~14~

948 54 28
                                        

maraton cz. 3

Minęło około pół godziny nim zdążyłem się uspokoić. Wstałem i wyjąłem pozostałe rzeczy z walizki by schować je w inne miejsce.

Kiedyś to spalę, przysięgam.
Ale jeszcze nie teraz.

Kucnąłem koło rozbitej ramki i zacząłem zbierać kawałki szkła z podłogi. Skaleczyłem się przy tym w rękę na co syknąłem z bólu. Wyrzuciłem odłamki do kosza a zdjęcie schowałem wraz z innymi rzeczami pod łóżkiem.
W końcu mogłem zacząć się pakować, więc zacząłem wrzucać ubrania i inne potrzebne rzeczy do walizki.

Jednak w mojej głowie dalej był rok 2017.

Katherine's pov:

Z dziewczynami super się bawiłyśmy. Obejrzałyśmy film, dużo rozmawiałyśmy i się śmiałyśmy. Niestety robiło się już późno, a Millie z Sadie musiały jutro wcześnie wstać, więc wszystkie ułożyłyśmy się do spania.
Ja jednak nie mogłam zasnąć. W pokoju było strasznie gorąco, więc cicho wstałam z łóżka, by chwile przewietrzyć się na balkonie.
Zobaczyłam na nim Finn'a opierającego się o barierkę i trzymającego a dłoni papierosa.
- Nie możesz spać?-spytałam podchodząc do barierki.
- Nie jestem zmęczony- powiedział i zaciągnął się tytoniowym dymem.- A ty?
- Nie mogę. Jest strasznie duszno- odpowiedziałam.- Jak było na planie?
- Szczerze to chyba dzisiaj nie był mój dzień- powiedział gasząc papierosa o barierkę.- Cały czas się myliłem.
- Kac morderca- przewróciłam oczami.- Spokojnie, jutro napewno będzie lepiej. Wierzę w ciebie- uśmiechnęłam się.
- Dzięki Katie- rozłożył ręce do przytulenia.
- Nie tym razem. Śmierdzisz dymem.
- No racja- zaśmialiśmy się i wróciliśmy do swoich pokoi.
Zobaczyłam, że Kylie także nie może spać, bo siedziała na łóżku i patrzyła s ścianę. Usiadłam koło niej i spytałam co się dzieje.
- Cały czas myśle o sytuacji w domu. Kath ja sobie nie poradzę.
- Kylie- spojrzałam jej w oczy- jesteś silna i dasz sobie ze wszystkim radę. Po burzy zawsze wychodzi słońce.
- Ta burza trwa już tyle lat. Nie dam rady jednocześnie chodzić do szkoły, zajmować się braćmi, i jeszcze do pracy żebyśmy wiązali koniec z końcem. To nie na moje siły- po jej policzku spłynęła łza.
- Nikt by sobie z tym nie poradził słońce. Napewno twoja mama znajdzie prace.
- Miejmy nadzieje. Dziękuje Katherine.
- Chodźmy spać.

Położyłyśmy się do łóżka i zakryłyśmy kołdrą.
Tej nocy przyśnił mi się pewien brunet, który od kilku dni nie chciał opuścić moich myśli.

roses~ noah schnappOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz