pudełeczkiem, przewiązanym białą wstążką. Szczerze mówiąc, przez chwile nie chciałem sprawdzać jej zawartości w obawie co tam znajdę, ostatecznie jednak dość szybko wybiłem sobie ten pomysł z głowy, otwierając powoli pudełeczko. Kiedy jednak wstążka, już opadła bezwładnie na ziemie, stwierdziłem, że inteligentniej będzie najpierw przeczytać zawartość liściku.

„Za każdym razem kiedy upadam, jesteś blisko, aby podać mi rękę, aby pomóc mi wstać i, aby wygrać razem ze mną…”.

Nie rozumiałem kompletnie, do czego mogą nawiązywać te słowa, ale mimo wszystko uniosłem pokrywkę pudełka, w której znajdowało się zdjęcie całej naszej drużyny, która wygrała właśnie swoje pierwsze zawody, oraz drobny łańcuszek z medalikiem w kształcie piłki do siatkówki.

Na twarz mimowolnie wkradł mi się uśmiech, kiedy to zobaczyłem. Schowałem liścik i wisiorek do pudełeczka, a kiedy przymykałem pokrywkę, zauważyłem, że na jej spodzie jest napisane kolejne miejsce, do którego powinienem się udać.

Owym miejscem była kuchnia w ośrodku, a więc zwróciłem swoje kroki w miejsce, z którego właśnie wróciłem. Zastanawiałem się, do czego to wszystko doprowadzi.

Na miejscu znalazłem takie samo pudełeczko, jednak tym razem żółte wraz z karteczką i również białą kokardką.

„Za każdym razem kiedy jesteś blisko mnie moje życie staje się słodsze”.

Odczytałem zawartość karteczki i tym razem już bez namysłu, otworzyłem pudełeczko. Znajdowało się tam kilka sztuk moich ukochanych cukierków. Bokuto dobrze wiedział, że strasznie je lubię i że równie ciężko jest je gdzieś kupić. Zanim ruszyłem ku kolejnemu miejscu, nie mogąc oprzeć się pokusie, zjadłem jeden ze słodkości, czytając jednocześnie z pokrywki jaki jest kolejny cel mojej wędrówki.

Sypialnia? Wyobraziłem sobie przez chwile co mógłbym tam znaleźć, ale porzuciłem tę myśl i udałem się w wyznaczone miejsce. Po niedługiej chwili byłem na miejscu, zabierając karteczkę leżącą koło niebieskiego pudełka.

„Za każdym razem, kiedy jesteś blisko czuje nieznośne motyle w brzuchu, jednocześnie chcąc ich coraz więcej”.

Ponownie odwiązałem biała wstążeczkę, aby zobaczyć co znajduje się w środku.
Chusteczka. Bawełniana, chawtowana na złoto, chusteczka, niezmiernie podobna do tej, którą ja podarowałem Bokuto w wieczór kiedy oglądaliśmy razem film i biedny chłopiec się wzruszył.
Było to strasznie kochane.

Chusteczka była prawie identyczna, ale nie była to ta sama, różniła ją od mojej jedna rzecz. Materiał należący niegdyś do mnie był podpisany wychwytywanym na złoto moim imieniem, ta która leżała zamknięta w kartonowych ściankach, miała wyraźnie napisane Bokuto.

Ku mojemu zdziwieniu, to nie był koniec niespodzianek. Po wyjęciu staranie złożonej chustki na dnie pojemniczka, znalazłem to, czego się obawiałem znaleźć.
Prezerwatywa.
No tak, przecież to cały czas ten sam Bokuto, pomyślałem, próbując ukryć moje czerwone od wstydu policzki w dłoniach.

Po jakimś czasie, który potrzebowałem na ogarnięcie się, przeczytałem kolejną miejscówkę.

Byłem właśnie w drodze na dach, zastanawiając się z nieskrywanym uśmiechem na twarzy, na co jeszcze mógł wpaść.

Po uchyleniu drzwi, moim oczą ku zadowoleniu nie ukazało się kolejny kartonik, a sprawca całego tego zamieszania. Nie myśląc zbyt wiele, żuciłem się na szyje, wyczekującemu na mnie chłopakowi.

-To jeszcze nie wszystko-.
Szepnął mi do ucha.

Odkleiłem się niechętnie od niego, po czym ten wyjął jeszcze jeden list z tylnej kieszeni spodni.

"Za to wszystko i za jeszcze więcej, chciałbym ci podziękować i obiecać, że tak długo póki księżyc świeci na niebie, tak długo ja będę przy tobie wspierając cię, pocieszając oraz kolorując ci życie, tak jak ty mnie.
Kocham cię Akashii.
Wszystkiego Najlepszego.
Bokuto".

Czytałem ostatnie słowa ze łzami w oczach i ręką przykrywającą moje usta. Nie miałem bladego pojęcia, co powinienem wtedy z siebie wydusić, ale szczerze mówiąc nie bardzo mnie to wtedy obchodziło, miałem ochotę tylko go przytulić i już nigdy więcej nie opuszczać jego objęć.
Jak pomyślałem tak zrobiłem, po chwili już tkwiłem w ramionach mojego chłopaka, mówiąc wciąż bardzo wzruszony całą sytuacją.

-Też cię bardzo kocham Bokuto. Dziękuje, wspaniały prezent, ale wiesz, że moje urodziny są za tydzień?-.
Stwierdziłem zresztą zgodnie z prawdą.

-Wiem, ale chciałem dać ci coś wyjątkowego. Udało mi się?-.

-Jasne, że tak-.
Odparłem ze śmiechem.

-A które pudełeczko podobało ci się najbardziej?-.

Nie zastanawiając się dłużej nad odpowiedzią, odparłem.
-To które obecnie tule-.

Staliśmy tam tak dłuższą chwilę, kiedy Bokuto odparł.
-Powinniśmy już powoli wracać-.

-Jeszcze chwile-.
Odparłem, ledwie słyszalnym głosem, po tym jednak nie protestował ani razu. Po prostu staliśmy tam, ciesząc się sobą nawzajem.

Dawno dawno temu... Na obozieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz