~15~

992 59 39
                                    

Stałam w piżamie na ulicy Nowego Jorku. Słońce wychodziło zza wysokich wieżowców zwiastując nowy dzień.

Mimo słonecznej aury, śmiem twierdzić, że to najgorszy dzień w moim życiu.

Tego dnia uliczne pasy nie były tak białe jak zwykle. Czerwona plama przyćmiewała śnieżną biel przejścia dla pieszych.

Stałam na asfalcie wlepiając zapłakane spojrzenie w czarny worek na ulicy. Nie wierzyłam, że już nigdy nie zobaczę osoby, która była dla mnie jak siostra. Była moją bratnią duszą, która mimo własnych ogromnych problemów, zawsze umiała mnie pocieszyć.

Za mną stały zszokowane sytuacją Millie i Sadie.

Po chwili na miejsce odgrodzone policyjną taśmą wpadła mama Kylie.
Zrozpaczona kobieta nie wierzyła, że już nigdy nie zobaczy swojej córki.

Tego dnia Kylie wstała wcześnie, bo musiała iść do domu zrobić braciom śniadanie. Odprowadziłam ją do drzwi wyjściowych hotelu i wróciłam z powrotem do niego.
Po chwili jednak usłyszałam ogromny huk. Odwróciłam się i przez szklane drzwi wejściowe zobaczyłam upadającą dziewczynę. Wybiegłam z hotelu i nie zważając na auta podbiegłam do leżącej na asfalcie przyjaciółki.

Potrącił ją kierowca, który jak się później okazało był pijany. Nie zatrzymał się, by pomóc dziewczynie tylko pojechał dalej.

Jak przez mgłę pamiętam swój krzyk, by ktoś zadzwonił po karetkę. Pamietam płacz i próbę ratowania Kylie.
Pamiętam przyjazd karetki i odsunięcie mnie od dziewczyny przez ratownika.
Pamiętam diagnozę lekarza.

Zgon na miejscu.

Z hotelu zaniepokojony moją nieobecnością wybiegł Finn. Podbiegł do mnie i dotknął mojego ramienia na co wzdrygnęłam.

Niejako wybudził mnie z transu.

- Przykro mi Kath- na słowa brata wybuchłam jeszcze większym płaczem i wtuliłam się w niego.

Kylie była aniołem.
Nie zasługiwała na los który ją spotkał. Dbała o wszystkich wokół siebie. Była największą altruistką jaką kiedykolwiek poznałam.

Demon śmierci mi ją zabrał.

Finn podniósł mnie i zaniósł do hotelowego pokoju. Powinnam krzyczeć, że chce zostać przy ciele Kylie, ale przestałam cokolwiek czuć. Jakbym nie była w swoim ciele tylko obserwowała wszystko z boku.
Łzy płynęły po moich policzkach, jednak nie fatygowałam się, by je zetrzeć.

Przed oczami przelatywały mi wspomnienia. Nasze rozmowy przez kamerki, pisanie do późna, pierwsze spotkanie, wyjście do kina.

Finn przyniósł mi herbatę i położył ją na szafce nocnej. Ja siedziałam na łóżku wpatrując się w okno, z którego było widać miejsce wypadku. Czarnego worka nie było już na ulicy i strażacy zmywający krew.

Zabrali ją.

To koniec.

aż nie wiem co mam tu napisać..
tak, smierć Kylie była planowana.
chciałam to zrobić trochę później, ale stwierdziłam ze teraz jest odpowiedni moment.
akcja się nam powoli rozkręca.

tbh podoba mi się ten rozdział ale miał być dłuższy.
następne napewno będą dłuższe bo mam tutaj dużo do powiedzenia.

ósmoklasiści, powodzenia jutro na matmie!

roses~ noah schnappOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz